piątek, 19 lipca 2024

Andrzej Pilipiuk, Konan destylator

 Andrzej Pilipiuk, 




Konan destylator


cykl: Kroniki Jakuba Wędrowycza, t. 8


Wydawnictwo:  Edipress, Fabryka Słów

Data wydania: 2018 r. 

ISBN: 9788381173513

liczba str.:  320

tytuł oryginału: -------

tłumaczenie: ---------

kategoria: fantastyka


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/konan-destylator/opinia/71426664



Labirynt obciachu [w: ] Andrzej Pilipiuk, Konan Destylator




Przeczytałem kolejną tom przygód Jakuba Wędrowycza pt. „Konan destylator”. Jak zwykle przeczytałem kilkanaście opowiadań, niektóre były całkiem długie, jak to tytułowe, które przypominało opowieść o smoku w tomie „Trucizna”. Rzecz jasna w sensie, że mamy ten sam schemat w odległa, praktycznie mityczną przeszłość, a to daje pole do popisu wyobraźni literackiej pisarzowi i czytelnikowi. Na pewno jest tej opcji tutaj więcej niż w opowieści o naszej historii, którą przynajmniej troszkę znamy. Tu mamy krainę mityczną, Cymerię, która była gdzieś między wyspami Brytyjskimi a Francją. Dlatego też dałem sobie spokój z przedstawieniem tego typu opowieści.


Jednym z głównych praw tego uniwersum jest, że naciśnięcie na odcisk Jakubowi Wędrowyczowi nie ma prawa skończyć się dobrze, no ale akurat w tym tomie parę osób miało farta bo wyszło cało z tego typu opresji np. wampiry z Czarnobyla w opowiadaniu pt. „Stalkerzy”. Podobnie młody policjant, praktykant w opowiadaniu zatytułowanym „Trudny teren” który dał się wkręcić w intrygę Bardaków, ale Bardak i Rowicki, funkcjonariusze z Wojsławic, nie chcieli rozkręcać tej afery z narkotykami. W sensie, że Jakub i Semen, według szalonego konceptu w donosie Bardaków, mieli być dilerami, skończyło się happy endem, młodemu praktykantowi okazano łaskę. Inna historia była w opowiadaniu, które zaproponowałem, żeby jakoś fajnie zrecenzować ten tom opowiadań. Jest to opowiadanie „Labirynt obciachu”, tytuł chyba dobry, bo niewątpliwie na kartach literatury nie ma bardziej obciachowych dziadów niż Jakub i Semen.


Sprawa zaczęła się banalnie jakiś gość, obcy miastowy ośmielił się w Jakubowym gaju, czyli lokalu, gdzie podaje się głównie napoje alkoholowe, zamówić napój, który nie zawiera ani grama alkoholu. Klient najpierw prosił o kawę, potem herbatę, w końcu dostał wodę mineralną, czyli kranówę. Jakub poczuł się tym urażony i migiem wyprosił delikwenta. Ten wyleciał z karczmy, no ale zdążył jeszcze wypowiedzieć coś w rodzaju klątwy, że się zemści. Miał pecha, bo nie wiedząc z kim ma do czynienia wziął się za realizację tego zamiaru. Przybył pół roku później do Wojsławic z lustrami. Panowie Jakub i Semen raczej z nudów niż nadmiernej ciekawości weszli w tą pułapkę. To co nawyrabiali zanim zdołali wyjść zostało nagrane, żeby cała wieś miała z czego się pośmiać. Po tym wszystkim John Maruda podszedł do nich w knajpie pytając, czy rachunki są wyrównane. No ale Jakubowi i Semenowi do śmiechu nie było wcale. Co tam się działo trudne jest do opisania, dość powiedzieć, że z knajpy nic nie zostało. Nic nie wiadomo czy mściciel był zachwycony z takiego obrotu sprawy.


Opowiadania Pilipiuka o przygodach wiekowego dziadka i jego starszego o jakieś kilkanaście dekad kumpla Semena są interesujące. W opowiadaniu „Źródło” mamy ciekawą historię Semena, jak będąc w rosyjskim wojsku wypił wodę ze źródła, będąc nastolatkiem szybko się zestarzał, ale uchodząc za najgłupszego w pułku jego inteligencja wzrosła do wysokiego poziomu, skończenie studiów w Petersburgu to była pestka dla niego. W sumie to jest ciekawe jak Semen się zaprzyjaźnił z Jakubem, który formalnie wykształcenia nie mając żadnego, ledwo potrafił czytać, jednak intelektualnie daje radę nie tylko w dysputach ze swoim przyjacielem, ale też rozwiązywać ciekawe sprawy, które często wymagały sporego wysiłku intelektualnego, ale też fizycznego. Co prawda byli silniejsi od nich, wiedzieli o tym Bardaki wynajmując ochronę karczmy w tytułowym opowiadaniu, efekt sparringu z mięśniakami był prosty do przewidzenia. No ale Jakub i Semen się nie poddali, przyprowadzili krewnego Conana, barbarzyńca z odległej przeszłości, łatwo uporał się z zagrożeniem. Do Wojsławic trafiali jakimś cudem kosmici, ale Japończykom po drodze nie było. Trafił tam do Japonii jeden z Bardaków, żeby wynająć dwóch wojowników Ninja, oczywiście, żeby rozwiązali największy problem i koszmar Bardaków, czyli załatwili Jakuba i Semena. Na pewno dla przybyszów było to ciekawe wyzwanie, dla czytelników również, bo to było interesujące co w opowiadaniu „Niebieskooki Ninja” będzie można przeczytać. Niewątpliwie fakt, że pojawiły się wzmianki o kilku opowiadaniach niezbicie dowodzi, że wybór tego najlepszego był naprawdę trudny i opowiadania są ciekawe, no i są też fascynującą rozrywką, Bo o to też tu chodzi, żeby okazji do pośmiania się było bez liku. Niewątpliwie jest ciekawie w tym tomie. Polecam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz