piątek, 28 lipca 2023

Clifford D. Simak, Czas jest najprostszą rzeczą

 Clifford D. Simak, 



Czas jest najprostszą rzeczą


Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Data wydania: 2022 r.

ISBN:   9788381885485

liczba str.: 282

tytuł oryginału: Time Is the Simplest Thing

tłumaczenie: Zbigniew A. Królicki 

kategoria: science fiction 


recenzja opublikowana na lubimyczytac,pl:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5024578/czas-jest-najprostsza-rzecza/opinia/77579630#opinia77579630


 

Z twórczością Cliforda Simaka, miałem okazję już się zetknąć czytając i recenzując książkę pt. "Projekt papież", jest książką bardzo ciekawą na wskroś lemowską, i rozważania typu, że roboty same mogą tworzyć roboty np. Ta książka zatytułowana "Czas jest najprostszą rzeczą", która trafiła do rebisowskiej serii "Wehikuł czasu",  też jest bardzo ciekawa.


Tytuł mówi nam z góry o tym z czym czytelnik będzie miał do czynienia. A czy rzeczywiście czas jest taki prosty i banalny to już zadanie dla nas, żebyśmy nad tym podumali. Pomysł z podróżami w czasie, troszkę pomajstrowaniu w historii w zasadzie prosty, bo się pojawia w różnych książkach. Ale koncept podróży w czasie, żeby przemierzać niezmierzone i nieskończone przestrzenie kosmosu to już jest coś. Analogiczny koncept mieliśmy w książce pt. "Kontakt" Carla Sagana.


Troszkę to przypomina koncept jaki jest w serii growej i książkowej "Assassin's Creed", wsiadało się tam do maszyny zwanej Animusem i jazda w przeszłość. W pierwszych klasycznych "asasynach" Desmond Mile's, który jest współczesnym asasynem wsiada, w sensie kładzie się lub siada, do maszynki i szuka swoich przodków: Altaira Ibn La'Aha i Ezio Auditore'a. Szukał artefaktu, złotego jabłka, który przejąć chcieli też wrogowie asasynów, templariusze. Tutaj u Simaka taką podobną maszyneria jest Fishhook, działa to bardzo podobnie jak Animus i jazda w przeszłość.


Oczywiście nie ma tutaj żadnej banalizy, bowiem jest w książce, jak to w dobrym stylu Simaka bywa, sporo rozważań etycznych, a nawet teologicznych, czy tego typu poszukiwania wędrówki w czasie mają sens? A także jak to w interakcji nauki i religii bywa i bywało, czy tego typu ingerencje w przestrzeń czasową są zgodne z wolą Boga? Czy podróże kosmiczne w poszukiwaniu inteligentnych bytów kosmicznych jest dobre? I wiele tego typu podobnych pytań tam w książce mamy.


Książka jest bardzo ciekawa, acz jak na dobrą książkę sf, wbrew tytułowi do najłatwiejszych nie należy. Ale i tak jestem w pełni przekonany, że warto poznać twórczość tego pisarza, ponieważ jest niezwykle ciekawa i oryginalna. Ta książka również jest świetna., Zdecydowanie polecam.


czwartek, 27 lipca 2023

Andrzej Ziemiański, Cyberpunk - Odrodzenie

 Andrzej Ziemiański, 



Cyberpunk - Odrodzenie



Wydawnictwo: Akurat

Data wydania: 2020 r. 

ISBN: 9788328713628

liczba str.: 360

tytuł oryginału: --------

tłumaczenie: ---------

kategoria: science fiction



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4911178/cyberpunk-drodzenie/opinia/77491620#opinia77491620





Przyznaję, że ciekawiło mnie co interesującego można znaleźć w książce Andrzeja Ziemiańskiego pt. "Cyberpunk – Odrodzenie". Z czym z grubsza czytelnik może mieć do czynienia, wystarczy włączyć sobie game play z gry "Cyberpunk 2077". Z jednej strony mamy do czynienia z super nowoczesnością, a z drugiej starą jak świat wojnę gangów o swoje terytorium czy to jest kawałek podwórka, część klatki schodowej, czy nawet część jakiegoś mieszkania. Tak samo jak w przypadku powstań miejskich wojny gangów nie są łatwe do rozpracowania przez władze. W książce z grubsza mamy coś podobnego, mamy miasto opanowane przez gangi, z tej racji ta metropolia została nazwana Zakazanym miastem, co samo w sobie dużo mówi.


Główny motyw jak nietrudno się domyśleć jest również typowo sensacyjny dwóch gliniarzy Shay Scott i jego partner z pracy Lou Landon ścigają kobietę Axel Staller, bliźniaczkę Lani Steller. Lani przypuszczalnie na skutek cyberpsychozy zabiła kilkanaście osób, a zadaniem Axel ma być podjęcie próby dotarcia do siostry. Jest tylko mały problem, Axel ginie, no prawie ginie, w zamachu na swoje życie. Została uratowana, bo wszczepiono jej tajemniczy wszczep, warty kupę forsy,. Jest to stara technologia wojskowa sprzed 70 lat, nigdy nie została użyta. Nie mniej wynalazek jest na tyle dobry, że spełnił swoje zadanie, Axel cudem żyje. I może tym sposobem kontynuować misję, którą zlecą jej Scott i Landon. Cała trójka rusza do Zakazanego Miasta, żeby odnaleźć Lani, zanim znajdą ją przestępcy, którzy z całą pewnością zamiarów dobrych wobec niej nie mają.


Ekipa rusza na nieznany teren, porusza się po ulicach, jej członkowie widzą wieżowce, gigantyczne reklamy i wszystkie możliwe atrakcje cyberpunkowego miasta. No i tym samym te fascynujące, acz bardzo trudne, poszukiwania się rozpoczęły.


Książka jest ciekawa, barwnie opisana, szybko się czyta, niczym dobry thriller lub powieść sensacyjną. Warto przeczytać.

środa, 26 lipca 2023

Andrzej Pilipiuk, 2586 kroków

 Andrzej Pilipiuk,



 2586 kroków


cykl: Światy Pilipiuka, t. 1



Wydawnictwo: Fabryka Słów, Edipresse

Data wydania: 2018 r.

ISBN: 978838074039

liczba str.: 409

tytuł oryginału: ----------

tłumaczenie: --------

kategoria: fantastyka


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4855302/2586-krokow/opinia/78015088#opinia78015088



                                                                                 

Szansa [ w: ] A. Pilipiuk, 2586 kroków




Ta książka to troszkę nostalgiczny powrót do twórczości Pilipiuka ponieważ ten zbiór opowiadań zatytułowany "2856 kroków" czytałem ładnych kilkanaście lat temu, i było to ciekawe. Teraz miałem okazję się przekonać, że te opowiadania są równie ciekawe i bardzo intersujące. Wynika z tego, że oczywistością jest że warto po latach do nich wrócić.


Wybrałem z tego dość bogatego zbioru opowiadanie raczej krótkie opowiadanie, zatytułowane "Szansa",  ale niezwykle ciekawe. Dużo tutaj analiz historycznych, także historii alternatywnej, czyli troszkę gdybania było, w takim troszkę Dukajowskim stylu, jakby historię zamroziło, to pewnie Polska nie miałaby kiedy niepodległości odzyskać i dla nas za fajne by to nie było. Pojawiają się w tym opowiadaniu Robert Storm i Paweł Krzeszewski, i to oni mają okazję poznać przybysza z przeszłości Omelajna Andrejewicza Mitrofanowa, który żył sto lat temu z okładem, mowa o roku 1906, kiedy wrzenie rewolucyjne w Carskiej Rosji jeszcze trwało. Mitrofanow sam był dosyć wiekowy, więc można być pewnym, że przeżył kawał XIX wieku, a tu nagle, z bomby, trafia do wieku XXI. Widać gość jest inteligentny i bardzo bystry, zadziwiająco szybko zrozumiał meandry typowo informatyczno – internetowe, W szczególności fascynowały go zdjęcia. Prosił młodych tubylców, żeby umieścili jego zdjęcia w internecie, i to miało mu pomóc jakieś zagwozdki z przeszłości rozwikłać.


Niby to nic nadzwyczajnego ten motyw, ale sama rozmowa jaką odbywali była naprawdę świetna. Oczywiście lecieli skrótami myślowymi, było o Hitlerze, czy jego śmierć by coś zmieniła. Przekonywał Piotra i Roberta, że nie, bo Hitler miał dopiero nr 16 legitymacji NSDAP. M. in. na tej podstawie wyspekulował więc, że jego koledzy naziści doskonale by się uporali ze zrobieniem globalnej rozróby bez swojego przywódcy, byłby nim ktoś inny po prostu i tyle. Był przekonany natomiast, że kule, które trafiły w premiera Rosji Piotra Stołypina zabijając zmieniły bieg historii. W sumie kiedy Omelajn dał radę w sposób szczegółowy zdobyć wiedzę dotyczącą historii kilkunastu dekad jest tajemnicą. Po prostu autor nie skomplikował sobie roboty. Była mowa o pokusach w zmienianiu historii, i znowu wchodzi temat atomówek. Dla mnie to jest powtórka z rozrywki, bo pisałem dokładnie o tym samym recenzując książkę "Przypadek Adolfa H." Schmitt'a. No i to jest interesujące, że ludzie w podobny sposób kombinują intelektualnie.


Podsumowując książka jest intersująca, zawiera ona mnóstwo barwnych i ciekawych opowiadań. Nie mam wątpliwości, że to które wybrałem jest rewelacyjne, ale inne też są interesujące. Mamy tutaj dużo rozważań o historii Polski, w stylu Wolskiego, czyli upraszczając, to by było, gdyby Polska mocarstwem była. Było opowiadanie nominowane do nagrody im. Janusza Zajdla zatytułowane "Mars 1899". No i jeszcze parę innych. Tytułowe opowiadanie "2586 kroków" dotyczy doktora Pawła Skórzewskiego, kiedy w latach 1876/77 wybrał się do Bergen w Norwegii, no i tam pomagał lekarzom walczyć z wirusami, czyli bakcylami. Dla fanów twórczości Pilipiuka to jest oczywiste, że po książkę sięgnąć warto. Innym też warto ją polecić, w szczególności, jeśli czytelnik lubi przeróżne podróże w przeszłość, czy motywy historyczno -archeologiczno nostalgiczne. Na pewno postać doktora Skórzewskiego jest fajnie wykreowana, i w każdym tomie znajdziemy coś ciekawego w temacie medycznym. Książkę czyta się dobrze, jest ciekawa.



poniedziałek, 24 lipca 2023

Orhan Pamuk, Biały zamek

 Orhan Pamuk,  



Biały zamek 



Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Data wydania:  2009 r.

ISBN:   9788308043745

liczba str.: 224

tytuł oryginału:   Beyaz Kale

tłumaczenie: Anna Akbike Sulimowicz

kategoria: powieść  historyczna





recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

 https://lubimyczytac.pl/ksiazka/34334/bialy-zamek/opinia/77587405#opinia77587405   



Przypuszczam, że nikt nie ma wątpliwości, że turecki pisarz Orhan Pamuk jest świetnym pisarzem. Parę książek było już czytanych i warto było, żeby w ramach Book Trooterowego wyzwania książkowego spróbować czegoś nowego, no i jestem przekonany, że trafiłem w sedno, bo książka zatytułowana "Biały zamek" jest naprawdę przednia. A o to przecież chodziło. Mamy tutaj literacką podróż do Turcji XVII wieku, czasy sułtana Mehmeta IV, tego samego co pod Wiedeń się zapuszczał w 1683 r i walczył m. in. z naszymi, z królem Janem III Sobieskim na czele. Motywów polskich jest więcej, bowiem ekipa sułtana zachciała ruszyć na północ od morza Czarnego w kierunku Polski i zaatakować Biały Zamek.


Ta książka to historia pewnego europejczyka, wenecjanina, którego statek na morzu został zaatakowany przez piratów tureckich, no i tym samym wszedł w tryby funkcjonowania Imperium Tureckiego. Mamy akcję w Konstantynopolu. Z racji, że był wykształconym człowiekiem jego właściciele szybko doszli do wniosku, że nadaje sie do czegoś niż do pracy fizycznej, no i szybkiej wymiany kadr oczywiście, na skutek wyczerpania iszybkiej śmierci rzecz jasna. Można śmiało powiedzieć, że miał w tym wszystkim sporo szczęścia. Zainteresowały się nim elity, konkretnie Hodża, bezpośredni podwładny paszy, praktycznie drugiej osoby w państwie, po samym sułtanie. Mamy opisaną całą procedurę wdrażania w system nowego kraju z dominującą religią islamską. W to były wpisane dość ostre próby nawracania, w tej kwestii był bohaterem, bo był uparty. Kiedy w końcu nastąpiła zmiana wyznania naszego weneckiego bohatera tego dokładnie nie wiemy, ale przypuszczam, że nastąpiło to wtedy kiedy przybywało bohaterowi pełnych sakiewek ze złotem, bowiem system tego krajy działał tak, że wyznawcy islamu mieli liczne ulgi podatkowe, a wyznawcy innych religii musieli słono płacić.


Teoretycznie ta książka jest powieścią historyczną, ale czy przypadkiem nie jest również thrillerem psychologicznym, bowiem wenecjanin jest bardzo podobny do Hodży,? Wynika z tego, że nawet krewnym Hodży sprawiało trudności rozróżnienie jednego od drugiego. Podobnie sprawa miała się w wymiarze intelektualnym,  obydwaj przeczytali te same książki zarówno w języku arabskim, jak i językach europejskich, głównie łacinie, więc wiedzę mieli na zbliżonym poziomie. Także pokusa była wielka, żeby dokonać pewnej zamiany. Czy taki jest w ogóle możliwe? To jest bardzo interesujące. Panowie pracowali nad bronią dla sułtana, który miał ją wykorzystać w Polsce. No to wiadomy jest ten akcjologiczny imperatyw jak wykorzystywać wiedzę na wysokim poziomie? No ale Hodża ani wenecjanin nie zaprzątali sobie raczej głowy takimi drobiazgami np. ile istnień ludzkich zabije ich wynalazek? Bo liczy się przecież wygrana i łaska panującego, a wraz z tym sowite dotacje.


Książka jest ciekawa, opisy miasta, opisy ludzi, opisy błyskotliwej kariery wenecjanina na dworze sułtańskim i wiele innych ciekawych spraw. Na pewno ciekawy jest dyskurs naukowy wenecjanina i Hodży, jakby chciał przekonać swoich rodaków i europejskich czytelników, że wszyscy mamy te same zdolności i tak samo jesteśmy zdolni do rzeczy wielkich i tych małych. Na pewno interesujące jest, że jego główny bohater jest Europejczykiem i tu te motywy mentalnościowe są bardzo wyraźne. Zdecydowanie warto przeczytać.

             



wtorek, 11 lipca 2023

Philip K. Dick, Człowiek z Wysokiego Zamku

 Philip K. Dick, 


Człowiek z Wysokiego Zamku 


Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Data wydania: 2023  r. 

ISBN: 9788381886819

liczba str.: 336

tytuł oryginału:   The Man In The High Castle

tłumaczenie: Lech Jęczmyk

kategoria: science fiction, historia alternatywna


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/czlowiek-z-wysokiego-zamku/opinia/75471044   




Była okazja przeczytać książkę Philipa K. Dicka zatytułowaną "Człowiek z Wysokiego Zamku". W książce mamy przedstawioną ciekawą koncepcję historii alternatywnej w której Niemcy i Japonia wygrały II wojnę światową. Stany Zjednoczone zostały podzielone na dwie części, japońską, czyli zachodnią, włączoną do Unii Pacyficznej i wschodnią będącą pod wpływami Rzeszy. Autor jest bardziej zainteresowany tym zachodem Ameryki, którą zdominowali politycznie Japończycy, może dlatego, że to bardziej egzotyczne. O tyle to dziwne, że wcale nie mało jest o polityce Niemiec, niektórych dygnitarzach, z NSDAP oczywiście. Wielkim wydarzeniem medialnym jest śmierć Hitlera i pewnie jakieś zgromadzenie ma wybrać następcę, są spekulacje kto się nadaje, kto jaki jest. Tym zamieszaniem medialnym żyje spory kawał świata. Jest też pisarz z tytułowego Wysokiego Zamku Hawtorn Abendsen, który pisze książki z zakresu historii alternatywnej, pisze sporo o tym, że ekipa austriackiego akwarelisty zebrała niezłe cięgi i te książki jako bardzo niepokojące są rozważane i jest mnóstwo spekulacji czy to w ogóle możliwe, że dzielni aryjczycy mogli zawieść na licznych polach bitew?


Można się głowić po jasną cholerę komuś takie coś i bohater, który żyje w świecie koncepcji które tworzy i jest, jakbyśmy to w slangu powiedzieli, troszkę odklejony? Ośmielę się przypuszczać, że ta jego odklejka jest formą niezgody na to, że wojnę wygrała horda neobarbarzyńców i robi co chce. Wiadomo cenzura i te sprawy i jawne pisanie o tym co myśli by nie przeszło, już nie mówiąc, że skończyłby marnie. A tego typu raczej naukowe spekulacje zostały, pewnie i tak dla wąskiej grupy odbiorców, dopuszczone na rynek wydawniczy. Pewnie lepsza taka forma buntu niż żadna.


Jak ciekawie napisał autor przedmowy Maciej Parowski, interpretując to z czym my tu mamy do czynienia z perspektywą pisania o porządku powojennym z punktu widzenia dusz ludzkich.
Tu w książce bohaterami są raczej drobni przedsiębiorcy z japońskiej Ameryki. Wiadomo o czym myślą ludzie o tym, żeby zarabiać pieniądze: dolary, jeny, marki itd. No i jakie mogą być z tego problemy i czy ich zachwycają problemy, z tym, że muszą kontaktować się z ludźmi, których w najlepszym wypadku ledwo trawią i to jest najdelikatniejsze z możliwych określeń. Na tym polega maestria Dicka, że coś takiego jest niemal niemożliwe do wychwycenia, o co mu tak naprawdę chodzi. Chyba najciekawszy jest kontekst, o to, że Abendsen opuścił Wysoki Zamek i zamieszkał na mieście. Czyżby to było Orwellowskie "Pokochanie Wielkiego Brata"?


O analogiach można pewnie tu napisać sporo, bo troszkę książek, filmów, gier, że Ameryka została pokonana i rządzą jacyś obcy, czy to są kosmici, czy inne narody, czy ludzie o różnej politycznej proweniencji opanowują kraj, o tym, że nawet z Ameryki da się trzeci świat zrobić. Czyli sporo tego, na pewno ciekawy jest film "Czerwony świt", w tej konwencji jest też gra "Homefront. The revolution", i w filmie i grze Koreańczycy z Północy Amerykę opanowali i działa jakaś partyzantka, bojownicy o wolność kraju. O koncepcjach, że naziści jeśli nie wygrali wojny to przynajmniej przetrwali 1945 r. też jest troszkę. Trzeba przyznać, że na tym tle koncepcja Dicka jest naprawdę ciekawa i niezwykle oryginalna.


Książka jest niesamowita, fascynująca, interesująca. Niewątpliwie daje do myślenia. Bo przecież nazistom nie chodzi tylko o to, żeby podbić nowe tereny, ale też kontrolować życie każdego człowieka od kołyski aż po trumnę. Tu spekulacje literackie są zbędne, bo wiemy, że nazistowska inżynieria społeczna była niezwykle precyzyjna, kogo trzeba wyeliminować, to bez wahania to robili, a kto się nadawał, wedle ideologii nazistowskiej oczywiście, do przeróbki to dawali mu żyć. Po 20 latach po wojnie rzeczywiście zarówno japońska i niemiecka strefa Ameryki była spokojna i był tam dobrobyt, w to jesteśmy w stanie uwierzyć. Czyli ma to sens. Zdecydowanie polecam.