wtorek, 28 listopada 2017

Magdalena Niedźwiedzka, Królewska heretyczka

 Magdalena Niedźwiedzka,






Królewska heretyczka 






Wydawnictwo: Prószyński i S -ka
Data wydania: 2016 r. .
ISBN:  9788380694248
liczba str.: 912
tytuł oryginału: -------
tłumaczenie: -------------
kategoria: powieść historyczna 

 



( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/312381/krolewska-heretyczka/opinia/42935012#opinia42935012  )            

 


  







Z ciekawości wytargałem z bibliotecznej półki książkę Magdaleny Niedźwiedzkiej zatytułowaną „Królewska heretyczka” jest to powieść historyczna dotycząca panowania w Wielkiej Brytanii królowej z dynastii Turdorów Elżbiety I Wielkiej. Zapewne autorka nawiązuje tym samym do Philipy Gregory, pisarki, która w swoich powieściach zajmuje się dynastia Tudorów właśnie. Niestety nie będę tu się wczuwał w spekulacje na ile te nawiązania są interesujące, ponieważ jeszcze nie miałem okazji, chęci, na te książki trafiać. Ale sam fakt warto odnotować. Książka zależy jak na nią spojrzeć, w specyfice swojego gatunku, jako coś w rodzaju romantycznej powieści historycznej zapewne jest świetna. Widać, że autorka świetnie operuje warsztatem literackim, niewątpliwie zna brytyjskie realia, w tym także historię wysp i to autorka niewątpliwie wykorzystuje. Jednak jeśli czytelnik ma zamiar dowiedzieć się czegoś naprawdę nowego i ciekawego, to tutaj szans ma stosunkowo niewiele. W opisywaniu historii Anglii i nie tylko mistrzostwem świata wykazał się Neal Stephenson w swoim „Cyklu Barokowym”. Gdzie autor rewelacyjnie opisał realia epoki, jej klimatu, dyskursu intelektualnego, itp. Niemniej jednak nie uważam czytania „Królewskiej heretyczki” za czas stracony. Autorka w sposób ciekawy realizuje swoje zadania opisania dworu królewskiego królowej Elżbiety, w tym oddania mentalności monarchini i jej otoczenia.


Mamy opisany wieloletni romans Elżbiety I z Robertem Dudleyem, którego ona ceniła, reszta zarówno dworu królowej jak i kolegów Roberta, arystokratów go nie ceniła. Uważali, że ktoś taki jak Robert nie zasługuje na względy królowej, zapewne uważając, że w kraju są lepsi. Jednak królowa uparcie trzymała się swojego zdania, Roberta Dudleya niewątpliwie to frustrowało, ale robił swoje z zapałem walczył o względy królowej. Fakt tą relacje można uznać za co najmniej dziwną, ale tacy oni byli, każdy monarcha w kwestiach miłosnych w jakiś sposób jest ograniczony, bo pewne konwenanse, których Elżbieta i tak złamała bez liku, nakazują kreowanie małżeństw politycznych. W przypadku Elżbiety ona śpieszyła się powoli, bo nie chciała oddawać pełni władzy jako monarchini i podporządkowywać się potencjalnemu mężowi. Negocjacje w kwestiach matrymonialnych z innymi dworami były prowadzone, ale bez rezultatu. Czyli podsumowując autorkę interesowało to co robią ówcześni celebryci, i jaki to ma wpływ na życie zwykłych ludzi. Gazet bulwarowych wtedy nie było, jednak ludzie jakoś sobie radzili i zdobywali informacje co też tam na dworze Elżbiety się dzieje. Niewątpliwie źródłem informacji bywali dworzanie, którzy obcując z królową na co dzień mieli o czym opowiadać znajomym i nie tylko. 


Oczywiście jak na powieść historyczną przystało mamy tutaj bohaterów fikcyjnych, są to niektórzy dworzanie, zwykli londyńczycy, i kilka innych postaci. Najbardziej ciekawą postacią jest Philip Sierota, aktor, autor sztuki o kobiecie bardzo podobnej do Elżbiety. Pisał ją na zlecenie królowej. Czy sposób przedstawienia królowej w sztuce jak ją w końcu napisze spodoba się monarchini? Philip był protegowanym, później jak się okazało również krewnym Roberta Dudleya. Popadał w różne kłopoty, próbując na przykład zbadać jak to było ze śmiercią Amy, żony Roberta Dudleya. Nie wszystkim wyjaśnienie tej sprawy leżało widać na rękę. Czyli niewątpliwie mamy tutaj w tle szereg intryg dworskich, w których sam Philip był uwikłany. Dostał on również zlecenie, od zagranicznych mocodawców, katolików, zabicia królowej heretyczki? Odpowiedź znamy z historii, że wcale mu się nie śpieszyło. Postać niewątpliwie ciekawa. 


W książce na ile to było konieczne pojawia się wielka polityka, rozmowy Elżbiety z ambasadorami innych krajów, ocena sytuacji politycznej w Europie II połowy XVI w., rozważania dotyczące zbliżającej się wojny z Hiszpanią, o de facto panowanie na morzach, co miało kluczowe znaczenie dla budowy wielkiego imperium brytyjskiego, bowiem epoka kolonialna zaczyna powoli wchodzić w decydującą fazę, a to zadecyduje o geopolityce na kilka kolejnych stuleci. Królowa wysyłała korsarzy królewskich, czyli legalnych piratów, ich działalność była o tyle znacząca, że wzbogacała skarbiec królewski. A to dla interesu kraju było bardzo ważne, bo budowało gospodarczą pozycję Anglii. Z tego też powodu królowa nie decydowała o wojnach póki dobrze nie policzyła publicznego grosza, bo każda wojna to wydatki, śmierć ludzi, a to niesie za sobą ryzyko. Oczywiście w wypadku wygranej ono się kalkuluje, no ale losów wojny nikt nie jest w stanie do końca przewidzieć. I tu autorka przekonuje nas, że królowa Elżbieta była dobrym politykiem, chodź często była przez swoich rodaków niedoceniana, bo była kobietą i stąd naciski, żeby znalazła sobie męża. Ona jednak postawiła na swoim i coś panom parlamentu chciała udowodnić. To niewątpliwie pokazuje jej silny, niezłomny charakter, wręcz upór w dążeniu do swoich celów i realizowania ich. Tak wykreowana przez autorkę psychologia wielkiej monarchini jest ciekawa. 


Książka jest dobra. Warto przeczytać. Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz