niedziela, 1 września 2019

Steven Erikson, Bramy domu umarłych

Steven Erikson, 




Bramy domu umarłych 




cykl: Malazańska Księga Poległych, t. 2 



Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 2012 r. 
ISBN:  9788374802598 
liczba str.: 794
tytuł oryginału: Deadhouse Gates
tłumaczenie: Michał Jakuszewski 
kategoria: fantasy 


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 


http://lubimyczytac.pl/ksiazka/143674/bramy-domu-umarlych/opinia/51531592#opinia51531592


                                 

                                                                                               



Czytam dalej „Malazańską Księgę Poległych”, cykl napisany przez kanadyjskiego pisarza Stevena Eriksona. Druga część zatytułowana jest „Bramy domu umarłych”. Najpierw warto wyjaśnić czym konkretnie jest owa tytułowana malazańska księga? Jest księga dokonań wojennych imperium malazańskiego, która zawiera listę osób, którzy poświęcili życie za olbrzymi kraj w licznych wojnach. Ta księga jest pisana właściwie przez cały okres istnienia państwa malazańskiego i siłą rzeczy ma ona niewyobrażalnie gigantyczne rozmiary. Teraz tą misję otrzymał Duiker. Interesującym motywem jest, że Duiker otrzymał misję pisania kroniki, chociaż był żołnierzem marynarzem, piechota morska, i w momencie kiedy cesarz mu zlecił tą historyczną robotę był analfabetą. No ale, że wymigać się nie mógł musiał nadrabiać, nauczyć się pisać i wyedukować się na historyka. Jak dowiadujemy się Duiker wywiązał się z tej roli znakomicie. Podąża po licznych polach bitew uzupełniając Malazańską Księgę Poległych, a że Malazańczycy działają na wielu frontach Duiker nie nadąża z pisaniem. Czyli wynika z tego, że historycy jak najbardziej przydają się na polach bitew pisząc kroniki dla potomnych. Swoje wspomnienia w formie kronik pisał chociażby sam Juliusz Cezar. Były o to książki „O wojnie domowej” i „O wojnie Galijskiej”. 




Duiker podąża przez pogranicza Malazańskiego imperium z elitarnym oddziałem wojska, zwanymi podpalaczami mostów. Swoją drogą to jest interesujące, że w wojskowej tytulaturze hierarchicznej mamy szpony i pięści. Czyli wojsko stanowi istotny element całego cyklu, bo ci ludzie wysyłani są na wojnę, często na koniec świata jakim dla tych ludzi były odległe rubieża wielkiego imperium żeby zdobywać nowe terytoria lub odzyskiwać te stracone na polach bitew. 





Uniwersum Malazańskie wykreowane przez Eriksona jest dość skomplikowane i stąd też trudności w czytaniu tego cyklu. Należy spokojnie podejść do kwestii i założyć, że wraz z czytaniem kolejnych tomów wszystkie motywy będą się układać niczym układanka z puzzli. Zapewne na tym polega ta fascynująca opowieść. Należy wspomnieć , że to jest bardzo piękne uniwersum, kompletne, spójne i logiczne mającą swoją wielotysiącletnią historię kulturową, cywilizacyjną, zdarzeniową, polityczną, ekonomiczną itp., ale także tzw. historię naturalną, czyli Braudel, by to zdefiniował jako długie, wręcz bardzo długie trwanie, dotyczy historii przyrody, cykli klimatycznych i wynikających z tego migracji zwierząt wymierania gatunków, ewolucji biologicznej. Jak w każdej opowieści typowo fantasy pojawiają się magowie, którzy żyją po kilkanaście tysiącleci. Jestem ciekaw jakie role będą odgrywali w tej całej fabule tych opowieści. Czeka mnie niełatwa czytelnicza przeprawa w kolejnych tomach, ale z radością wejdę w te kolejne fabularne motywy w tym cyklu. Interesują mnie kolejne przygody Duikera, Apsalar i reszty bohaterów. 


Książka jest niezwykła, ciekawa, genialna. Ja będę czytał co Erikson napisał, Duiker siedzi i pisze kolejne rozdziały Malazańskiej Księgi Poległych. Czyli czytelnik domyśla się, że kolejne litry krwi na wojnach będą obficie przelewane. 
Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz