piątek, 9 października 2015

 Tad Williams, 


Smoczy tron 


cykl: Pamięć, Smutek i Cierń, t .1
  


Wydawnictwo:  Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 2010 r. 
ISBN:  9788375105537
liczba str. 784 
tytuł oryginału:   The Dragonbone Chair
tłumaczenie: Paweł Kruk 
kategoria; fantastyka, fantasy


 (  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:








Tym razem kręcąc się między regałami z książkami w Bibliotece wytargałem cały cykl „Pamięć, smutek i cierń”, którego autorem jest Tad Wiliams, to jest trylogia napisana w czterech tomach. Tytuł pierwszego tomu to „Smoczy tron”. Nie trudno przewidzieć, że ta powieść fantasy jest pisana według dobrego, wielokrotnie sprawdzonego schematu Tolkienowskiego. Acz niewątpliwie ta powieść, i dalsze części cyklu również, ma swoje cechy oryginalne. Przede wszystkim jawna metaforyka wiary, to co mamy tutaj przypomina chrześcijaństwo, z całkiem skomplikowaną teologią. Niewątpliwie ważna dla autora jest sfera obyczaju, również z wiarą związanego. Mamy tu chociażby święta, w tym te religijne. Konsekwencja jest jedna, nie ma jawnie działających czarodziejów. Oni są, ale działają w sposób raczej zakamuflowany. Czytelnik dowie się, że czarodziejską sztuką posługuje się doktor Morgenes, ale występuje on jako intelektualista bardziej, ma funkcję dworskiego medyka. Plotkuje się, że z magią ma do czynienia ojciec Pryrates, duchowny i alchemik, doradca króla Eliasa. 


Głównym bohaterem jest Simon Gamoń, kuchcik na zamku w Hayholt. A więc prawdopodobieństwo, że ktoś taki trafi w wir przygód jest niewielkie. Simon zostaje pomocnikiem doktora Morgenesa, dowiaduje się sporo o historii całego Osten Ardu, literackiego świata wykreowanego przez Wiliamsa, w tym wiele dowiaduję się o panowaniu króla Johna Prezbitera, legendarnego pogromcy smoków. John Prezbiter panował co najmniej tak długo jak wciąż panująca królowa brytyjska Elżbieta II, a więc początki panowania władcy pamiętają jedynie najstarsi mieszkańcy okolicznego miasta Erchesteru i całego państwa Erkynlandu. Jednak Simonowi marzy się wojaczka, wszak wiadomo za mundurem panny sznurem. Oczywiście nic z tego nie wychodzi, przynajmniej na początku. Morgenes uświadamia Simona, że życie wojownika wcale nie jest ani piękne, ani kolorowe. Okazuje się, że Simonowi był pisany los podróżnika i wojownika. Zaczyna się to od tego, że krążąc po zakamarkach zamku Hayholt znajduje księcia Josuę, który był w zamknięciu, więził go Pryrates. A więc chcąc nie chcąc Simon trafił w sam środek intrygi politycznej. Król Elias obawiał się swojego brata, że ten zechce go obalić i postanowił go się pozbyć. Josua został uwolniony, wkrótce zamek Hayholt zmuszony był opuścić również Simon, bo ze zwykłego kuchcika stał się nagle niebezpiecznym przeciwnikiem politycznym. Czytelnik odnosi wrażenie, że ta postać Simona Gamonia jest jednak troszkę naciagana, bo nie zostało wyjaśnione dlaczego Morgenes i zapewne nie tylko on interesował się losem zwykłego kuchcika. Mało tego Morgenes przewidział nawet to, że Simon będzie musiał opuścić Hayholt, znalazł mu pomocnika trolla Binabika. Ale i tak ten proces przemiany Simona Gamonia w pełnokrwistego bohatera jest raczej niewiarygodny. No bo czy zwykły leniuszek i obibok może nadawać się do tego, żeby brać udział w wyprawach i naradach wojennych? Oczywiście, że może, nie takie rzeczy na kartach literatury widziano, ale jednak autor powinien postarać się, żeby to było bardziej przekonywujące. 


Okazuje się, że motyw walki o władzę braci Eliasa i Josui to drobiazg przy tym co zaczyna zagrażać światu. Gdzieś tam na północy w górach czai się zło. Niejaki Ineluki, król burz, ma zamiar podbić świat. Mroczne siły Sithowie i Normowie ruszają do boju. Zdaje się, że na południu nikt sobie z tego sprawy nie zdaje. Przestrogi Jarnaugi traktowane są z niedowierzaniem. Jaka jest rzeczywistość i jak się to wszystko potoczy? 


Oczywiście czytam dalej. Zdecydowanie polecam.

2 komentarze: