niedziela, 11 sierpnia 2024

Andrzej Pilipiuk, Wieszać każdy może

 Andrzej Pilipiuk, 



Wieszać każdy może,



cykl: Kroniki Jakuba Wędrowycza, t. 5


Wydawnictwo: Fabryka Słów, Edipresse

Data wydania: 2020 r. 

ISBN:  9788381642538

liczba str.:  250

tytuł oryginału: --------

tłumaczenie: ------

kategoria: fantastyka


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/wieszac-kazdy-moze/opinia/58817300



Pola trzcin [ w: ] Andrzej Pilipiuk, Wieszać każdy może



Opowiadanie zatytułowane „Pola trzcin” jest na tyle długie, że niewiele pod kątem długości brakuje mu do pełnowartościowej książki, pod kątem akcji też. Niewątpliwie łamie ono schemat Pilipiukowski, że Jakub Wędrowycz siedzi w Wojsławicach i tam w przerwach między różnymi zleceniami, jakie dostaje jako świecki egzorcysta, spędza czas w rodzinnych stronach pędząc bimber, a co upędzi to wypija, najczęściej w towarzystwie swojego kumpla Semena Korczaszki. Spędza też czas konsumując legalne trunki jakie oferuje wojsławicka karczma, tutaj towarzystwo jest bardziej liczne. Bywają chociażby nielubiani, wierni wrogowie Bardaki, co daje chłopom asumpt do urządzania licznych awantur.  Obydwie strony solidnie przykładają się do tego, żeby ta wendetta rodowa przetrwała wieki. Również w tym opowiadaniu wojna sąsiadów z Wojsławic ma znaczenie.


W tym opowiadaniu zarówno Jakub z Semenem i jego prawnuk 13 letni Piotruś, a także nestor rodu Bardaków Izydor, mają okazję przemierzyć pół Europy. Drużyna Jakuba podąża do Egiptu, ratując potomka Korczaszki, Jana, archeologa, egiptologa, któremu grozi uderzenie potężnej klątwy egipskiej, a żarty bynajmniej to nie są. A o co chodzi? O pieniądze, przydatne jak najbardziej w egipskich zaświatach. Praktycznie wszystkie piramidy zostały, splądrowane, i dusze faraonów są biedne i żyją na łasce jednego z nich, Amenhotepa I, którego grobowiec przetrwał tych wiele stuleci. Przypadkiem się złożyło, że ekipa polskich naukowców trafiła na dobry trop. I całe egipskie zaświaty drżą o to, że wszyscy władcy pójdą na żebry, a dokładnie to im grozi.


Akcja jest dosyć zawiła, do naszego świata zostali wysłani Lenin i Dzierżyński do XXI wieku przez egipskiego boga chaosu i zniszczenia Seta. Najpierw trafili do Warszawy, troszkę tam namieszali w różnych, dziwnych miejscach. Jednym z nich było ministerstwo nauki, gdzie Lenin wymusił, żeby cofnięto dotację na badania dla Jana Korczaszki. Potem szybko trafili do Wojsławic, najpierw był dość bolesny sparring z miejscową ludnością, bo jak się dowiedzieli „kto Jakubowi w drogę wchodzi, sam sobie szkodzi”. No ale, że byli uparci to doszli do wniosku, że klan Bardaków, jako odwieczni wrogowie Wędrowyczów będą zainteresowani współpracą. Nie mylili się. Drużyna Jakuba leciała przez Europę zeppelinem, a Bardaki na czarną godzinę przechowywali niewielki samolot. Po drodze były przygody z wampirami na Węgrzech i Rumunii, sam hrabia Drakula wszedł do akcji. Nie trudno się domyśleć jak było. Sprawy szybko załatwili i dotarli do celu.


Bardak, Lenin i Dzierżyński będąc przekonani, że ich wrogowie zginęli w wypadku, wrócili do Polski, załatwiać swoje sprawy w tym dobry byt w egipskich zaświatach. A ekipa Jakuba kontynuowała podróż, Byli we Włoszech, tam miejscowi gangsterzy mieli małe problemy z podróżnikami. Do Egiptu dotarli tym samym środkiem transportu, którym podążają do Europy imigranci, przewoźnicy byli troszkę zdziwieni, że ktoś chce odbyć podróż do Afryki. W końcu po licznych perypetiach podróżnicy dotarli do Egiptu, na konkretne wykopaliska.  Przekonali się, że klątwa działała solidnie, ale też bogowie zorientowali się, że Jakub jest dobrym fachowcem. Więc wyjścia nie było, trzeba było znaleźć konsensus. Jakub nie chcąc zadzierać z mocarzami też był podobnego zdania. Mimo, że wydawało się niemożliwe, wilk wyszedł kontent z tego zamieszania i owca też wyszła bez szwanku ku zadowoleniu, wszystkich, również archeolodzy, którym znaleziono zajęcie na parę ładnych lat. Pozostało już tylko wrócić do kraju, podziękować odpowiednio godnie Leninowi i wysłać w te same zaświaty, w których spotkają swojego dobrego znajomego, Stalina.


Ciekawy jest koncept tego opowiadania, i mimo że jest ono dość długie czytelnik wciąga się niesamowicie w akcję i jest zainteresowany poczynaniami młodego Piotrusia, który jako Wędrowycz musi wychodzić z niejednej ciekawej opresji, były romanse z wampirzycą, ratowanie księżniczki z haremu i parę innych ciekawych akcji. Jakub i Semen oczywiście jak zwykle przeżywali te historie będąc po wpływem trunków wszelakich. O dziwo mieli okazję konsumować wykwintne alkohole, nie przepuścili okazji, żeby pić z archeologami. Czytelnik dowiaduje się, że Semen zna język arabski, o co mało kto go podejrzewa. Podsumowując, jak zwykle Jakub i Semen przeżywają niesamowite przygody, o których zapewne się dobrze opowiada przy piwku lub szklaneczce bimbru, ale wtedy kiedy trzeba nie zawsze jest do śmiechu, bo oponenci żyć nie dają w sensie dosłownym i trzeba się martwić, żeby wyjść z ciężkich opresji. Rzecz jasna autor zagwarantuje również czytelnikowi, że okazji do śmiechu nie zabraknie, bo przecież Pilipiuk pisze lekko, troszkę z przymrużeniem oka, ale też bardzo ciekawie.


Jest też bonus, opowiadanie o wieśminie, którego autorem jest Michał Smyk, zwycięzca konkursu literackiego. Wieśmin dostał zlecenie, ubicie bestii, która jest pisarzem i nazywa się Andrzej Pilipiuk, mistrz wieśmiński wziął się za robotę, zrobił co trzeba. Ale jak widać Pilipiuk jest jedyną ofiarą wieśmina, która przeżyła akcję, z wieśmińskim mieczem w dłoni wieśmina, jak tego dokonała?


Książka jest ciekawa. Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz