środa, 21 października 2015

 Andrzej Pilipiuk, 



Sowie zwierciadło



cykl: Oko jelenia, t. 7 


Wydawnictwo: Fabryka słów
Data wydania: 2015 r. 
ISBN:  9788379640553
liczba str.:  400
tytuł oryginału: ----------
tłumaczenie: ------------
kategoria: fantastyka



(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:   



Zaciekawiło mnie, że Pilipiuk jednak postanowił napisać kolejny, siódmy tom cyklu „Oka jelenia”. Zapewne niektórzy z was moi drodzy czytelnicy pamiętają, że poprzedni tom „Sfera amilarna” oceniłem negatywnie, jednak moje wyczucie mnie nie zawiodło, że mimo wszystko trzeba dać autorowi tą szansę na zrehalitowanie się. Z grubsza można powiedzieć, że ten zamysł się Pilipiukowi powiódł. 


Chyba dla nikogo nie jest tajemnicą, że Pilipiuk dość dobrze czuje się w literackim opisie XIX wiecznych realiów. I właśnie to wykorzystał sprawiając, że Staszek pognał w czasy tuż po powstaniu styczniowym ratować swoją koleżankę Helenę z rąk Rosjan, którzy napadli na dworek Korzęckich, w której zdążył będąc w XVI wieku zakochać się. Uratował ją, jednak szybko się przekonał, że ma do czynienia z prawdziwą Heleną, a więc inną osobą, którą poznał, a która była zagubioną w innej obcej epoce dziewczynką. Tu, w 1864 r. Hela jest szlachcianką, osobą, władczą, dominującą, która dobrze się czuje w swojej epoce, i na Staszka, mimo, że zawdzięcza mu przecież życie nawet nie spojrzy, bowiem szybko okazało się, że ma narzeczonego. Grupka powstańczych konspiratorów postanawia uwolnić Ferdynanda, ukochanego Heleny. Staszek brał w tym udział. Oczywiście Staszek poznaje realia epoki. Tutaj Pilipiuk opisy daje niezwykle barwne bardzo ciekawe. Dobra, dobra tyle o Staszku, a co z Markiem, nauczycielem i przyjacielem Staszka, który postanowił wrócić do domu, czyli do wieku XXI? Z tej racji, że Marek wrócił sam bez Staszka spowodowało niezłe zamieszanie w efekcie których ma poważne kłopoty, z których mógł nawet nie wyjść z życiem, gdyby przesłuchujący byli bardziej narwani i nie uwierzyli w rewelacje o kosmitach i transferach w czasie. Okazało, że ojciec Staszka jest bardzo bogaty i wpływowy, i z tego korzysta, żeby dowiedzieć się co przytrafiło się synowi. Akcja rozgrywa się dwutorowo, mamy rozpracowane tutaj przeżycia Staszka i Marka. W pewnym momencie obydwaj docierają do Visby, tylko, że bagatela mamy 150 lat różnicy. Jak to zostanie rozwikłane, domyślenie się tego może nie jest bardzo skomplikowane, ale i tak warto samemu się przekonać. 


Pilipiuk oczywiście spróbował nawiązać do motywów Hanzy, która choć w XIX wieku już dawno nie istnieje, ale jednak jej legenda jest silna, co niektórym marzy się powrót w przyszłości do reaktywacji tej organizacji handlowej skupiającej miasta. Okazało się, że ponoć oko jelenia jednak jest w grze, nie zostało zniszczone, prawdopodobnie jest schowane w jakimś sejfie bankowym, a z tego mogą wyniknąć jeszcze kłopoty. A dla czytelnika jest to przyczynek do zaproszenia w kolejny cykl, który ponoć autor planuje. Oczywiście musiał się pojawić gadający kiciuś. Wydało się, że pochodzą one z jednej z rzeczywistości alternatywnych, ludzie zanim wyginęli uskuteczniali kombinacje biotechnologiczne na zwierzętach, ludzie w końcu wyginęli, a inteligentne zwierzęta przetrwały. W konsekwencji to one teraz są strażnikami we wszystkich epokach i rzeczywistościach alternatywnych. Na strażników się nadają, bo doskonale potrafią się ukrywać w zwierzęcym tłumie, no bo kto będzie zwykłymi dachowcami się przejmował. Chyba tylko Egipcjanie nadali im status zwierząt wyjątkowych, wcieleniem bóstw, czyżby połapali się w roli kotów strażników w dziejach? To tylko moje spekulacje ot tak zwyczajnie pół żartem półserio robione. 


Podsumowując ktoś kto czytał ten cykl z zaciekawieniem przeczyta. Osobiście jestem zadowolony, że autor napisał tą kolejną część i w efekcie to może nie tyle zakończenia, a raczej coś w rodzaju posłowia wyszło w miarę sensownie. Oceniam nieco powyżej przeciętnej. Czytanie „Sowiego zwierciadła"  na pewno nie jest stratą czasu. Warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz