niedziela, 18 grudnia 2016

Praca zbiorowa - Polscy fani Metro Uniwersum 2033, 



Echo zgasłego świata 




Seria: Projekt Glukchowsky, Metro uniwersum 2033



Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2016 r. 
ISBN:  9788365315359
liczba str.: 344
tytuł oryginału: -------------
tłumaczenie: ---------
kategoria: fantastyka, postapokalipsa  



 (  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:




Ilona Podgrajka, W ludzkiej skórze, [w: } praca zbiorowa - Polscy fani Metro uniwersum 2033, Echo zgasłego świata 





Przyznaję, że interesuje mnie co piszą Polscy fani serii Metro uniwersum 2033. „Echo zgasłego świata”, to jest już trzecia tego typu publikacja, wcześniej były „W blasku ognia” i „Szepty zgładzonych” . Pod względem literackim są różne, wszak wiadomo piszą te opowiadania osoby, które nie są branżowymi pisarzami, wyjątek jest jeden opowiadanie Pawła Majki w tym trzecim tomie, który jak wiadomo napisał m. in. dwie książki z tej serii „Dzielnica obiecana” i   „Człowiek obiecany”.  Na pewno ta twórczość pisarzy fanów Uniwersum Metra 2033, to dowodzi jednego, że ta seria ma przed sobą kapitalną przyszłość, bo pomysłów może być multum jak się okazuje. Mamy w tych opowiadaniach miasta polskie, Kraków, Warszawę, Wrocław, aglomerację Śląską, Trójmiasto, a także okolice Zakopanego. Niewątpliwie nowością w tym tomie jest miejsce akcji umiejscowione w kopalniach i są to naprawdę wyśmienite opowiadania. Swoim zwyczajem chcąc wybrać jedno miałem naprawdę trudny wybór, co dowodzi jednego, ten cykl Polskich fanów w ramach serii Uniwersum Metro 2033 wybija się na coraz wyższy poziom. Padło na opowiadanie „W ludzkiej skórze" Ilony Podgrajki. 


Autorka tego opowiadania ma naprawdę ciekawe i nowatorskie koncepcje, w jednym mnie zażyła, da się pisać o Uniwersum Metro w konwencji fantasy, a to już jest niesamowite zaskoczenie. Pomysł jest genialny, mamy tutaj szereg nawiązań do Tolkiena, chociażby nieprzebyte lasy, do których strach wchodzić, bo nie wiadomo czy się wyjdzie cało z tej przygody. Mamy świat mało znany, mieszkańcy poszczególnych schronów, bunkrów, enklaw, czy jak tam zwać poszczególne miejsca siedlisk ludzkich, przypominają hobbitów z Shire, bo jeżeli mają jakąś wiedzę o świecie, to najwyżej o tym co się dzieje w kilku sąsiednich enklawach, dalej nikt nie ośmieli się zapuszczać, bo nie wiadomo co to tam za ludzie mieszkają, są poganie, chrześcijanie, którzy napisali nową ewangelię, taką na nowe czasy, bardziej surowe i dekalog wymagający ścisłego posłuszeństwa wobec rządzących enklawami, przywrócono karę kamieniowania znana z kart Starego Testamentu, no i są różne frakcje partyjne nawzajem się zwalczające. Tak jak u Tolkiena ludzi Wędrowców po świecie jest niewielu, jednym z nich jest Chachar, zwany też Włóczykijem, postać na wpół legendarna, bo podobno wiele widział, i przemierzał świat ogarnięty wszeochobecnym radioaktywnym pyłem, pełny niebezpieczeństw, oprócz ludzi, okupują go mutanty i wszelkie dziwne stwory. 


Włóczykij poznaje Petrę, która uciekła od swojej enklawy, która została zniszczona. Trafiają do jednego ze schronów, w której duży wpływ na społeczność ma kapłan nieznanej dotychczas sekty, dość krwawej, bo dla wyższej idei, zabija się ludzi w ramach ofiar, tu akurat nie ma wyjaśnienia czy to jest pragmatyzm polegający na tym, że w ten sposób reguluje się liczbę mieszkańców, tak jak w innym, jednym z kopalnianych opowiadań, czy po prostu winny sprzeniewierzył się surowym regułom nowej religii o co został posądzony. Włóczykij i Petra uważają to za zwykłe barbarzyństwo i robiąc zamieszanie ratują Michała z opresji. 


Tak jak już wspomniałem wszystkie opowiadania są świetne, pisane różnym stylem tak jak to wyobraźnia, talent pisarski do kreowania fantastycznej postapokaliptycznej rzeczywistości pozwala. Autorzy piszą w tych opowiadaniach o trudnych realiach rzeczywistości, o zmaganiach się ludzi w życiu codziennym, no i pojawia się też to co w książkach branżowych twórców metrowej postapokalityki, czyli mowa o granicach człowieczeństwa, o staranie się, żeby to coś co nazywamy cywilizacją, w tych realiach bardzo kruche, ale im bardziej to jest kruche, tym bardziej kurczowo ludzie się tego trzymają, bojąc się tego, że po prostu zejdą na psy i nic już ich nie uratuje. W wielu z tych opowiadań pojawia się też motyw zbrodni i kary, a więc jeden z elementów funkcjonowania cywilizacji. Kary są tutaj niezwykle surowe, widać przywódcy uważają, że tylko surowość kar może przemówić poszczególnym członkom członkom społeczności do rozsądku. No i mamy też motyw powrotu do realnego średniowiecza, idące za tym skrócenie życia, cofniecie się medycyny, ludzie umierają nawet na zwyczajne, uleczalne w normalnych warunkach, no ale warunki 20 lat po wojnie neklearnej normalne nie są i mogą być tylko jeszcze gorsze. A więc mamy tutaj motyw egzystencjalnego zmagania się bohaterów z trudnościami życia. 


Zdecydowanie warto przeczytać.

środa, 14 grudnia 2016

Frederic Forsyth, 




Czarna lista 



Wydawnictwo: Albatros - Andrzej Kuryłowicz 
Data wydania: 2014 r. 
ISBN:   9788378857440
liczba str.: 432 
tytuł oryginału:  The Kill list
tłumaczenie: Andrzej Niewiadomski 
kategoria: thriller 




  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
 




Niedawno kupiłem „Czarną listę” Forsytha, bo po pierwsze książka mnie zaciekawiła, po drugie lubię książki tego pisarza i uznałem, że warto przynajmniej jedna mieć u siebie, no i wreszcie przyzwoita cena. W tej książce Forsyth rzeczywiście nawiązuje po troszę do „Dnia Szakala”, a z drugiej do „Afgańczyka”. Autor odsłania w niej kulisy wojny z terroryzmem. Co ciekawe, że znaczna część działań wojennych ma miejsce w internecie. A więc de facto hakerka wojenna dawno przestała być domeną wymysłów pisarzy science fiction i jest rzeczywistością. Interesujące jest to, że zdawał sobie z tego sprawę Osama bin Laden i dlatego był nieuchwytny przez tyle lat, terrorysta praktycznie nie używał komputerów, ani nawet telefonów komórkowych. Kontaktował się z całym światem za pomocą zaufanych posłańców, którzy wiadomości mieli w głowach. Byli praktycznie nieuchwytni. To jest ciekawe, czyżby czekał nas powrót epoki gołębi pocztowych, żeby umknąć wszechobecnemu Wielkiemu Bratu? 


Ale dobra starczy tej analityki, biorę się za to co my tu mamy. Oczywiście istotni są bohaterowie, dobrzy i źli. Przedstawicieli państw, głównie USA i Wielkiej Brytanii, a po drugiej terrorystów. Oczywiście są to bohaterowie zbiorowi i ta walka trwa, również na kartach tej powieści nieustannie. Jednak można się domyśleć, że Forsyth potrzebował bohaterów indywidualnych, a wiec jednostki będące po jednej i drugiej stronie. I co ciekawe są to bohaterowie interesujący przeciwnicy godni siebie, z wysokiej ligi, zarówno pod kątem niesamowitej inteligencji, jak i wyszkolenia wojskowego i nie tylko. Smaczku dodaje fakt, że zarówno Tropiciel jak i Kaznodzieja są zadziwiająco podobni do siebie. Tropiciel pochodzi z rodziny wojskowych w armii USA, i to w którymś pokoleniu, tak samo Kaznodzieja, jego krewni służą w wojsku Pakistanu, i jemu również wróżono dobrą karierę. Jednak Kaznodzieja został radykałem islamskim i przyłączył się do jednego z ugrupowań gdzieś w niedostępnych górach na pograniczu Pakistańsko – Afgańskim. Oczywiście tam szybko zdobył uznanie. Został jak mówi jego kryptonim Kaznodzieją, a więc nawoływał do dżihadu. Wedle tych koncepcji każdy wierny islamista powinien zabić sam bez niczyjej pomocy jakiegoś ważnego Zachodniego polityka. Odzew tego nawoływania był niesamowity i w Stanach i na wyspach Brytyjskich zginęło wielu polityków. Jednym z nich był generał armii USA, ojciec Tropiciela, co oprócz wojny obydwu stron tego konfliktu uczyniło z tej rywalizacji prywatną wendettę, no bo Tropiciel już sprawą Kaznodziei się zajmujący został dodatkowo zmotywowany.


Akcja się rozpędza coraz bardziej. Oczywiście nie tylko w necie, ta walka dwóch informatyków jest interesująco przez autora rozpracowana, ale także ginie mnóstwo ludzi w realu, a wszelka broń idzie w ruch. W sprawie Tropiciela zaangażowanych było kilka agencji wywiadowczych USA i Wielkiej Brytanii, także izraelski Mosad swoje trzy grosze wsadził. 


Akcja pędzi coraz szybciej wrogowie prężą muskuły wyciągają wszelkie możliwe zabawki i jazda… Jak to się zakończy. Chociaż można się tego domyślać już na początku, to i tak warto o tym poczytać, bo tego typu rywalizacja dwóch godnych siebie przeciwników to coś w rodzaju wojny psychologicznej i taka rzeczywiście ma tutaj, na kartach książki, miejsce. Tropiciel ma genialne pomysły jak się dobrać do Kaznodziei, a ten z kolei wierzy, że po raz kolejny zdoła umknąć służbom, mimo, że właściwie został ośmieszony i skompromitowany. 


Szczegółów nie ma co zdradzać, po prostu koniecznie znajdźcie tą świetną książkę i przeczytajcie moi drodzy czytelnicy. Rewelacja.
 Maxime Chattam, 




Tajemnice chaosu



Wydawnictwo: Sonia Draga
Data wydania:2008
ISBN: 97883750802223
liczba str.: 534
tytuł oryginału:  Les Arcanes du Chaos
tłumaczenie: Joanna Kluza 
kategoria: thriller  




  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:


 



Sięgnąłem po książkę Maxime’a Chattama zatytułowaną „Tajemnice chaosu” nominalnie to jest thriller typu teoriospiskowego i rzeczywiście teorie spiskowe tam są, przede wszystkim blog Kamela Nasira, który ponoć tym co pisze na blogu naraził się politykom. Koncepcję jakie lansuje bloger, że Ameryką de facto rządzą korporację, a USA to tak naprawdę jedno wielkie korpopaństwo. Tego typu koncepcje można spotkać w niektórych książkach fantastycznych i to chyba jest zaskakujące, że autor pisząc thrillera a wiec książkę, która odnosi się z założenia do rzeczywistości, co najwyżej w tym gatunku pojawiają się pewne naciągane koncepcje, oparte na manipulacjach faktami teorie spiskowe, w które wierzy pewna grupa ludzi, czasami można spotkać koncepcje co by było gdyby jakiś fakt historyczny miał miejsce naprawdę i jakby to zmieniło świat. A w tej książce czytelnik odnosi wrażenie, że autor tu jednak za bardzo podryfował w stronę fantastyki, oczywiście jeśli zależało Chattamowi na konwencji thrillera.  No bo przecież blog Kamela Nasira to dopiero początek atrakcji. Mamy cienie, które próbują zza luster wpływać na rzeczywistość, Archetypowo to wiadomo „Alicja w krainie czarów”, cienie pojawiają się czy to w „Cieniorycie” Piskorskiego” czy podobny motyw luster mamy w "Regule dziewiątek” Goodkinda. Czy te lustra są światem Pomiędzy jakby to zdefiniował Grzędowicz? Niewykluczone.
 

No i co z tego wynika? czy ta kombinacja fantastyki z rzeczywistością wyszła autorowi? To już sami ocenicie moi drodzy czytelnicy jeśli sięgniecie po tą książkę. Ja odnoszę wrażenie, że jednak nie za bardzo. Pomysły owszem autor ma interesujące, ale byłyby one bardziej uzasadnione gdyby autor stworzył jakąś zgrabną koncepcję fantastyczną. A tak to wyszła teoria spiskowa tak super naciągnięta, że nikt o zdrowych zmysłach w nią nie uwierzy. Koncepcja dobrej teorii spiskowej polega na tym, że manipulacja faktami jest do tego stopnia realna i tak precyzyjnie i logicznie wyjaśniona, że zwolennicy tych teorii wierzą, że są prawdą i przekonanie ich, że to tylko teoria jest praktycznie niemożliwe. Książki z gatunku thrillera zawierają w sobie zabawę tego typu koncepcjami. Autorzy też zastanawiają się dlaczego niektórzy ludzie chcą w teorie spiskowe wierzyć. A tutaj czytelnik się dziwi, że ktokolwiek w te teorie wierzy, no bo mamy pewnych przypadkowych faktów, który jest ze sobą powiązany, np. przypadkowe okoliczności śmierci Lincolna i Kennedy’ego, podstawowa jest jedna, że jeden i drugi zginął w wyniku zamachu, a te okoliczności siłą rzeczy są podobne i najprawdopodobniej nie ma w ty nic nadzwyczajnego. Ciekawy jest motyw Tytanica, że w fikcji literackiej w książce napisanej kilka lat przed rokiem 1912, była katastrofa Titana, i to rzeczywiście jest ciekawe czy to jest proroctwo czy bardzo realistyczna koncepcja fantastyczna. Tego nie da się dociec, raczej można przypuszczać, że fantaści bez pudła są w stanie dojść na podstawie analizy jakie będą wynalazki w przyszłości, czasem próbują dociec jakie będą wydarzenia w przyszłości i jakim kierunku podąży proces dziejowy. To są ciekawe rozważania w tej książki. I to jeszcze dałoby się strawić, ale autorowi do szczęścia jeszcze  cienie były potrzebne. A czytelnik duma po jaką cholerę?

 


Dlaczego do tego wszystkiego wepchały się te cienie, które jak można z tego zrozumieć mają duży wpływ na elity władzy. A wiec ta teoria spiskowa opiera się na założeniu, że to cienie rządzą światem. Postanowiły namieszać w życiu głównej bohaterki Yael, a ta wciągnęła Thomasa. Obydwoje próbują rozwikłać tajemnice cieni. Jedną z hipotez jest, że za tą tajemnicą chaosu stoi diabeł. Można odnaleźć też tutaj to co mamy u Dana Browna, a więc rozważania dotyczące symboli masońskich, które można znaleźć na banknotach dolarowych.

 

Troszkę naciągane to wszystko. Książka jest przeciętna. Można przeczytać.

niedziela, 4 grudnia 2016

Steve Berry, 


Królewski spisek  



Wydawnictwo: Sonia Draga 
Data wydania: 2014 r.
ISBN:: 9788375088793
liczba str.: 456
tytuł oryginału;  The King's Deception
tłumaczenie: Adam Oleksiejuk 
kategoria: thriller



recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:





Po książkach Steve’a Berry’ego z grubsza wiadomo czego można się spodziewać. Autor ten pisze thrillery dotyczące dziwnych tajemnic z przeszłości zahaczające o teorie spiskowe, które mają w tych książkach przełożenie na współczesność. Autor zastanawia się i chce czytelnikom dać do myślenia co by było gdyby okazały się faktami i jak to zmieniłoby świat. I tak jest też w książce zatytułowanej „Królewski spisek”, która dotyczy tajemnic królewskiego rodu Tudorów, która rządziła Wielką Brytania w latach 1485- 1603, a w szczególności Elżbiety I, o której mówi się, że była mężczyzną. Podobno wedle tej hipotezy została podmieniona, ponieważ księżniczka zmarła, w wieku dziecięcym, żeby nie narazić się na gniew króla Henryka VIII, i tak już zostało. Amerykanie zdobyli niezbite dowody na to, że tak właśnie było i próbowali szantażować rząd Wielkiej Brytanii, żeby nie wypuszczał z więzienia libijskiego terrorysty Al. Magrebiego. 
 

Głównym bohaterem jest Cotton Mallone, były agent wywiadu amerykańskiego, teraz na emeryturze prowadzi księgarnie w Kopenhadze, ale, że co i rusz mu żyć nie dają. Mallone jest bohaterem kilku książek, i wplątują Mallone’a w tego typu afery. Mamy tu rywalizację Antrima, agenta CIA z Malonem, oprócz rywalizacji o zdobycie tajemniczego pendriva z tekstami wyjaśniającymi tajemnice, dochodzi kontekst prywatny, żona Mallona miała z Antrimem romans, ten uważa, że Gary jest jego synem, a nie Mallone’a, a to niewątpliwie pod kątem typowo psychologicznym podnosi temperaturę tej rywalizacji. Swoje trzy grosze wmieszała się tajna organizacja Bractwo Dedala. No i akcja się rozpędza. Jedni wyjaśniają tajemnice, drudzy chcą temu zapobiec. W tym czasie trwają dyplomatyczne przepychanki między rządami USA i Wielkiej Brytanii. Jak to wszystko się zakończy? 

 

Książkę jest interesująca warto przeczytać.