piątek, 4 sierpnia 2017

 Wiera Szkolnikowa,






Namiestniczka







cykl: Namiestniczka, t .1  







Wydawnictwo:Prószyński i S-ka
Data wydania: 2011 r.
ISBN: 97883764852827
liczba str.:824
tytuł oryginału: Wybor Namiestnicy 
tłumaczeni: Rafał Dębski 
kategoria: fantasy




 ( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:






  

  





Zainteresował mnie cykl „Namiestniczka” Wiery Szkolnikowej i mam okazję przekonać się, że czytanie, jak na razie pierwszej części, to niezwykła przygoda literacka. Główną bohaterką jest namiestniczka Enrissa Imperium Anryjskiego. Formalnie jest ona, tak samo jak kilkadziesiąt jej poprzedniczek na tronie, małżonką króla Eliana, który zmarł dawno temu, i według legend ponoć ma wrócić. Ale właściwie nikt w to nie wierzy. Z tej racji, że to jest powieść fantasy nie można tego wykluczyć. Kandydatki na namiestniczki rekrutują się z wysokich rodów szlacheckich, ci najważniejsi zarządzają całymi prowincjami, które kiedyś były odrębnymi królestwami, jednak z jakiś powodów do imperium zostały przyłączone, tak jak to jest w koncepcji G. R. R. Martina, tyle, że podobnie jak u tegoż pisarza tworzy to zagrożenie, że rody się zbuntują. Jednak jak na razie porządek rzeczy jest stabilny, bowiem nie ma potrzeby robić zadym wystarczy pozbyć się namiestniczki, żeby przeforsować swoja kandydaturę na następczynie i uzyskać większe wpływy. To, że namiestniczki wywodzą się z niemal wszystkich rodów sprawia, że ambicje magnaterii są zaspokajane i tworzy to swoistą równowagę sił. Chodź do buntów czasem dochodziło w przeszłości. Teraz spróbował szczęście książę Kweig Erro i paru jego przyjaciół, no ale magowie załatwili sprawę zadziwiająco łatwo. Koncepcja fantasy nie ogranicza wcale, że król kamienny bałwan, jak nazywają niektórzy króla Eliana wróci, ale też zło wróci do świata, i w pierwszej kolejności ma zmieść imperium. Ponoć ma to być za czasów kolejnej namiestniczki, kandydatka o imieniu Salomea już jest. To robota magów i oni wystarczająco wpływowi, żeby to przeprowadzić. Potem albo wróci król albo znajdzie się jakiś inny, albo imperium upadnie ciekawe czy jacyś barbarzyńcy się zbiorą czy nastąpi podział kraju. Teraz mamy czasy spokojne, barbarzyńcy w wojnie o jakieś mało znaczące odległe wyspy dostali tęgie baty, mamy też względny dobrobyt w kraju. Sprawami wojny zajmuje się teraz młody graf Taworu i rewolucjonizuje armię na wzór oświeceniowy, kombinuje również z nowymi rodzajami broni a także ma ambicję, żeby imperium miało flotę wojenną. Niektórym te zmiany się nie podobają uważają za niepotrzebne, zwłaszcza, że magia wciąż jest na tyle dużą siłą, że jest w stanie rozstrzygać o losach bitew, a nawet całych kampanii wojennych. Akcja się rozkręca, nie tyko na dworze namiestniczki, ale również w prowincjach. Namiestniczki są różne, tak jak różni bywali władcy absolutni, akurat Enrissa uchodzi za dobrą i mądrą władczynię, w kraju jest porządek nie ma większych pertubacji, wrogowie krajowi nie zagrażają. 


Styl pisania Szkolnikowa ma interesujący, z jednej strony to co my tu mamy, i można podejrzewać, że będzie w kolejnych dwóch częściach, jest po prostu grą o tron, a z drugiej autorka z detalami dba o sprawy obyczajowe i mentalnościowe, i to jest niesamowite, że mamy tu obraz spójny i logiczny całego uniwersum świata fantastycznego, które autorka kreuje. Podobnie jak u Martina mamy też inne kraje, a nawet kontynenty o różnych klimatach zapewne. 


Można odnieść wrażenie, że tą powieść można konkretnie uzasadnić historycznie pod kątem wielu inspiracji literackich czyli świadomie kreowanych podobieństw przez autorkę. To się czasem zdarza w literaturze fantastycznej chociażby u wspominanego Martina mamy angielskie średniowiecze, w szczególności wojnę dwóch róż, czyli rywalizację Yorków i Lancasterów. Tak tu u Szkolnikowej prawdopodobnie są to czasy panowania cara Piotra Wielkiego w Rosji. Panowanie tego władcy to nie tylko zmiana stolicy z Moskwy na Sankt Petersburg, ale rozbudowa floty, reformy w armii, wygrane wojny, ale także próba przemiany mentalnościowej na wzorce żywcem wzięte z Zachodu. 


Niewątpliwie jako czytelnik jestem zainteresowany co też autorka wyspekulowała w pozostałych dwóch częściach tej trylogii. Książkę zdecydowanie polecam jest ciekawa i fascynująca. Warto przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz