piątek, 8 marca 2019

Maciej Siembieda, 444


Maciej Siembieda,



444


Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2017 r. 
ISBN: 9788380321625
liczba str.: 560
tytuł oryginału: ----------
tłumaczenie: ----------
kategoria: thriller 


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:




Przeczytałem książkę zatytułowaną „444” Macieja Siembiedy. Widać nasi pisarze, wcześniej robił to chociażby Zygmunt Miłoszewski, chcą empirycznie dowieść jednej rzeczy, że również potrafią tworzyć tzn. pisać powieści w stylu amerykańskiego pisarza Dana Browna i wychodzi to całkiem przyzwoicie.



I dokładnie to tutaj w tej książce mamy, począwszy od rozważań dotyczących historii sztuki, rozkładania na czynniki pierwsze jednego lub kilku obrazów, interesująca teoria spiskowa, tajemnicza organizacja strzegąca jakiejś starej jak świat tajemnicy, która po ujawnieniu może narobić sporo zamieszania, szybka, niesamowicie wciągająca akcja. To nic nowego właściwie bo to wszystko pojawia się w tego typu powieściach. Jednak autor ma parę interesujących pomysłów. Motywy typowo historyczne, robionych w ramach wszelakich retrospekcji autor włączył bezpośrednio do akcji, co dało naprawdę wyśmienite efekty, bo oprócz typowej w XXI wieku, mamy tu tak zwane historyczne długie trwanie i spojrzenie na problematykę z perspektywy ponadtysiącletniej. Do tego autor dołączył pomysły z zakresu political fiction, a nawet tu kompletne zaskoczenie pomajstrował także z koncepcją znaną z typowo dystopijnych powieści science fiction, wychodząc z zupełnie słusznego założenia, że historia to nie tylko wydarzenia, które przykryły grube warstwy kurzu, ale w kontekście typowo procesualnym historia to dokładnie to co jest dzisiaj, a także to co będzie za parę setek lat. I w tym znaczeniu autor ma bardzo ciekawe podejście, co daje niezwykle piękną, wielowymiarową powieść, którą można interpretować na wiele sposobów. No i pytania, które zadaje autor razem z czytelnikami czy koncepcja rzeczywistego polityczno – społecznego pojednania jest możliwe, czy to science fiction, bo zawsze znajdzie się ktoś po obydwu stronach, kto zechce tego typu koncepcje storpedować, bo przecież dżihady i święte wojny bardziej przemawiają do ludzi niż koncepcje pokojowe. Dobre pytanie. Co do jednego może się udać każdego z nas przekonać, że zarówno wśród chrześcijan, jak i wyznawców islamu znajdują się mądrzy ludzie, którzy myślą inaczej niż większość. Czy to wystarczy, żeby to miało sens? 


Schemat tego typu powieści autor zachował w tym znaczeniu, że jest główny bohater, Jakub Kania, prokurator IPN-u, towarzyszy mu piękna kobieta Katarzyna, która jest wnuczką prokuratora  Kazimierza Karewicza. Dziadek Kasi, który pracował w Komisji ds. badania zbrodni hitlerowskich, ponoć aktywa i wszelkie dokumentacje, procedury itp. przejął po 1989 r. Instytut Pamięci Narodowej.  Zresztą sam Jakub Kani ma  doskonałe dokonania w ściganiu zbrodniarzy nazistowskich, co docenili Izraelczycy.   Ta Komisja do spraw badania zbrodni hitlerowskich w latach 70 XX w. wszczęła procedurę poszukiwań obrazu Jana Matejki „Chrzest Warneńczyka”. Procedura została zawieszona z powodu podejrzeń, że obraz spłonął wraz z pożarem mieszkania holenderskiego SS –mana w Amsterdamie. Co prawda Karewicz podejrzewał, że to mistyfikacja, ale nie było dowodów. Intrygujące, że ów osobnik Manten współpracował z Żydem Stieglitzem, co jest ciekawe, gdyż miał na sumieniu całkiem niezłą liczbę pomordowanych Żydów na kresach Rzeczypospolitej, gdy wkroczyli tam Niemcy.   Przy okazji dokonywano grabieży dzieł sztuki, a ów Manten był dobrze zorientowany o zasobach kolekcjonerskich osób narodowości Żydowskiej.  Wracamy do XXI w. przekonując sie, że Karewicz i Kania mają wiele wspólnego ze sobą. Sprawą interesował się dziennikarz Paweł Włodarczyk, jemu przydarzył się wypadek dziwnie podobny do tego jaki 20 lat wcześniej miał prokurator Karewicz.  W całą tą aferę został wplątany Mossad, wywiad Izraelski, polska jednostka GROM, sprawa ociera się o najwyższe czynniki państwowe kilku państw, także w ramach struktur NATO. Jakub Kania jest dobry w swoim fachu, więc siłą rzeczy to zamieszanie nabiera rozpędu. Czy działania Jakuba Kani będą na tle skuteczne, że rozwikła ten niesamowity węzeł Gordyjski?


Co z tym wszystkim wspólnego mają wyznawcy Allacha? Czytelnik dowiaduje się, że chodzi tutaj o tajemnicze proroctwo Arby, dotyczące możliwej opcji pojednania, ma być ich cztery począwszy od 1000 r , dalej 1444 r, 1888 r. i na koniec 2332 r. Co się wydarzyło/wydarzy w tych konkretnych rocznikach i czy misje pokojowych powierników mają jakikolwiek szansę. Jednym z nich był król Polski Władysław Warneńczyk, który zdołał na trzy dni dokonać tego pojednania, ale próba została storpedowana przez czynniki polityczne i kościelne. Do bitwy pod Warną doszło, gdzie wojska koalicji chrześcijańskiej przegrały, a młody król Polski i Węgier zmarł w czasie bitwy. 


Książka jest naprawdę fascynująca, oprócz tego całego wciągania w akcję czytelnik ma okazję poznać parę różnych ciekawostek, zaintrygować się, że na podstawie obrazów polskich malarzy da się stworzyć ciekawe teorie. No cóż pozostaje zaprosić tej niezwykłej podróży literackiej w wiele miejsc, kilka epok historycznych. Biorąc te wszystkie czynniki pod uwagę, książka nie jest wcale za gruba, pomimo tych ponad 500 stron. Po prostu rewelacja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz