Słowo stworzenia
cykl: Kroniki Arkadyjskie
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 2015 r.
ISBN: 9788378186694
liczba str.: 432
tytuł oryginału: -----------
tłumaczenie: --------
kategoria: fantasy
recenzja opublikowana na lubimiczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/201317/slowo-stworzenia/opinia/57991208#opinia57991208

Motyw typu gry o tron jest popularny w literaturze i raczej zachęca do czytania. Tutaj intryg politycznych nie brakuje, ale też ta książka pogrąża się w chaosie, dokładnie tak samo jak wykreowane tutaj Imperium Arkadyjskie, wszyscy politycy nawzajem są siebie warci, i jak na koncept walki dobra ze złem, że niby Isaaksiosa napędza jakiś demon, to samo z nadwornym magiem Chesroesem, ale nie ma przekonującego argumentu, że jest dobry lub zły, jest po prostu nijaki, beznadziejnie letni, jakby zastosować tutaj metaforykę biblijną. O ile w pierwszym tomie autor przekonał czytelnika, ze sprawa Isaaksiosa jest dobra i słuszna, młody następca tronu został wykołowany przez rywali politycznych, którzy odebrali mu wszystko i trzeba coś z tym zrobić. I dzieje się, to jest rewelacja. Isaksios i ludzie którzy są z nim działają skutecznie, można mieć zastrzeżenia, że troszkę intuicyjnie, ale szczęście też trzeba w polityce i w życiu mieć, być w czepku urodzonym. To w drugim i trzecim, mamy kompletne zaprzeczenie tej koncepcji, słabe to. Isaksiosowi uderza sodówka do głowy, i czytelnik traci sympatię do niego i jego sprawy, ma wręcz wrażenie, że ta jego sprawa pogrążyła imperium w jeszcze większym chaosie i regresie. W końcu dostał czego chciał i władcą okazał się co najwyżej przeciętnym. Wrogowie Nikeforos, a po jego śmierci jego brat Konstantinos, może też nie są wybitni, ale przynajmniej są kompetentnymi politykami, na okrągło tłuką wrogów na granicach mocarstwa. Isaaksios co prawda potrafi władać bronią, może nawet dowodzić kilkoma oddziałami, ale jak sprawdziłby się jako strategos, wódz na wojnie, tego nie wiemy raczej. Cokolwiek wydarzyło się w Laszki to tam trzeba doszukać się, że mówiąc kolokwialnie, mu odbiło. Łamignat, znowu jest w opozycji, tego to czytelnik za cholerę nie jest w stanie pojąć. Piękna Michelle, działająca jako szpieg na zlecenie Inkwizytorium, ma równie piękną koleżankę Lisę, która została faworyta Isaksiosa. Bardzo ciekawa postać.
Książka jest przeciętna, cały cykl w sumie również. Uważam, że książkę warto przeczytać, próba przełożenia realiów historycznych na powieść fantasy jest pomysłem interesującym, w końcu całkiem dobrze to wyszło chociażby G. R. R. Martinowi i ludzie chcą takie książki czytać. Tutaj głowiąc się jaki to może być konkretnie okres w historii przypuszczam, że mamy do czynienia raczej z ostatnimi wiekami, może nawet ostatnimi kilkunastu dziesięciolecioleciami, kiedy upadek Arkadii/Bizancjum jest przesądzony, bo to tylko kwestia czasu. Na razie, troszkę spojlerując, najeźdźcy nie poszaleli, ale twierdza została wyraźnie naruszona i jest to oczywiście wyraźną zachętą dla kolejnych barbarzyńców, żeby zdobyć stolicę imperium i sięgnąć po jej bogactwa. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz