niedziela, 23 lipca 2017

 Paweł Majka,





Człowiek obiecany 





cykl:  Dzielnica obiecana, t. 2





seria: Projekt Dmitry Glukhowski.

Uniwersum Metro 2033

 







Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2016 r..
ISBN: 9788365315793
liczba str.: 400
tytuł oryginału:-------------
tłumaczenie: ----------
kategoria: postapokalipsa



 ( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/3907982/czlowiek-obiecany/opinia/40920332#opinia40920332  )        



  












Książka „Człowiek obiecany” Pawła Majki jest kontynuacją książki „Dzielnica obiecana”. Jednak odnoszę wrażenie, że nie jest to bezpośrednia kontynuacja. Ten świat jest jeszcze bardziej mroczny, padła Federacja, Muzeum, komuniści, faszyści i parę innych enklaw. Trzyma się twardo Kombinat w Nowej Hucie, a także Twierdza w Tyńcu. A tak po za tym Kraków i metropolię Krakowską ogarnia coraz większy chaos, przewagę zdobywa coraz bardziej wszechogarniająca miasto zieleń, wcale nie taka ładna i sympatyczna, ale zmutowana i śmiertelnie groźna, nawet nasiona roślin mogą zabić jeśli przypadkiem trafią w żywy obiekt i się zagnieżdżą. Zwierzęta również mutują i przechodzą przyśpieszoną ewolucję. Człowiek jeszcze się broni ale idzie to coraz trudniej, bo śmiertelnie zmutowana przyroda tworzy zagrożenie. W dodatku ludzie są poddawani czemuś w rodzaju indoktrynacji, tracą własną wolę i ulegają czemuś, nazywa się ich jednomyślnymi. Źródłem jednomyślności jest podejrzana bestia zwana królem, która jakżeby inaczej ulokowała się niczym smok pod Wawelem. W tym kierunku rusza kilka misji w tym grupa Halnego, a także grupa Kamili z Twierdzy. Misja jest beznadziejna o tyle, że nie dość, że trzeba tłuc wrogów to jeszcze swoich którzy zostali omotani. 


Książki z serii „Metro Uniwersum 2033” są swego rodzaju powieściami drogi, stalkerzy podążając czy to podziemiami lub na powierzchni są swego rodzaju obserwatorami nowej postapokaliptycznej rzeczywistości, czasem jest przerażająco cicho, bo większość ludzi siedzi i egzystuje w podziemiach, a czasem głośno, bo mutanty dają znać o sobie, centrum Krakowa przypomina raczej środek dżungli, która właściwie już opanowała to co właściwie zostało po cywilizacji na powierzchni niż miasto tętniące życiem jakim był Kraków 20 lat wcześniej. I to właściwie jest mroczne i przerażające, że cos co my nazywamy cywilizacja jest tak bardzo kruche. Ludzie którzy przeżyli z konieczności cofnęli się do średniowiecza broń tzw. starożytna, czyli głównie karabiny szybko wyszła z powszechnego użycia, zastąpiły je kusze, łuki, do łask wróciły miecze, toporki bojowe i tarcze jak się okazuje bardzo skuteczne w walce z ludźmi i mutantami, a więc arsenały, które można było znaleźć w muzeach.

 
Czytelnik ma okazję poznać bliżej społeczność Twierdzy Tynieckiej, a więc klasztoru, mnisi ocaleli i przyjęli w gościnę pluton szósty, a także cywili. Władzę przejęło tam wojsko. Zresztą to nic nowego w nowych realiach, w enklawach dominuje system dyktatorski, w oparciu o wojsko właśnie, bo oprócz rządzenia celem ludzi rządzących enklawami jest walka o przetrwanie, a wojny tutaj to codzienność. Kamila z frakcji Umarłych postanowiła zdradzić swoich protektorów, jeden z generałów uratował ją 20 lat temu z płonącego autokaru, i przejąć władzę nad twierdzą ten pucz się nie udał. Zamiast od razu wysłać Kamilę i jej ludzi na stryczek szefowie wysłali ją na trudną misję, którą wykonać mogą najlepiej wyszkoleni żołnierze. Czy Kamila i jej grupa pokona wroga i zrobi porządek?


Jak można się spodziewać Majka napisał książkę ze standardami „Metro Uniwersum 2033” choć niewątpliwie ma swoje autorskie interesujące pomysły. Książkę przeczytać warto. Polecam.

poniedziałek, 17 lipca 2017

 Paweł Majka,




Berserk 



Wydawnictwo: Filia
Data wydania; 2017 r.
ISBN: 9788380752153
liczba str.: 358
tytuł oryginału: ----------
tłumaczenie; --------
kategoria: postapokalipsa








 ( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl: 







Wydawać by się mogło, że przy tym zalewie literackiej postapokalipsy i zombie postapokalipsy nie da się nic nowego już napisać a jednak Paweł Majka zaskoczył niezwykle mroczną koncepcją. Jak widać na pewno autor wyspekulował, że fantastyka wyśmienicie się nadaje do literackich opisów stanu psychiki ludzkiej.
Autor pyta do czego pod kątem ewolucyjnym prowadzi nas świat, że stajemy się coraz bardziej uzależnieni od techniki w szczególności informatyki szeroko rozumianej z którą każdy ma do czynienia nawet gdy ma oczy wpatrzone w internet na zwykłym PC-ie czy laptopie, już nie mówiąc o tym, że potrzebujemy do szczęścia tabletów, smartfonów i jeszcze innych różnych urządzeń. Na dobrą sprawę tego nikt nie zbadał. Koncepcja, że cały świat od tego dostał szału, zwanym tutaj berserkiem jest naprawdę szokująca. Jednak zapewne w przekonaniu autora z czegoś ten koncept wynika. Nie wiem czy autor dysponuje badaniami psychoanalityków chociażby tych którzy zajmują się badaniem uzależnień od internetu, np. pornografii internetowej, czy gier komputerowych czy tylko wystarczyła Majce jego własna intuicja? Te pytanie można zadań pisarzowi przy jakiejś okazji.


Berserk to coś w rodzaju choroby cywilizacyjnej. My sami doprowadziliśmy do tego, że cywilizacja się skończyła. Koncepcji skąd się wzięło jest multum, jedni uważają, że to robota fundamentalistów ekologicznych, inni, że to sama planeta, czyli natura zastosowała mechanizm samoobrony, inni, że jest to czynnik kosmiczny bliżej nieokreślony, być może jakiś inteligentni kosmici uznali, że na Ziemi sprawy źle się mają i używając informatycznej metafory konieczny jest tu reset, a może jest to element cyklu natury, kiedyś coś wykończyło dinozaury, teraz kolej na nas ludzi. Co to jest za diabelstwo i jak się rozprzestrzenia? Ponoć to jest coś w rodzaju wirusa, ciekawe, że przypomina, i znów informatyka, działa to tak, że mózg ludzki po prostu sczytał pewne dane z internetu, radia, telewizji, i zrobili to praktycznie wszyscy ludzie na globie, czy ktoś zdołał tego uniknąć. W Krakowie, gdzie toczy się akcja najprawdopodobniej nie, ale wykluczyć się tego nie da całkowicie. Są spekulacje, że to jest możliwe, że ktoś kto gruntownie zbadał proces był w stanie ocaleć. Ciekawe, że dość dobrze przygotowane były dzieci, które co prawda zachorowały na łagodną odmianę berserku, grupa fanatyków gier komputerowych doszła do wniosku, że szykuje się coś złego i postanowiła okopać się na Wawelu. I tam przetrwać co się powiodło. Na Wawelu mieszka ok 50 dzieci. W przeciwieństwie do dorosłych pamiętają wszystko co było, w czasie półtoramiesięcznego globalnego szału gdzie ludzie zabijali się nawzajem i zjadali w sensie dosłownym. Ciekawe, że nie byli zombiakami, oni myśleli, używali narzędzi, zbierali się w grupy, i szli na polowanie. Ci ludzie nic nie pamiętali, niektórym tylko się śniło co robili w czasie tego zbiorowego szaleństwa. 


No ale w końcu się obudzili i trzeba było świat posprzątać i zorganizować się na nowo. Diabli wzięło 7 z 8 miliardów ludzi. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że i ten miliard zostanie w krótkim czasie zdziesiątkowany, poprzez choroby głów, a nawet deficyt dzieci. W Krakowie, mieście 800 tysięcznym została może setka dzieci przy życiu, a dorosłych około 20 tysięcy. Te liczby pokazują rażącą dysproporcję. Mieszkańcy miasta podzielili się na kilka frakcji. Dóbr wszelakich jest sporo, za wyjątkiem elektryczności, czynnych wodociągów, itp. No ale jedzenie zostanie szybko zjedzone, albo zgnije i trzeba sobie radzić. Deficyt jedzenia i wody to gotowy pretekst do kolejnych wojen, ciekawe, że jest nim też deficyt dzieci. Małolaty pochowały się na Wawelu i innych twierdzach np. szpitali czy więzień i są wobec dorosłych nieufne. Swoją drogą ciekawe co będzie jak sami staną się dorosłymi? Tu autor nie wczuwa się w odpowiedź, ale można się domyśleć, że nastąpi podział na pamiętających i tych z amnezją. Wystarczy tylko dobra ideologia, że jedni bądź drudzy są nieludźmi i kolejna krwawa jatka gotowa. Czy ludzkość ocaleje? Czy będziemy w stanie stworzyć na nowo cywilizację?


Książek jest mnóstwo na ten temat, począwszy od serii „Uniwersum metro 2033”, „Szczury Wrocławia” Szmidta, „Bastion’ Kinga, no i niewątpliwie „Miasto ślepców” Jose Saramago. Efekt u portugalskiego pisarza właściwie był podobny, wystarczyło, że ludzkość oślepła na kilka tygodni i Lizbona właściwie niczym się nie różniła od Krakowa w koncepcji Majki. 


Bohaterów mamy kilku: Karol, Rafał, Kruchy, Lucyna, Sylwia, dzieci Kasia i Maciej. Mamy przedstawione ich losy po otrzeźwieniu ze stanu berserku. Tylko Kasia opowiada swoją historię i Maćka w czasie szału. Bohaterem jest też miasto. Większość budynków nadaje się wprawdzie do użytku, mało jest za to ziemi dlatego z niektórych miejsc trzeba usunąć asfalt, chodniki z deptaków, wyburzane są blokowiska, najlepsze do zamieszkania okazują się stare kamienice, bo niektóre z nich mają chociażby piece. Mamy wszechogarniający zapach palonych ciał. Kraków to miasto ciche i ciemne w nocy. Ciche, bo nie ma zwierząt, uciekły przed ludźmi. Nieliczne psy i koty mają dzieci na Wawelu. Mamy opisaną historię enklawy kapitana Karola. Niewątpliwie Majka wykorzystał tu w tej książce swoje doświadczenie z pisania dwóch książek z „Uniwersum Metro 2033”, ale też pewne pomysły są zupełnie nowatorskie, genialne, straszne. 


Książka jest fascynująca i naprawdę przerażająca zarazem. Zdecydowanie polecam.

środa, 12 lipca 2017

 Paula Hawkins, 




Dziewczyna z pociągu 


Wydawnictwo: Świat książki 
Data wydania: 2015 r. 
ISBN: 9788380310650
liczba str.:328
tytuł oryginału: The Girl on the Train
tłumaczenie: Jan Kraśko
kategoria; thriller



 
 
 ( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl: 


  







Podróż pociągiem i ludzie podróżujący z Londynu do okolicznych miast i miasteczek, wsi i z powrotem posłużyli autorce do stworzenia intrygującej koncepcji literackiej. Bohaterami powieści zatytułowanej „Dziewczyna z pociągu” patrząc w ujęciu socjologicznym są pasażerowie pociągów podmiejskich, a także ludzie mieszkający przy torach i słyszą codziennie przejeżdżające pociągi. Natomiast w ujęciu typowo psychologicznym, ponieważ jak chce tego autorka Paula Hawkins mamy tutaj do czynienia thrillerem psychologicznym, mamy tutaj historię sześciu ludzi, trzech kobiet, i trzech mężczyzn, których relacje w bardzo zawiły sposób wiążą się ze sobą, mamy też zbrodnię. Zostaje zamordowana Megan. I ta sprawa, co też tej kobiecie się stało frasuje czytelnika. Autorka tak to urządziła, że potencjalnym podejrzanym/ą jest właściwie każdy/a z pozostałej piątki, każdy ma swój motyw, żeby tego dokonać. I ta typowo kryminalna zagadka jest nieźle przez autorkę zakombinowana, bo Paula Hawkins zwyczajnie wpuszcza czytelnika w maliny, tak, żeby za cholerę się w tym nie połapał, zanim przejdzie do sedna sprawy w istocie prostej. I zasadniczo porównanie do twórczości Hitchckoka wydaje się być uzasadnione. Widać dla Pauli Hawkins zarówno ujęcie socjologiczne opisanie specyficznej mikrospołeczności lokalnej skupionej wokół torów kolejowych, jak i ujęcie typowo psychologiczne jest równie ważne. 


Niewątpliwie mistrzowską kreacją jest główna bohaterka, tytułowa dziewczyna z pociągu Rachel, która jest bezrobotną pijaczką, niezbyt zrównoważoną psychicznie, nieźle świruje po wypiciu dużych ilości trunków i ma od tego luki w pamięci. W sumie to ona chcąc nie chcąc wtrąca się w życie Megan i jej męża Scotta, bo jeżdżąc najpierw do pracy do Londynu, potem po zwolnieniu jej z roboty udając, że tam jeździ, przez wiele lat zwraca uwagę na dom Scotta i Megan. Pociąg dojeżdżając lub wyjeżdżając ze stacji jedzie na tyle wolno, że to mieszkanie przy torach widać przez kilka chwil bardzo dobrze. Rachel widząc tych ludzi kreuje ich urojony obraz. I nagle coś widzi. Megan całuje się z innym facetem. Nie było by w zasadzie w tym nic zaskakującego, pewnie nawet ona przeszła z tym do porządku dziennego, gdyby nie fakt, że następnego dnia Megan zaginęła. Trąbią o tym wszystkie media wiec nie sposób tego przeoczyć. Tym sposobem Rachel wraz z czytelnikami książki dowiaduje się szczegółów z życia rodziny Megan i Susan. Z każdą przeczytaną stroną napięcie rośnie. I o to tu chodzi. 


Na pewno oryginalne w tej powieści jest to, że główną rolę detektywistyczną w książce spełnia właśnie Rachel, która usiłuje sobie przypomnieć kilka godzin pewnego sobotniego zaniku pamięci, kiedy zaginęła Megan, potem kilku tygodniach wydało się, że została zamordowana, co ciekawe ona sama nie wyklucza, że ma z tym coś wspólnego. 


Mamy tutaj narrację trzech kobiet: Rachel, Megan i Anny. Ta trzecia jest drugą żoną Toma, pierwszą była Rachel, ona do tej pory nawet po kilku latach nie może się otrząsnąć po tej stracie. Natomiast Megan jest powiązana z Anną w ten sposób, że pracowała jako niańka, opiekowała się malutką Evie. Obie panie są sąsiadkami.
Anna i Tom mieszkają w tym samym domu w którym Tom mieszkał z Rachel i to potęguje jej frustrację. Trzecim mężczyzną w tej układance jest Kemal Abdic psychoterapeuta najpierw Megan a potem Rachel. Jest podejrzanym z tej racji, że był kochankiem Megan. No ale sprawa prowadzona przez policję utknęła w miejscu na długo, bo jak się okazało nie wszystko zostało wyjaśnione i Rachel drogą dedukcji, przypominania sobie co też było i co też widziała sama będąc w stanie upojenia alkoholowego. Akcja się rozpędza, na pewno przyspiesza w momencie kiedy zaginięcie Megan okazuje się morderstwem. Co przypomni sobie Rachel? Jak sprawa się wyjaśni?


Książka jest bardzo ciekawa warto przeczytać.

piątek, 7 lipca 2017

 Javier Sierra,





Tajemna wieczerza 




Wydawnictwo: Albatros, Sonia Draga
Data wydania; 2006 r. .
ISBN:::  9788373594401
liczba str.: 335
tytuł oryginału: La cena secreta
tłumaczenie: Anna Jęczmyk 
kategoria: powieść historyczna



 ( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl: 







W zapowiedzi, którą czytelnik może przeczytać na okładce tej książki, jest, że mamy do czynienia z hiszpańskim „Imieniem Róży” i po części to jest prawda, bo Javier Sierra w „Tajemnej wieczerzy” zawarł pewne motywy znane z twórczości Umberto Eco. Mamy klasztor, mamy mnicha, tutaj przybyłego z Rzymu, inkwizytora o. Leyre, który w Watykanie pracuje w kongregacji zajmującej się szyframi, pod przykrywką tej skromnej w istocie instytucji dobrze zakamuflował się wywiad, który rozwiązuje zagadkę tajemniczego szyfru, która zaprowadziła kilka osób na śmierć. Mamy bibliotekę klasztorną i bibliotekarza o. Alessadra. Nie ma średniowiecza, a jeżeli już to końcówkę tej epoki, gdzie ewidentnie jest widoczne, że myśl renesansowa opanowała umysły intelektualistów, w tym również duchownych. Konkretnie mamy rok 1497, panowanie papieża Aleksandra VI. Dodatkowo mamy tajemnicze zabójstwo zakonnika. I właściwie na tym podobieństwa się kończą, pojawia się postać Leonarda da Vinci, a więc można się domyśleć, że będziemy mieli tu koncepcje znane z książki Dana Browna, a więc obraz „Ostatnia wieczerza”. W tym czasie mistrz Leonardo maluje ten obraz goszcząc w klasztorze dominikanów w Mediolanie. I już w tym czasie wszyscy którzy mają okazję widzieć ten obraz w czasie procesu twórczego dumają jaka jest jego symbolika, czy wszystko tam się zgadza pod katem doktrynalnym, czy przypadkiem wizje malarza nie są heretyczne?, a jeżeli tak to o. Leyre powinien zbadać sprawę. Ktoś to przeczytał książkę Browna nic nowego tutaj nie znajdzie. No może interesujące mogą się wydać odniesienia do znaków zodiaku, ewentualnie mamy też motywy znane z mitologii egipskiej. Pytanie na ile rzeczywiście ludzie mogą stracić wiarę dowiadując się o istnieniu tajemniczych ewangelii apokryficznych? Pytanie i tego typu refleksja za tym idąca bierze się stąd, że jest to książka o książkach, a w szczególności tej jednej, tajemniczej książce z której Leonardo da Vinci czerpał inspiracje do stworzenia „Ostatniej wieczerzy”.


Co do samej akcji o. Leyre na zlecenie przełożonych, w tym samego papieża, rusza do Mediolanu rozwiązać pewną zagadkę szyfrową, przy okazji ma za zadanie odnaleźć autora szyfru, tajemniczego wróżbitę. Oczywiście o. Leyre poznaje Leonarda da Vinci, i co ciekawe artysta zajmuje się nie tylko malowaniem, ale też szukaniem modeli do obrazu, najbardziej kontrowersyjną postacią jest Judasz, padła koncepcja, że został nim, bibliotekarz o. Alessandro, to spowodowało, że współbracia zmienili do niego nastawienie na zdecydowanie negatywne, wkrótce zakonnik ginie zostaje powieszony. Wkrótce ginie jeszcze jeden zakonnik dokonując samospalenia. O co tu chodzi? Czy te wszystkie tajemnice łączą się ze śmiercią zakonników? Czy zostaną wyjaśnione? 


Książka jest interesująca, postaci zostały w sposób barwny wykreowane. W szczególności postać Leonarda da Vinci jest ciekawie ujęta. Autor spróbował przedstawić artystę jako zwykłego człowieka, który lubił gotować i biesiadować ze znajomymi spędzając czas na rozmowach. Książkę czyta się z zainteresowaniem. Książka jest dobra. Warto przeczytać.