wtorek, 19 września 2023

Andrzej Ziemiański, Legion

 Andrzej Ziemiański, 



Legion 



cykl: Szermierz natchniony Virion, t. 3



Wydawnictwo: Fabryka słów

Data wydania: 2023 r.

ISBN:    9788379648559

liczba str.: 573

tytuł oryginału: ----------

tłumaczenie: --------

kategoria: fantasy



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5043303/virion-szermierz-natchniony-3-legion/opinia/78596605#opinia78596605 



Oczywistym faktem jest, że będę czytał kolejną część cyklu "Szermierz natchniony Virion" zatytułowaną "Legion".  Jak była okazja książkę wypożyczyć to lekturę pierwszej i kolejnej strony aż do ostatniej czas było rozpocząć. Poprzedni tom pt. "Pustynia" było ciekawie, ale coraz bardziej beznadziejnie, ten tom się skończył tym, że czytelnik nie wie, czy Virion w ogóle przeżył, bo chyba pierwszy raz w karierze szermierza natchnionego przegrał batalię z nowym, niezwykle groźnym przeciwnikiem, Nekronem, który w dodatku posiłkował się magią. Ważne, że jednak przeżył to starcie, i jak nie trudno się domyśleć cały tom to przygotowanie do rewanżu w batalii niemal niemożliwej do wygrania.


Wspomniałem, że poprzednim tomie sprawy przybierają zły obrót, a w tym tomie  dzieje się jeszcze bardziej beznadziejnie. Cesarstwo Luan chwieje się w posadach. Do tego stopnia jest tragicznie, że dowództwo obrony Syrinx, stolicy Luan, objęła cesarska przyjaciółka prokurator Taida. Pozostali stracili głowy w sensie dosłownym, bo cesarz się nie bawił, surowo karał wszelkie niekompetencje. Jak wiemy Taida działa nieszablonowo ściągnęła Viriona, kilku innych speców od zabijania. W  dodatku zagoniła do roboty wszystkich przestępców jakich dało się zwerbować, czy to do rabunku, czy do podpalania miasta, żeby wygrać w tej wojnie domowej, z całym legionem Moy. Pytanie czy ma rację, czy da radę ocalić kraj. A wojna z rywalami z Troy nadal wciąż trwa. No i jest ta cała księżniczka z Troy, Kasjopea, która trafiła w końcu do ekipy  Viriona. No i efekt jest taki, że na pewno dobrze nie jest, bo ona wyciągnęła swoje wnioski jak imperium Luan pokonać.


W tym tomie sporo się dzieje, akcja pędzi jak szalona, jedna akcja, druga, dziesiąta, z setna chyba, w każdej chodzi o to, żeby przeżyć minutę, godzinę, dzień. A kolejnego dnia nie wiadomo co w ogóle będzie, bo ludzie giną hurtem. Sam Virion i jego kompania mają sporo okazji do heroicznych wyczynów.


Nie brakuje ciekawostek, ciąg dalszy nawiązań do "Diuny", poprzednio, pustynia, jakieś monstra, a teraz mamy córkę Niki i Viriona, która jest dziwnym dziwem, czyli wypisz wymaluj Alią Dziwną, siostrą Paula Atrydy - Muadiba. Młoda, podobnie jak Alia, już w brzuchu matki jest piekielnie niebezpieczną istotą, o czym przekonał się pewien czarodziej.


Niewątpliwie ta intryga, niemal doskonała, przejęcia całego imperium, jest tak niesamowita, że aż niemożliwa. W tej intrydze politycznej wzięli udział ludzie z tak wysokiego szczebla, że można wysnuć, niemal absurdalny wniosek, że to sam cesarz przyłożył sobie spluwę do głowy i praktycznie po zabawie, z Luan nie ma czego zbierać. No ale było parę ludzi, którzy zrobili różnicę, bo byli tak niesamowici, że zmienili historię, przez to, że to robią jest tak niewyobrażalnie nieziemskie. Jak to się w slangu gamerskim mówi, game changer, i tutaj to określenie jest trafne. Oczywiście analityczny umysł prokurator Taidy też zadziałał prawidłowo, bo to ona i ludzie z jej otoczenia rozpracowali intrygę mającą na celu obalenie władzy cesarza, a to dopiero początek tego co niebezpieczni wrogowie, zdrajcy, knuli.  Domyśleć się można tego bardzo łatwo, jak to się skończyło.


Zresztą spojler mamy w trylogii "Achaja", wtedy gdy jest mowa o tym, że Virion będąc w berserskim szale bitewnym pokonał co najmniej  tysiąc żądnych krwii legionistów. Nie ma siły w żadnym fantastycznym uniwersum, żeby po czymś takim jakakolwiek armia się podniosła. Porównywalne to jest być może do wyczynów Gandalfa czy Aragorna w Tolkienowskiej trylogii. A może ekipa wiedźmina Geralta dokonała coś podobnego jak w bitwie o most na Jarudze pokonali armię Nilfgaardu ratując z opresji białą królową Meve. Można polemizować czy jest w tym jakaś racja. Upierając się można motyw porównywać do wyczynów jakiegoś innego Batmana czy Supermana. Ale po co? Po prostu wystarczy wiedzieć, że Virion jest niesamowity i robił robotę w tym konkretnym uniwersum i to działało. I o to chodzi.


Trzeba to powtórzyć raz jeszcze, ta powieść, jak i pozostałe tomy cyklu są świetne. Książkę czyta się dobrze, szybko i na pewno bardzo fajnie, fabuła wciąga niesamowicie. Postaci są dobrze wykreowane. Poznajemy tok myślenia tych ludzi, nieludzi też, a także decyzje podejmowane w mgnieniu oka, praktycznie intuicyjnie, no i wygrywali, cokolwiek było do wygrania, najczęściej życie. Pozostaje tylko dodać, że czytanie tej książki, to fajna przygoda, w fantastycznym uniwersum Achai, która pewnie niebawem, bo autor zapowiedział kolejny cykl o przygodach Viriona, nieśmiało wkroczy do tej fabuły, bo o zgrozo!, spojler, wiemy, że był/będzie pojedynek Achai z Virionem. I pewnie, wszyscy chcemy przeżyć to jeszcze raz. No nic pozostaje cierpliwie poczekać. A na razie mogę polecić tą książkę pt. "Legion" i zapewnić, że jest dobrze, a nawet świetnie. Rewelacja!



niedziela, 10 września 2023

Marcin Pełka, Marsjańska gorączka

 Marcin Pełka, 



Marsjańska gorączka


Wydawnictwo: Nowae Res

Data wydania: 2015 r

ISBN:   9788379429189

liczba str.: 218 

tytuł oryginału: --------

tłumaczenie: --------

kategoria: science fiction 


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/268793/marsjanska-goraczka/opinia/78355839#opinia78355839




                                                                                             

Przeczytałem książkę Marcina Pełki zatytułowaną "Marsjańska gorączka". Tytuł książki jest precyzyjny, bo mamy Mars, no i jakąś tajemniczą chorobę, która pojawiła się wśród ludzi, którzy wyemigrowali na Marsa.



Książek z koncepcją kolonializmu, konkretnie na Marsie troszkę jest, chociażby książka pt. "Mars" Kosika. Tam było o kolonializmie, ludzie byli tam w kosmosie na tyle długo, że głowili się czy są jeszcze ziemianami, no bo przyzwyczaili się do realiów życia na planecie, w tym do innej grawitacji. Jest jeszcze sfilmowana książka pt. "Marsjanin", której autorem jest Andy Weir, bo tu mamy początki, naukowe badania i spekulacje, czy kolonizacja na odległych planetach jest w ogóle możliwa? Astronauta pozostał tam sam, no i jak to bywa, pojawiły się kłopoty z supernowoczesną i bardzo drogą techniką. Marsjanin musiał wrócić, I cały wysiłek świata był ukierunkowany na tą akcję kosmiczną. A lokator Marsa dzięki kosmicznej technologii hodował ziemniaki, żeby przeżyć. W książce Robinsona pt. "2312" mamy o kosmosie, terraformowaniu planet, żeby były zdatne do życia dla ludzi. To dotyczyło też planety Mars, zwanej też czerwonym draniem. To tylko kilka przykładów tego typu koncepcji w literaturze sf. Warto było o tym wspomnieć, chociażby po to, żeby uświadomić sobie, że książka Pełki pt. "Marsjańska gorączka" jest całkiem przyzwoita.


Koncepcja w książce jest niezwykle oryginalna, bo kosmos, to nie tylko nowe możliwości, czy to życia na nowych planetach, rozwoju nauki, ale też kosmos oznacza nowe, iście kosmiczne zagrożenia, w tym nowe choroby. Mamy tu historię Billy'ego Andersa, który był pacjentem zero. Billy mieszka w Veranie, stolicy niepodległego Marsa, o to coś nowego, czyli było topienie herbatki i te sprawy, jest urzędnikiem. No ale jak to bywa zauważył niepokojące zmiany. Dziwna jest ta choroba Billy dostrzega, że wszystko się zmienia, ludzie się zachowują podejrzanie, jakby nagle ześwirowali, ich mowa przypomina bełkot. A to pacjent na skutek tej choroby, marsjańskiej gorączki właśnie skazuje się na szaleństwo i izolacje, a bywa, że konsekwencją jest również śmierć. Jak nie trudno się domyśleć choroba jest wysoce zaraźliwa i zabawa się zaczyna. Dzieje się i jest ciekawie.


Na pewno przeczytanie tej książki jest ciekawą podróżą literacką w kosmos. Pełka znakomicie to przedstawił, że kosmos to nie tylko fajne sprawy, ale też kosmiczne problemy np. kompletnie nieznane choroby. Czyżby zaintrygowało autora to co było w "Kronikach Marsjańskich" Bradbury'ego, tam członków kolejnych ziemiańskich ekspedycji wysyłano do marsjańskiego psychiatryka. A tu mamy odwrotnie Mars sprawia, że ludzie chorują, to, że lekko świrują, może nawet i być zabawne, no ale jak konsekwencje są nieodwracalne i ludzie umierają to żartów nie ma. Książka jest ciekawie napisana. Polecam


środa, 6 września 2023

Wojciech Dutka, Apokryf

 Wojciech Dutka,


 Apokryf



Wydawnictwo: Lira

Data wydania: 2021 r. 

ISBN:   9788366966741

liczba str.: 512

tytuł oryginału: ---------

tłumaczenie: ---------

kategoria: powieść historyczna


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4983316/apokryf/opinia/77771164#opinia77771164



"Gdzie jest kwatera dla kanoniera?  
Marszruta: Cap - nord west.
Brnie artyleria w deszcz,
Targa nią śmierci dreszcz,
Więc gdy się zdarzy chłopcom
Napotkać rasę obcą,
Armatnie mięso zmienią w krwisty befsztyk, 
tak jest!"*



Dutka ma w książce zatytułowany "Apokryf" ciekawy koncept literacki. Mamy trzy historie i każda kolejna to jeszcze głębsze wejście w główny motyw, a mianowicie chodzi o powstanie żydowskie z lat 132 – 135, znane jako powstanie Bar Kochby. To była prawdziwa masakra, jaką urządziły legiony cesarza Hadriana.


Pierwsza historia, to motyw śląskiego nauczyciela historii, który działał również naukowo. Pewnego dnia otrzymał grant naukowy, co pozwoliło mu wybrać się do Nowego Jorku, i tam w amerykańskich bibliotekach zupełnie przypadkiem natknął się na nieznany nikomu apokryf dotyczący wydarzeń z drugiego wieku.


Potem mamy drugą historię, przenosimy się do Rzymu, rok ok 160, mamy historię młodego rzymianina Sekstusa Juliusza Sewera. Ojciec opowiada mu o swojej przeszłości, kiedy jako legionista brał udział w licznych wojnach, ale to co wydarzyło się w trudnej prowincji Judea przerosło wszystko co widział. Nawet po latach ma coś co byśmy w dzisiejszych czasach nazwali zespół stresu pourazowego PTSD. Dowiaduje się również, że on jako maleńkie dziecko jako jedyny przeżył jedną z masakr ludności cywilnej i potajemnie został przetransportowany do Rzymu i adoptowany przez rodzinę Sewerów. Otrzymał możliwość wyboru czy chce nadal być rzymianinem czy poszukać swojej tożsamości i odpowiedzieć po swojemu na pytanie kim jest i kim chce być.


No i wreszcie ta trzecia historia, czyli opisy epopei wojennych Sewera seniora. Jest to najbardziej wstrząsająca i na pewno najtrudniejsza część tej książki. Sporo się dzieje i litrów krwi przelanych na kartach tej książki policzyć się nie da.


Tak tak to nie pomyłka, jeśli chodzi o powstanie z 132 r. Było coś takiego. Co prawda bardziej znane w historii jest te z 70 r. Wtedy też zburzona została Świątynia Jerozolimska i jej resztki do czasów współczesnych są Ściana Płaczu, jedną z atrakcji turystycznych Jerozolimy. To wydarzenie jest znane chociażby z racji tego, że w swojej publikacji pt. "Wojna żydowska" opisał jest Józef Flawiusz. W sumie to ciekawa postać, był żydem, potem rzymianinem, wszedł do klasycznej historiografii pisząc swoje przemyślenia o wydarzeniach z Jerozolimy i nie tylko, chociażby obrony twierdzy Masada, którą najpierw Żydzi zdobyli, a potem rzymianie postanowili odbić. Co im się powiodło. Ostatni żyjący obrońcy w liczbie 40, postanowili, że wróg nie weźmie ich żywcem. Jeden drugiego zabije, losowali co i jak. Józef Flawiusz miał inne zdanie, i postanowił zakombinować, że on będzie w losowaniu tym ostatnim, który niby sam się zabije. Motyw jest znany w logice i matematyce jako permutacja Flawiusza. Józef Flawiusz przeżył poddał się rzymianom. Ciekawostką jest, że ogniem zapalnym był fakt, że ze skarbca świątyni zaginęło 17 talentów złota, rzekomo na potrzeby cesarza, co było gigantyczną kwotą. W tym drugim powstaniu chodziło o to, że Rzymianie chcieli przebudować stolicę Izraela na wzór hellenistyczny, Rabini, przywódcy duchowi i moralni ludu sprzeciwili się. No i doszło do wojny!


W kontekście powstania pewnie chodzi nie tylko o różnice kulturowe, ale bardziej o swoistą martyrologię tego narodu, trudno, żeby byli zachwyceni okupacją Imperium Rzymskiego, w dodatku wrogowie pozbawili ich Świętego Miejsca, całego mnóstwa skarbów. Niektóre artefakty z tego zbioru skarbów do dnia dzisiejszego pojawiają się we wszystkich możliwych teoriach spiskowych.


Podsumowując książka jest naprawdę ciekawa, fascynująca, momentami bardzo trudna. Ciekawie autor opisał bohaterów z wszystkich trzech warstw tej koncepcji. Fajnie odwzorowane są realia historyczne zarówno starożytnego Rzymu, jak i Ziemii Świętej. Na pewno ciekawie są opisane motywy wojenne. Cytat z piosenki Kazika co prawda dotyczy wojen współczesnych, ale czy sens i logika wojen się zmieniła przez tysiąclecia czy stulecia? Po za tym, że teraz korzystamy z bardziej skomplikowanych urządzeń, maszyn, do zabijania. A tak to chyba niczym. Krew, cierpienie, ale też z drugiej radość z wygranej, często wzbogacenie się. Ktoś na tym zarabia sprzedając broń. Co jest siłą napędową wszystkich wojen. Niewątpliwie jak ktoś lubi książki historyczne to warto książki przeczytać. Jak widać, mówiąc odrobinkę slangowo, Dutka daje radę. I tego się trzymajmy. Polecam




* Fragment piosenki Kazika pt. "Pieśń o kanonierach", zacytowałem ze str. internetowej: