Wojenna korona
cykl: Odrodzone królestwo, t. 4
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2019 r.
ISBN: 9788381167512
liczba str.: 672
tytuł oryginału: -----------
tłumaczenie:---------
kategoria: powieść historyczna
recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4900303/wojenna-korona/opinia/54877510#opinia54877510

Ta historia przez Cherezińską jest bardzo ciekawie opowiedziana. Bohaterowie nabierają typowo ludzkich cech i wiadomo, że oprócz przekazów typowo źródłowych potrzebna była zarówno wyobraźnia pisarki, a także umiejętność typowo pisarska wykreowania postaci, zarówno tych autentycznych jak i fikcyjnych, żeby ta opowieść nabrała bardzo ciekawej kolorystyki, dzięki czemu czytelnik mógł zaangażować się w tą całą historię.
Nie ma wątpliwości, że element kojarzony typowo z literatury fantasy ma tutaj znaczenie. W powieściach typowo historycznych raczej tego typu zabiegi literackie są stosunkowo rzadko używane, najbardziej kojarzy mi się próba zracjonalizowania legend arturiańskich jakich dokonał chociażby Cornwell w „Trylogii arturiańskiej”, historia, króla Artura sama w sobie jest legendą, i raczej typowo historycznie jej się nie traktuje, jednak Cornwellowi to doskonale wyszło jej powiedzenie typowo w konwencji powieści historycznej. Na pewno jest ciekawe nawiązanie chociażby do Tolkiena, tam w cyklu "Władca pierścieni" lasy miały swoją osobowość, na tyle silną, że w razie potrzeby brały udział w wojnie o pierścień, szczególnie bardzo wielki las Fangorn, tam enty zwane też drzewcami zbuntowały się przeciwko czarodziejowi Sarumanowi, który przeszedł na złą stronę mocy, czyli wszedł w konszachty z Sauronem. W naszej rodzimej twórczości tego typu element u Sapkowskiego się pojawił. Mamy w cyklu "Saga o Wiedźminie" las Brookilon, którym opiekowały się driady i nie pozwalały królom z sąsiednich państw północy naruszać terytorium Brookilonu. Niewiele wiadomo o zaangażowaniu Brookilonu w wojnie z Nilfgaardem, można się tylko domyśleć przez analogię jaką była Dol Blatana, Dolina Kwiatów, tam powstałe państwo elfickie było lennikiem cesarza Nilfgaardu. Leśne dziewczęta, które mamy tutaj w tej książce u Cherezińskiej, też dbają o lasy i chociaż wyraźnie irytuje je cywilizacyjna ekspansja Piastów, w dodatku one wciąż są wyznają starą religię i z chrześcijaństwem im nie po drodze, to jednak dużo większe zagrożenie dostrzegają w krzyżakach dlatego wspierają króla Władysława. Niby siedzą one po w lasach, ale jak trzeba to pojawiają się na dworach i przekonują do swoich racji. Misja służby w najstarszym zawodzie świata się skończyła, to nie znaczy, że są one nieobecne. Bywa, że są uważane za czarownice, bo mają podejrzaną wiedzę zielarską i pomagają w leczeniu chorób. Jednak radzą sobie z instytucjami kościoła dając do zrozumienia, że są sojusznikami, i że ich metody są przydatne.
W roku 1320 państwo udało się odbudować, jednak historia to nie bajka, że kiedyś coś się kończy i jest już ładnie, pięknie, weselili się, miód i wino pili itp. Raz zbudowaną, a raczej odtworzoną pozycję trzeba było utrzymać, wzmacniać, i robić to z dużym poświęceniem. Dowodzi tego historia Polski we wszystkich okresach. Z punktu widzenia geopolityki nasza pozycja zawsze była trudna. Ale wybitni władcy uważali, że nasze miejsce jest tam gdzie Europa jest cywilizowana, stąd pragmatyczna decyzja o przyjęciu Chrztu, i wiele innych przestrzeni dziejów. O historii zawsze warto pamiętać, bo ona jest naszą przeszłością, ale też jest teraźniejszością, bo coś z czegoś wynika. Kiedyś świetne powieści historyczne pisali Kraszewski i Sienkiewicz, dobrze, że teraz robi to Elżbieta Cherezińska i w ciekawy sposób dla współczesnego czytelnika pisze świetne powieści historyczne o naszej przeszłości.
Książka jest bardzo ciekawa. Zdecydowanie warto przeczytać. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz