Wiera Szkolnikowa,
Namiestniczka, cz. 2 - Dzieci pogranicza
cykl: Namiestniczka, t. 2
Wydawnictwo: Prószyński i S -ka
Data wydania: 2011 r. r.
ISBN: 9788376487120
liczba str.: 560
tytuł oryginał: Dzieci porubieżja
tłumaczenie Rafał Dębski
kategoria:fantasy
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
Czytam dalej „Namiestniczkę” Wiery Szkolnikowej, ta druga część jest
typową kontynuacją, akcja zaczyna się 10 lat po tym kiedy skończyła się
pierwsza część wtedy kiedy wstąpiła na tron kolejna namiestniczka Salome
Jasna, trzynasta namiestniczka o tym imieniu, w sumie do tej pory było
ich 32, Salome jest 33. Czytając tą książkę dowiedzieć się można sporo o historii Suremu. Tak
jak w poprzedniej części mamy tu sporo o obyczajach i mentalności, o
czynach dobrych i złych. Swoją drogą zło przybiera na sile słudzy Areda
chcą powrócić narobić zamieszania, cierpliwie i powoli ich plany się
ziszczają, najpierw Salome zostaje namiestniczką, obiecano jej i sama w
to wierzy, że król Elian powróci, a ona zostanie królową. I to jest
kolejny punkt programu. Czytelnik który przyzwyczaił się do poprzedniej
namiestniczki Enrissy, kobiety pełnej wdzięku, inteligencji, kobiety
silnej i wybitnej, która trzymała całe imperium w garści tą nową
namiestniczką będzie rozczarowany. Salome jest kimś w rodzaju
marionetki. Imperium rządzi de facto mała rada a wiec czarownicy Daikaru
i białe wiedźmy, troszkę miesza opiekun Laer, coś do powiedzenia ma
wszechładny minister bezpieczeństwa Heng, który niewątpliwie cenił Enrissę. A Salome
osądza dosyć krytycznie, gdyż widzi, że jeżeli już sama podejmuje jakieś
decyzje, to są one błędne, chociażby decyzja w kwestii elfickiej. Elfy
dostały co chciały, namiestniczka podjęła decyzję, że mogą poszukiwać
kłusowników z elfickiego lasu po za jego granicami. Chodzi tu głównie o
drzewa z tego lasu. W efekcie poszła z dymem pewna wioska, bo tam
schronił się podejrzany o to przestępstwo, elfy zajęły się sprawą po
swojemu, zastosowały odpowiedzialność zbiorową. Przeżył tylko dobrze
schowany kłusownik Salin, przerażony uciekł ze wsi i zaczął elfy
prześladować. Efektem były masakry elfów w wielu miasta, co niemal
doprowadziło do rebelii, sprawą wojsko musiało się zająć, żeby zrobić
porządek.
Można odnieść wrażenie, że ten tom jest troszkę słabszy od części
pierwszej, ciekawe czy to tylko przejściowe, i ostatnia część trylogii
nie zawiedzie czytelnika, i wtedy będzie to można spuentować jako
całość. Oczywiście pozytywy nadal są, chociażby przeróżne intrygi
dworskie i polityczne, pojawiły się nowe postaci chociażby nowy mistrz
Daikaru Mellin. Mamy nadal coś w rodzaju konfliktu książąt władającymi
prowincjami z centralą, czyli władzą namiestniczek. W pierwszej części
była rozprawa z księciem Kve Erro, tutaj Aellingowie podpadli. Władza o
tyle nie ma problemu, że ród który popadł w niełaskę da się zastąpić.
Kreacje bohaterów są niewątpliwie interesujące. W poprzedniej recenzji
wspomniałem o nawiązaniach literackich do „Pieśni lodu i ognia" G. R. R.
Martina, ale przecież nie tylko, tajemnicze lasy elfickie i nie tylko
mamy przecież u Tokiena, pewne analogie można znaleźć u Sapkowskiego,
Najbardziej chociażby motyw rzezi nieludzi w Rivii, tam prześladowano
głównie krasnoludów, a tu jak wspomniałem elfy mają wrogów nie tylko w
mieszkańcach okolicznych wsi, którzy podkradają drewno, ale również
przeciwko elfom są lordowie a także zakon czarowników Daikaru, tych
niewątpliwie elfowie mogą się obawiać. Jak to Szkolnikowa rozwikła w
ostatnim trzecim tomie?
Mimo, iż, jak wspomniałem, ten tom zaniżył artystyczne loty tego cyklu
nadal utrzymuję to przekonanie, że z tą książką warto się zapoznać.
Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz