środa, 17 czerwca 2015

 Fiona McIntosh,


Krew tyrana


cykl:  Trylogia Valisarów, t. 2 



Wydawnictwo: Galeria książki
Data wydania: 2013 r. 
ISBN: 9788362170692
liczba str. : 610
tytuł oryginału:  Tyrant's Blood
tłumaczenie: Izabella Mazurek 
kategoria: fantastyka, fantasy


 (  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:






Książka zatytułowana „Krew tyrana” to część druga cyklu „Trylogia Valisarów”. Akcja ma miejsce 10 lat po wydarzeniach w pierwszym tomie i mam wrażenie nie jest to udany zabieg literacki autorki. Czytelnik musi na nowo się wciągać w całą akcję. Oczywiście, że przy dobrych umiejętnościach literackich autora, to nie jest żaden problem, tutaj tych umiejętności Fionie McIntosh zdecydowanie zabrakło. Autorka postawiła wszystko na jedną kartę i zaryzykowała to, że czytelnik się nie wciągnie w fabułę. Mi jakoś było ciężko przedzierać się przez kolejne przesiąknięte schematem strony książki. W zasadzie tutaj niewiele się dzieje, a jeżeli już coś się dzieje, to przypadkiem. Czytelnik ma wrażenie, że nie ma tu ani ładu, ani składu.

 
O ile pierwszą część czytelnik czyta z chęcią z przyjemnością dowiaduje się o tym fantastycznym świecie, to w drugiej nie dowiaduje się absolutnie nic nowego o świecie, o bohaterach literackich. Zabicie Freatha, doradcę króla Breannusa i imperatora Loethara wykończyło tą powieść! Zalecam autorce, żeby się udała na szkolenie do G. R. R. Martina, żeby się nauczyć jak zabijać postaci w taki sposób, żeby nie ucierpiała na tym książka, a wręcz zrobić z tego swój znak firmowy, jak to uczynił Martin. 


Mam podstawy, żeby obawiać się, że trzecia cześć trylogii może być jeszcze gorsza. Do końca ma się wrażenie, że autorka zastanawia się co zrobić z Loetharem. Autorka uprościła sobie życie ogólnikami, że rządy Loethara były raczej dobre, przynajmniej na tyle, że ludzie jakoś nie marzą o zmianie władzy i idącymi za tym kolejnymi działaniami zbrojnymi. Plusem jest, że wszystko wskazuje na to, że autorka ma zamiar ruszyć temat magii, tutaj mamy wciąż tego niewiele. Na pewno zaskakuje Piven, który nie jest już niemową i osobą, która uchodzi za niespełna rozumu. Dowiadujemy się, że Piven nigdy taki nie był. Po prostu nie chciało mu się gadać, a jak mu się zachciało to się okazało, że jest inteligentnym człowiekiem w dodatku obdarowanym silną mocą magiczną. Czy coś z tego wyniknie? Czytelnik będzie miał okazję się przekonać. Niestety przyznać trzeba, że amatorką trąci postać Leonela. Młody spadkobierca Valisarów najwidoczniej nie zasługuje na to, żeby królem zostać. Leonel działa głupio i pochopnie, a więc robi wszystko, żeby udowodnić, że nie nadaje się do sprawowania władzy, bo go to zwyczajnie przerasta. Tylko cud sprawił, że on i grupa Farisa nie zostali złapani. Mocno naciągany jest motyw, że Loethar nie miał co robić tylko biegać po lasach morderców Freatha ścigać. Było nie było Loethar nie jest głupi, jest imperatorem, a po za tym Freath nawet jeżeli był przydatny nie był kimś bliskim dla niego. Raczej przypuszczać należy, że pewnie nigdy nie wyzbył się podejrzeń wobec niego. Wynika z tego, że zaprezentowana czytelnikom kreacja Loethara jest niekonsekwentna.


Z czystej ciekawości i pełen obaw przeczytam trzecią część trylogii. Tej drugiej części, tak ledwo, ledwo, daje ocenę przeciętną. Jak ktoś już zaczął czytać cykl zrobi zapewne to samo co ja przeczyta tą książkę i będzie chciał czytać dalej trzeci tom. Na podsumowanie całego cyklu przyjdzie jeszcze czas. Mam nadzieję, że autorka wykrzesa coś z siebie, że będzie miała jakiś ciekawy koncept i w efekcie zaskoczy czym ciekawym i oryginalnym czytelnika. Pożyjemy zobaczymy. 


Książkę zatytułowaną „Krew tyrana” można przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz