niedziela, 12 stycznia 2020

Lee Child, Elita zabójców

Lee Child,


Elita zabójców


cykl: Jack Reacher, t. 11


Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2016 r. 
ISBN:   9788379857043
licba str.: 432
tytuł oryginału:  Bad luck and trouble
tłumaczenie: Zbigniew Kościuk 
kategoria: thriller 



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:


http://lubimyczytac.pl/ksiazka/288964/elita-zabojcow/opinia/55499549#opinia55499549     








U Lee Childa nic nowego nie znajdziemy, w każdej książce, w której bohater jest Jack Reacher mamy sporo zamieszania, dużo, hałasu, dym z luf pistoletów wydobywa się niczym komin z jakiejś huty, muszą być więc ofiary śmiertelne. Schemat jest jak w typowym kryminale, ktoś ginie, Reacher zostaje wciągnięty w rozwiązywanie zagadek i stwarza sprawcom dużo kłopotów. Tutaj w książce „Elita zabójców” sprawa jest o tyle skomplikowana, że ginie kilka osób ze specjalnej grupy z wojska, którą dowodził Reacher z racji, że był wyższy stopniem, bywał majorem, kapitanem i znów majorem.



Z poprzednich książek wiemy, że sam Reacher był doskonale wyszkolony i można przypuszczać, że szkoląc ludzi w wojsku amatorki nie robił. Ci wszyscy ludzie byli dobrymi kumplami i jak się okazuje jeden za drugiego w ogień by poszedł, nawet po latach, kiedy wszyscy trafili do cywila. Radzili sobie różnie, w książce są szczegóły. Dowiadujemy się, że główny bohater był w dołku finansowym, ale też wiemy, że sam Reacher jest najtrudniej uchwytny, z trudem dał się przekonać do założenia karty płatniczej w banku, bo to przecież ułatwia identyfikację i obserwacji gdzie delikwent podejmuje pieniądze. Na tym punkcie nie tylko sam Reacher miał fiola, jeden z jego kumpli pracując w ochronie w firmie zbrojeniowej narzucił ostry reżim ochrony danych np. zużyte dyski komputerów były fizycznie niszczone na drobne kawałki bo podobno to jest jedyny skuteczny sposób, żeby nie dało się odzyskać danych. Czyli podsumowując ludzie z tej grupy są specyficzni, dobrze wyszkoleni, cholernie groźni, a jednak znalazł się ktoś kto ekipę z tej grupy zabija i w śmiertelnym niebezpieczeństwie znaleźli się wszyscy. Pozostała przy życiu czwórka uznała, że lepiej działać razem niż czekać aż wróg każdego z osobna pozabija w niezwykle brutalny sposób. Po za tym oni mają wyraźną ochotę, mówiąc kolokwialnie, dokopać tym szkodnikom, dokonać zemsty i dać wyraźnie do zrozumienia, że wchodzenie w drogę pewnym ludziom jest niebezpieczne, śmiertelnie niebezpieczne.




Akcja się rozkręca. Reacher otrzymuje niespodziewaną wpłatę na konto w wysokości 1030 $. Główny bohater wyspekulował, że liczby 10 – 30, to tajny kod z grupy z wojska, cos w stylu, wołania SOS, czyli o pomoc. Nie waha się tylko pakuje się w autobus, potem w samolot i leci do Los Angeles. Spotyka tam resztę grupy, próbują rowikłać zagadkę, podejrzewają, że jest to robota jakiegoś ugrupowania terrorystycznego, które w dodatku ma duże wpływy w Ameryce. Co komplikuje sprawę. Ale motywacją jest nie tylko rozwiązanie tej skomplikowanej zagadki ale też przeżycie. Czyli grupa Reachera i wrogowie bawią się tutaj w kotka i myszkę. W tej grze nie wiadomo kto jest myśliwym a kto ofiarą. Oczywiście czytelnik się tego domyśla, że Reacher i jego grupa gapami futrowani nie są i dadzą radę. No ale i tak jest ciekawie.




Czy domysły kto jest wrogiem sprawdzą się? Kto wygra? Ile osób po drodze jeszcze zginie? Jak to się zakończy?
Jakie są rozwiązania zagadki?
Czyli pytania raczej typowe dla kryminałów i niektórych thrillerów.




Książka jest ciekawa, czytelnicy serii książek o Jacku Reacher’ze nie zawiodą się, a pozostali będą mieli okazję poznać nowego bohatera literackiego i czytając tą książkę wybrać się w podróż do Los Angeles i Las Vegas i przeżyć tą całą awanturę w jaką wciągnięty został główny bohater. Warto przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz