poniedziałek, 15 stycznia 2018

Robert Silverberg, Czarnoksiężnicy Majipooru

 Robert Silverberg, 



Czarnoksiężnicy Majipooru 



cykl: Kroniki Majipooru, t. 5  




Wydawnictwo: Solaris
Data wydania: 2009 r.
ISBN: 9788375900200
liczba str.: 554
tytuł oryginału: Sorcerers of Majipoor
tłumaczenie; Krzysztof Sokołowski 
kategoria: science fiction 


( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/68450/czarnoksieznicy-majipooru/opinia/43385001#opinia43385001   )




 

 




Czytam dalej "Kroniki Majipooru" Tom piaty ma tytuł "Czarnoksiężnicy Majipooru" . Z początku ten tom robi wrażenie najsłabszego. z dotychczasowych, ale niekoniecznie musi tak być, bo być może wchodzi tutaj otrzaskanie się czytelnika ze sposobem pisania autora, kreowaniem metaforyki, tworzenie opisów magii Majipooru, może dla samego autora trudno wynaleźć coś nowego, bo wszystko w poprzednich tomach już było. Pożyjemy zobaczymy jak będzie w następnych częściach cyklu. Znów jeśli chodzi o umiejscowienie wydarzeń w przestrzeni czasowej autor narobił zamieszania. umieścił akcję tysiąc lat wstecz w stosunku do poprzedniego tomu zatytułowanego "Góry Majipooru" i pięćset lat wstecz kiedy koronalem był lord Valentine, którego czytelnik ma okazję poznać podczas lektury trzech pierwszych części. Celem tego typu zabiegu literackiego jest poznanie wielkiego koronala Prestimiona. Mamy w tej części motyw walki o władzę dwóch pretendentów do tronu wspomnianego Presttimiona i Korsibara. Pontifex Confalume miał wyznaczyć nowego koronala i wszyscy zdawali sobie sprawę, że głównym faworytem jest Prestimion, chodż nie został on oficjalnie wyznaczony, ale był to zapewne wynik zakulisowych rozmów politycznych, których efekt poznał cały Majipoor. Jednak ambitny i niezbyt zdolny syn Cofalume'a Korsibar miał inne plany, miał ochotę przejąć władzę. Przypuszczać można, że chodzi Silverbergowi o wyjaśnienie wyjątkowości Prestimiona, jego przeżycia wynikające z trudności jakie napotkał na swojej drodze. Zapewne też na to jakim Prestimion został koronalem miała kilkudziesięciodniowa dniowa, samotna wędrówka przez pustynię, którą ledwo przeżył.


Akcja książki zaczyna się gdy na łożu śmierci leży pontifex Prankpin. Wkrótce umiera. Zgodnie z majipooorskim rytuałem politycznym nastaje nowy pontifex, dotychczasowy koronal, i to właśnie do niego należy decyzja kto koronalem zostanie. Nie było to zapisane w żadnych kodeksach, ale od tysiącleci na Majipoorze uznawano za element obyczaju wynikającego z tradycji że następcą koronala, nie mógł być syn koronala, tylko zostawał któryś z książąt, zwanych inaczej rycerzy kandydatów. Efekt tego typu rozstrzygnieć politycznych był podobny jak do tych na uznanych za standardowe na Ziemi, koronalowie bywali różni, bywali wybitni, zdarzali się wielcy wojownicy, ale też byli całkiem przeciętni biurokraci, aż po jednostki naprawdę słabe. Wszyscy koronalowie o tyle mieli dobrze, że państwo było jedno i był nim cały Majipoor, Z reguły na planecie panował pokój i to też jest sukces kilkunastu tysięcy lat funkcjonowania planety. Oprócz faktu, że ta cywilizacja przetrwała, czy ceną jest zbliżony do standardów średniowiecznych regres cywilizacyjny planety, a także otwartość na obcych przybyszów, i jak widać w kosmicznej geopolityce, co można wnioskować,, Majipoor uchodzi za planetę neutralną. Pokój i dobrobyt Majipooru jest istotny Chodź jak można sie domyślać. że bywały wczęśiej podobne rebelie,chociażby z tego względu, że polityki nie robią aniołki, tylko ludzie niezwykle ambitni, i równie bezwględni w realizacji swoich politycznych celów. No ale od czego politycy mają spin doktorów i propagandystów.


Okazuje się, że na Majipoorze maja jeszcze czarnoksiężników. I chociaż przez większość lektury kart tej książki czytelnik głowi się czy tytuł jest właściwy, bo chociaż magowie są to nie ma tutaj rozpoznawalnej, charyzmatycznej postaci na miarę Gandalfa czy Sarumana. To jednak magowie majiporscy jednoznacznie rozwiali te wątpliwości. Najpierw okazało się, e taki sceptyk co do spraw magicznych jak Prestimion dał się nakłonic do studiowania w uczelni magów Co prawda była to przymusowa przerwa spowodowana wydarzeniami na froncie wojny domowej Zaszła konieczność zebrania sił na chęć do walki, przygotowania logistycznego na zebranie armii no i wreszcie zebranie nowych chętnych żołnierzy i nakłonienie ich do walki. Zdradzić mogę, że książkę zaczyna mała magiczna sztuczka, która wyniosła Korsibara do władzy a kończy ją potężny magiczny fajerwerk, który wykurzył uzupatora z tronu. Czyli parafrazując słynne powiedzenie, " kto magią wojuje od magii ginie". Pojawiła się nawet plotka, że Korsibar jest metamorfem ,co pozwoliło nabrać impetu rebeliantom.


Czytelnik czytając ten piaty tom cyklu ma okazję, po raz kolejny podróżować po pięknym, wielkim Majipoorze, przy czym bliżej ma okazję poznać 50 miast Wielkiej Góry Zamkowej. W tym jest to miasto Muldemar w którym książęta z tego miasta wciąż prowadzą słynną na cały Majipoor winnicę Z tego włąśnie rodu wywodzi sie książę Prestimion, główny pretendent do koronalskich tytułów.


Niewątpliwie ciekawie Silverberg opisał sceny batalistyczne, w tym liczne sceny pojedynków A to na pewno niełatwe zadanie. dla pisarza. Jednak Silverberg wykazał się tutaj podobną maestrią literacką co Frank Herbert czy pisarz powieści historycznych Bernard Cornwell . Za polityczny skandal uznano zniszczenie tamy przez wojska Korsibara, co pomogło mu wygrać bitwę, ale przyczyniło się walnie do przegranej wojny, bo nastawiło zwyczajnych ludzi przeciwko niemu. Inna bajka, że na wojnie wszystko ma znaczenie, zarówno potencjał gospodarczy jak i warunki naturalne, które wojskowi wykorzystują na przeróżne sposoby. W tej książce podobnie jak w poprzednich częściach cyklu czytelnik dowiaduje się wprawdzie, że polityka jest wszędzie taka sama. Na fantastycznym Majipoorze również. Jednak trafiają do polityki jednostki, które politykami wcale być nie chcą, ale sytuacja zmusza ich do wzięcia spraw kraju, tu planety, w swoje ręce i ocalenia mieszkańców Majipooru. Zwykli ludzie wcale nie chcieli tej wojny, ale chociażby ta rozwalona tama jest przykładem tego, że polityka sama potrafi się ludźmi zainteresować, i w tej sytuacji zmusza ich do wzięcia w ręce siekier, wideł, toporków, mieczy i jakie tam jeszcze żelastwo nadaje się do zabijania.


Podsumowując mój kolejny literacki powrót na Majipoor był udany. Książka jest świetna warto przeczytać. Polecam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz