piątek, 23 czerwca 2023

Andrzej Pilipiuk, Przetaina

 Andrzej Pilipiuk,



 Przetaina      


cykl:  Przetaina, t. 1          



Wydawnictwo: Fabryka słów

Data wydania: 2022 r.

ISBN:   9788379647545

liczba str.: 397

tytuł oryginału: -------

tłumaczenie: ---------

kategoria: fantasy


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:


https://lubimyczytac.pl/ksiazka/przetaina/opinia/770
87170  




Niewątpliwie z ciekawości warto było zajrzeć do książki zatytułowanej "Przetaina", której autorem jest Andrzej Pilipiuk. Jest to dość ciekawy swoisty debiut w kategorii klasycznej fantasy i trzeba przyznać wypadło to całkiem dobrze.



No ale od początku warto opowiedzieć z czym czytelnik ma do czynienia. No wiadomo styl jest ewidentnie pilipiukowski, trudno określić do jakiej epoki to nawiązuje, niby do średniowiecza, bo mamy cywilizacje, którą diabli wzięły, załatwiły ją wulkany niczym starożytne Pompeje, i inne żywioły jakie oferuje natura, w tym morze między innymi.  To było kiedyś, a po trzech tysiącach lat na jej gruzach tworzy się coś nowego. bliżej poznajemy społeczność miasta Tess.  W związku z tym, że ci ludzie jakimś cudem przetrwali katastrofy budują coś nowego po swojemu, możemy uznać, że są oni na etapie średniowiecza. tyle, że  ze średniowieczem nie bardzo zgadzają się mikroskopy, lunety i parę innych typowo współczesnych wynalazków do jakich ta społeczność posiada. Czytelnik dowiaduje się, że ta dawna cywilizacja sprzed 3000 lat była wysoko rozwinięta, czyli być może jest to swoista fantazyjna koncepcja postapo. Najwięcej dowiadujemy się o umiejętnościach leczniczych, bardzo wysokich, skoro badali nawet bakterie pod mikroskopami, bo wynalazek został znaleziony w starożytnych ruinach. Pisał coś takiego Terry Brooks, pisał książki nawiązujące bezpośrednio do Tolkiena. W tej koncepcji fantasy  elfy i krasnoludy i inni nieludzie, byli ludźmi kiedyś, czytelnik podróżujący literacko do Shannary dowiaduje się, że doszło do przemiany na skutek długoletnich procesów. Zresztą u samego Tolkiena tak było z orkami przecież, które dawniej były elfami. No i mamy Golluma przecież, który był kiedyś hobbitem, ale pierścień stworzył z niego takie dziwo. No ale Pilipiuk nie poszedł w tym kierunku. Mamy tylko ludzi. Chociaż różnorodność ludzi jest całkiem ciekawa, różne wiary, różne obyczaje, tajemnicze to wszystko, przez to interesujące.


Opowieść toczy się raczej powoli, autor nigdzie się nie śpieszy, powoli acz logicznie kontynuje wątki, mamy bardzo szczegółowo opisane miasto Tess, nie tylko jego architekturę, ale również strukturę społeczną, funkcjonowanie pod kątem politycznym, jest książę, ale dużo do powiedzenia kapłani, spełniający, oprócz funkcji typowo sakralnych, rolę czarodziejów, mędrców, coś w ten deseń. Potem mamy typowy dla gatunku motyw podróży, w celu dokonania transferu ludności miasta, do innego, nowego miejsca. Zagrożenia są dwa, jedno, że kapłani – naukowcy wyliczyli, że złowrogie żywioły zadziałają ponownie i z miasta i jego mieszkańców zostanie kupa popiołu. Drugie, to plemię Węży, które planuje napaść na Tess, dla nich miasto bogate, a kusi przede wszystkim świątynia. No i kapłani postanowili, że kilkuosobowa ekipa musi iść w drogę, żeby uratować całe miasto od zagłady. Łatwa i przyjemna ta peregrynacja nie była. Do celu dotarły raptem trzy osoby: główny bohater Dave, kapłanka Ana, no i gość w Tess, nastoletnia dzikuska z północy Tyra.



Książka pozytywnie szokuje czytelnika tym wielokulturowym zamieszaniem, począwszy od tego co pozostawiła nam kultura Egipska, np. Kociogłową bogini Nef, po koncepcję miast państw, przypominającą tą co było na bliskim wschodzie, czyli pierwsze utworzone cywilizacje. Dalej widzimy koncepcję exodusu ludności, która nawiązuje do Biblijnej Księgi Wyjścia, gdzie lud Izraela wyszedł na pustynię szukać Ziemi Obiecanej przez Jahwe.
Mamy jednego boga, Ojca Stu Światów, koncepcja istnienia boga i dobrej bogini jest tak samo zrozumiała jak chrześcijaństwo gdzie mamy dogmat Boga w trzech osobach. Jak wierzą wyznawcy tej religii Ociec Stu Światów i bogini Nef, mają zwyczaj ingerować w życie ludzi i całej społeczności. Chociaż częściej robi to Nef, bo ten to grzmoci piorunami niczym grecki Zeus. 


Mamy też tutaj sporo typowo antropologicznych motywów, mowa jest o mitach założycielskich, tworzeniu narodu, całej jego martyrologii, symboliki. Można tu spekulować na ile chodzi o nasz kraj, tak samo jak w przypadku "Sagi o Wiedźminie" w książkach i grach, to dotyczy Redanii i Temerii. Jak dobrze wiemy Sapkowski się nie przyznaje do tego, zapewne zrobi też tak Pilipiuk. Dlatego jest tu duże pole dla nas czytelników do intelektualnych rozkmin w tym i wielu innych koncepcjach w których czytamy w książkach.


Książka jest dobra, często bardzo mroczna w swojej wymowie, czytelnik wręcz czuje w powietrzu pierwsze porywy wulkanicznego pyłu, który mogą roznieść na strzępy sporą część tego świata, no i konieczność poszukania ziemi obiecanej gdzieś na nieznanym, nowym terytorium, ale wszyscy tam rozumieją konieczność odbycia tej drogi. Drużyna dostała ambitne zadania i ruszyła w drogę. Warto przeczytać.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz