czwartek, 21 listopada 2019

Ilona Andrews, Magia krwawi

Ilona Andrews, 




Magia krwawi



cykl: Kate Daniels, t. 4 








Wydawnictwo: Fabryka słów
Data wydania: 2018 r.
ISBN:  9788379643097
liczba str.: 436
tytuł oryginału:  Magic Bleeds
tłumaczenie: Dominika Schimchmeier
kategoria: fantastyka





recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4822855/magia-krwawi/opinia/54584356#opinia54584356 




Czytam kolejną część cyklu „Kate Daniels”, autorstwa małżeńskiej dwójki pisarzy piszących po kryptonimem Ilona Andrews. Kate Daniels, główna bohaterka ponownie bierze swój miecz Zabójcę oraz równie zabójczą moc magiczną i rusza do akcji, bo przecież wątpliwości w tej materii dają same tytuły książek z tej serii, że magia jest niebezpieczna i może zbierać obficie krwawe żniwo. Istnieje jednak konieczność, żeby magowie czy to w Zakonie czy innych instytucjach, także państwowych prowadzili swoją działalność. Jak wyglądają ulice np. Atlanty rozpisywać się za wiele nie trzeba bo przy okazji poprzednich części już to uczyniłem. Było pisane, że po ulicach Atlanty biegają wszelkie wampirze krwopijcy, nekromanci, bestie z gromady, dobrze jak ma się szczęście i jest bestia w ludzkiej postaci, ale jak bestia zmienia się w zwierzę, bo przypadkiem wpadnie w furię to jest ciekawie. Oczywiście typowo ludzkie gangi też są, które dysponują bronią wszelaką i kto wie, to zapewne jeszcze powstanie w inwencji twórczej autorów, też mają w swoich szeregach osobistości dysponujące magia. Do tego wybuchy magii, z którymi ludzie próbują sobie jakoś radzić, odbudowując np. wieżowce zabezpieczone magiczne itp. W tej części jest mowa o epidemiach starych jak świat i tych nowych, którymi nosicielami są wszelkiej maści zmutowane elementy, uzupełnienie wszelkich możliwych mitologicznych bestiariuszy, a tylko czort jeden wie jak u nich z dbałością o zdrowie, wizyty u lekarzy, konsumpcja medykamentów, stosowanie właściwych diet itp. Podsumowując tą zapewne niekompletną wyliczankę jest cholernie niebezpiecznie dlatego takie osobowości jak Kate Daniels legalnie paradują po ulicach miasta z wielkim, acz ponoć stosunkowo lekkim, mieczem, ładując się w przeróżne kabały, zdrowo wymachując tym przyrządem służącym do ranienia i zabijania innych.



W tej części Kate już na początku weszła w oko cyklonu. Padło podejrzenie, że jest źródło Mary, jakiejś nowej śmiertelnej epidemii. Wiadomo, że do zarażenia doszło w raczej podłej spelunie, a o gościach tego typu lokali wiadomo co nieco goście lubią zdrowo wypić, a będąc pod wpływem alkoholu lubią robić rozróby. Kate dostaje zlecenie, spacyfikowanie zagrożenia, czyli opanowanie choroby, poprzez zastosowanie kwarantanny, i zbadanie kto jest nosicielem. Czyli krótko mówiąc trzeba narwanych pijaczków zamknąć na jakiś czas w knajpie. Dzieje się.


Dalej oczywiście też jest bardzo ciekawie. Oczywiście nie mogło zabraknąć o przygodach natury emocjonalnej Kate. Jak wiemy Kate i Curran władca bestii mają się ku sobie. Tak też dosyć romantycznie przygoda Kate z królem lwem się skończyła. No ale jak to w życiu bywa, ich drogi się rozeszły, ponoć to Curran miał problemy z wiernością i dał sobie spokój z główną bohaterką. Cokolwiek było na pewno było to ciekawe i niesamowicie żywiołowe, bo on i ona to niesamowity żywioł. Oczywiście jedno z większych miast USA i tak jest za małe, żeby drogi Kate i Currana, chociażby na drodze służbowej się nie krzyżowały. Czy będą szanse na powroty, czy jednak autorzy obalą amerykański trend literacki i filmowy, że wszystko się happy endem musi kończyć. Oczywiście wszystko na to wskazuje odpowiedzi czytelnik szybko nie pozna, bo kolejne części są wciąż wydawane i trwa nadal pisarski proces twórczy.


Książka, choć teoretycznie nie jest to jakaś wybitna literatura, jest to proza raczej lekka i przyjemna, to jednak warto po nią sięgać, bo po prostu to są dobre książki, widać, że są pisane z pasją przez autorów. Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz