Robert Harris,
Monachium
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2018 r.
ISBN: 9788381251778
liczba str.: 400
tytuł oryginału: Munich
tłumaczenie: Andrzej Szulc
kategoria: thriller, powieść historyczna
recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/monachium/opinia/84222383
Temat nazizmu nie jest obcy w twórczości popularnego pisarza, specjalizującego się w thrillerach, pisanych nie tylko w oparciu o wydarzenia historyczne, ale niewątpliwie mają one duże znaczenie. Jeżeli chodzi o motyw Trzeciej Rzeszy bardzo znaną książką jest „Vaterland” i na potrzeby tej koncepcji historii alternatywnej autor zgłębił temat i zapytał: jak to się stało?
Pisarz uznał, że motyw traktatu Monachijskiego jest tutaj kluczowy, żeby kontynuować te trudne przecież rozważania. Przypomina nam, że doszło tam do politycznej transakcji handlowej. Wyprodukowano kilka świstków papieru. Ktoś wygrał, ktoś przegrał, ale ktoś, musiał zrobić z tego mata na politycznej szachownicy wygraną, bo taka jest polityka. Zazwyczaj z oficjalnych raportów dowiadujemy się, że wygrał kto trzeba, a jak jest naprawdę jest to najbardziej strzeżona tajemnica. Zapewnienia Hitlera o pokoju były oczywiście nic nie warte. Ale coś kupiły, odrobinkę czasu, wydłużyły ciszę przed burzą. Ale co gorsza dały swoistą legitymizację zbrodni hitlerowskich na arenie międzynarodowej, które z tego tytułu przez kolejnych kilka lat były ukrywane, bo lepiej udawać, że nie czuje się brzydkich zapachów. A przecież wystarczyło odpalić samochód i z perspektywy Monachium zrobić sobie wycieczkę do Dachau np. O tym nas usiłuje przekonać autor, że to było do zrobienia. Brak tego działania ocenia negatywnie jako lenistwo intelektualne. Nie wiem na ile jest wiarygodna wypowiedź premiera Wielkiej Brytanii Chamberlaina, która pojawia się w książce porównująca Hitlera do gangstera. Jeżeli ma sens to oni tego chcieli, po prostu przeforsować bardziej militarne budżety na kolejne lata. Nasuwają się kolejne pytania? Czy tą wiedzą się podzielili z sojusznikami. Czy może to już Monachium podzieliło świat na kraje lepsze i gorsze. Ma to znaczenie także w teraźniejszości, bowiem światu grozi wygrana kandydata na urząd prezydenta w mocarstwie, który nie zawaha się nawet z bandytą zrobić interes i podzielić świat na nowo. I dlatego wciąż musimy na kartach literatury wracać do cholernego paktu Monachium z 1938 roku!
Tak się dzieje, bo autor ośmiela mieć wątpliwości czy wnioski zostały wyciągnięte. Jak wiemy rzeczywistość na świecie po roku 2022 mocno się skomplikowała co sprawia, że każdy czytelnik musi przyznać autorowi rację.
Samo wydarzenie jest opisane ciekawie, ale wątpię, czy czytelnik będzie jakoś specjalnie zaskoczony. Mamy kilka planów, trzy miejsca akcji: Londyn, Berlin, Monachium. Pierwszy plan to wydarzenia oficjalne, drugi plan, kuluary, trzeci i kilka kolejnych, to co robią podwładni zainteresowanych stron. Kolejny plan rzecz jasna to oczywiście Gestapo, które węszy po całym mieście szukając dowodów na zdradę kraju, no i zdrajców. Kolejny plan to media, jeszcze kolejny, zwykli ludzie. Ciekawostką jest, ku rozpaczy wierchuszki NSDAP, że naród niemiecki jest słabo przygotowany ideologicznie do nadchodzących wydarzeń, bo z ulgą przywitał nadzieję na pokój. W domyśle, że służby propagandowe Gebbelsa miały pełne ręce roboty, bo jednak machina ruszyła i plany wojenne III Rzeszy były gotowe do realizacji.
Jestem przekonany, że nie ma takiej potrzeby szczegółowo rozpisywać się jakie konkretnie wydarzenia poboczne i fabularne miały miejsce wokół całego wydarzenia. Bo dlatego książkę warto przeczytać, żeby samemu wyciągnąć wnioski, po co nam powroty do wydarzeń z przeszłości, i co my z tego oprócz oczywistej wiedzy mamy. W teorii to stosunkowo prosta książka, ale ze względu na skomplikowaną materię zagadnień taka nie jest. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz