środa, 17 lutego 2016

Bernard Cornwell, 



Rok 1356 



Wydawnictwo; Bellona
Data wydania: 2015 r.
ISBN:   9788311135499
liczba str. 443
tytuł oryginału; 1356
tłumaczenie: Michał Kampanowski 
kategoria: powieść historyczna  



recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/249078/rok-1356/opinia/31552222#opinia31552222   )      


  

Cornwell wcześniej w powieści „Pieśń łuków Azincourt” już zajmował się wojną stuletnią, a więc konfliktem między Francja i Anglią. W bitwie pod Azincourt łucznicy odegrali znaczną rolę.  Teraz w książce „Rok 1356” zajął się inną bitwą, pod Poitiers. Podobieństwa pewne miedzy tymi wydarzeniami są, w obydwu bitwach Francuzi mieli przewagę liczebną, a mimo to te bitwy przegrali. Wprawdzie w bitwie pod Poitiers łucznicy nie odegrali znaczącej roli, zostali umiejętnie wyłączeni z bitwy w taki sposób, że ich strzały nie zniszczyły wroga. Jednak autor postanowił i w tej powieści uhonorować łuczników. Bo to znowu łucznicy i ich dowódca są tutaj głównymi bohaterami. 


W „Pieśni łuków Azincourt” fikcyjnym bohaterem był Nick Hook, a tutaj w książce „Rok 1356” mamy przygody Tomasza z Hookton, zwanego Bastardem. Tomasz był dowódcą najemników walczących po stronie Angielskiej w wojnie z Francją. Dużą część książki zajmują zatargi Tomasza z Francuskimi możnowładcami, chociażby przetrzymywanie pięknej Bertyllii, żony hrabiego Labrouillade, która przebywała z żoną Tomasza Genowefą, i chroniącego czci hrabiny Rolanda de Verrec, który ściga Tomasza z Hookton. Natomiast istotny jest motyw miecza św. Piotra, a więc legendarnego artefaktu mającego charakter relikwii. Sam miecz został wyklęty, ale wystarczy, że papież zdejmie klątwę i moc miecza zadziała. Anglicy mają nadzieję, że zdołają tę moc miecza wykorzystać w zbliżającej się bitwie pod Poitiers. Czy im się uda?


Czytelnik ma wrażenie, że jak na wysokie standardy Cornwella, wyznaczonych chociażby w „Trylogii Arturiańskiej”, wiadomo sama legenda Arturiańska jest świetna, wystarczyło dobrze literacko problem rozpracować, czy wspomnianej „Pieśń łuków Azincourt” , tutaj był motyw świętych Kryspina i Kryspianina, duchowych obrońców miasta Soisonns, rewelacyjnie wplątany w wydarzenia, ta książka jest po prostu słaba. W obydwu książkach autor świetnie potrafił motywy ideologiczne i religijne wykorzystywać i doskonale artystycznie wtłaczać je w fabułę, a tutaj potencjalnie świetny motyw miecza św. Piotra został zmarnowany. Czytelnik odnosi wrażenie, że autor na siłę ten miecz wytrzasnął i na dobrą sprawę, nie wiedział co ma z tym zrobić, bo nawet nie za bardzo to pasowało do koncepcji. Siłą utworów Cornwella zwykle jest batalistyka, genialne opisy bitew lub pojedynków, czytelnik patrzy ze zdziwieniem, że ten atut nie został należycie wykorzystany. 


Książkę oceniam jako przeciętną. Jak na klasę tego wybitnego autora powieści historycznych to jest porażka! Szkoda, że Cornwell do tej książki się nie przyłożył. Można przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz