środa, 8 listopada 2017

 Anna Małgorzata Grądzka,






Magia Ziemi





Wydawnictwo: Wydawnictwo Innowacyjne Nowae Res
Data wydania: 2015 r. .
ISBN:: 9788379427437
liczba str.: 320
tytuł oryginału: ----------
tłumaczenie: ----------
kategoria: fantasy


 
 

( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/258014/magia-ziemi/opinia/42640485#opinia42640485  )      

 





 







Książka zatytułowana „Magia ziemi” to niesamowicie zakombinowana fantasy. Mamy tutaj znane motywy Tolkienowskie jak podróże drużyny przez tajemnicze krainy, dotarcie do krasnoludzkiej kopalni, dość zgodne o dziwo, współistnienie ludzi, elfów, krasnoludów. Zdarza się, że mieszkają w jednych miastach, co najwyżej mamy podział dzielnice, ale nie stanowią one żadnych gett, raczej decyduje zwykły pragmatyzm, królowie przedstawiciele poszczególnych gatunków, plus magowie są członkami rady, która rządzi królestwem, mało tego nie stanowi nic nie zwykłego, że poszczególne formacje wojskowe są wymieszane. Główna bohaterka druidka Awea, trafiła do oddziału krasnoludzkiego broniącego twierdzy gdzieś na granicy królestwa, a wrogami są tutaj zombiaki, upiory i inne wszelkiego rodzaju paskudztwa jakie tylko ciemne moce są w stanie wykreować. Jak można się domyślać Awea i jej kumple mają coraz to trudniejsze i bardziej skomplikowane misje do wykonania. Począwszy od codziennych utarczek z zombiakami, po próby likwidowania źródeł tworzenia się zombi, a to już są naprawdę skomplikowane misje bojowe. 
 

Awea jako druidka jest szkolona do bycia opiekunem Wielkiej Puszczy, jednak jak się okazało musi opuścić rodzinną wieś w lesie, bo dostała powołanie do wojska, przełożeni w armii zadbali o to, żeby ona i jej kumple krasnoludy nie obijali się, tylko ich potencjał wojskowy, w tym magiczny, był wykorzystywany na froncie. Dla Awei jest to więc codzienny trud walki ale też ma możliwość zdobywania wiedzy i umiejętności magicznych, sama interesuje się też alchemią. Z czasem jej typowy, żelazny mundur zastępuje bojowe ubranie szyte i zaklinane przez elfów noszone przez magów i druidów na polu bitwy oraz magiczny miecz, o potężnej mocy, co sugeruje nawiązanie zarówno do Tolkiena, ale także legend Arturiańskich. Awea coraz bardziej wdraża się w codzienne funkcjonowanie twierdzy, to nie tylko walki, musztry, ale także czas wolny, który Awea poświęca na zgłębianie tajników magii i alchemii, ale także na zaprzyjaźnianiu się z kumplami z wojska, w tym uczestnictwo w imprezach suto zakrapianych alkoholem. Autorce chodziło to, żeby wykreować bohaterkę z krwi i kości, którą można lubić, bo niewątpliwie Awea jest przyjaciółką na którą można liczyć w każdej sytuacji. Jako osoba obdarzona niezwykłymi talentami magicznymi, nad którymi musi uczyć się panować. Niewątpliwie element każdego szkolenia magicznego jest niezbędny. Czytelnik z czymś podobnym może spotkać się chociażby w książkach Trudi Canawan. Bo magia to niewątpliwie potęga, którą można na polu bitwy wykorzystywać, tak jest u australijskiej pisarki i ten koncept został całkiem zgrabnie wkomponowany w książkę Anny Małgorzaty Grądzkiej. Umiejętność władania magią i panowania nad nią jest niezbędna zwłaszcza jeśli trzeba walczyć z istotami, które zamiast grzecznie leżeć sobie w trumnie szwędają się po świecie i uprzykrzają życie ludziom i nieludziom żyjącym. Niewątpliwie najbardziej brawurowy jest opis pojedynku Awei z upiorem z opery. Oni walczą z takim przytupem, że aż ziemia się trzęsie a kolumny gmachu opery walą się niczym kostki domina. 

 

Czytelnik może mieć satysfakcję z tej lektury, choć niewątpliwie jest widoczne, że mamy do czynienia z debiutem literackim. Autorka opanowała, sztukę opisów, kreowania postaci, dialogowania poszczególnych postaci między sobą. A to nie jest wcale tak mało. Co świadczy, że Anna Małgorzata Grądzka ma świetny potencjał i powinna pisać kolejne książki. Myślę, że przydałby się element całościowego kreowania akcji książki, czasem można odnieść wrażenie, że autorka ma z tym pewne problemy, zapewne to jest kwestia popracowania nad warsztatem literackim. Czytelnik jednak w taką książkę jak ta powinien się lepiej wciągać. A tymczasem, można mieć wrażenie pewnego schematyzmu tej całej opowieści, gdyby to był zbiór opowiadań byłoby to dopuszczalne, a tu jednak autorka ma wyraźne ambicje, żeby ta opowieść była bardziej spójna, wydarzenia następujące po sobie były logiczne, jedno wynikało z drugiego. Tu mamy, że w jednym lub dwóch rozdziałach jest jakaś misja lub misje które się kończą, i po za zdobyciem bojowego i magicznego doświadczenia przez bohaterkę i pozostałych uczestników zdarzeń niewiele więcej z tego wynika. Mam nadzieję, że autorka napiszę kolejne książki, a ja przekonam się, że będą widoczne postępy w pisaniu, na co są bardzo duże szanse. 

 

Książka jest dobra, warto ją przeczytać. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz