środa, 8 kwietnia 2015

 Marcin Radwański, 



Nieprzypadkowa ofiara 




Wydawnictwo:  Wydawnictwo Internetowe e-bookowo 
Data wydania: 2014 r. 
ISBN:   9788378594017
liczba str. 202
tytuł oryginału: -----------
tłumaczenie: ----------
kategoria: thrller, sensacja, kryminał 



recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:





Wydawnictwo internetowe e-bookowo - wydawca książki 


                                                     


Przyznaje mam pewna trudność z recenzenckim oszacowaniem czy ta książka jest dobra, bo po prostu czytanie kryminałów nie należy do moich zainteresowań czytelniczych, i po lekturze odnoszę wrażenie, że te moje preferencje czytelnicze są jak najbardziej słuszne. Oczywiście nie kwestionuję faktu, że nie ma dobrych kryminałów, bo mam świadomość, że każdy gatunek ma książki wybitne, ale także zdarzają się książki o których lepiej dość oględnie mówiąc lepiej jak najszybciej zapomnieć. I tej książce bliżej do tej drugiej strony medalu. To jest po prostu słaba książka, mimo, że czyta się ją dość dobrze i szybko, ale to zapewne specyfika tego typu literatury. 


Czytelnik ma wrażenie, że autor ma niewiele do powiedzenia, skoro książkę, która ma ledwie 200 stron pisze, metaforyzując, na tzw. wagę, jakieś 2/3 treści spokojnie nadaje się do kosza. Autor lepiej by zrobił gdyby napisał jakieś opowiadanie na 50 stron i byłoby to dobre, i opublikował to w jakimś zbiorze opowiadań niż napisał coś takiego co my tu mamy. Książka jest przesycona opisami libacji alkoholowych z upajaniem się twardymi narkotykami. Autor uatrakcyjnił tą zabawę czytelniczą scenami erotycznymi. Nie wiem co autor chciał przez to osiągnąć, mogę tylko się domyślać. Jednak w tym wszystkim zagubił główny wątek opowieści, który jest chaotyczny i przypadkowy, tak samo jak rozwikłanie sprawy. To rozczarowuje, bo więcej w tym przypadku niż przemyślanego działania. 


Czytelnik ma wrażenie, że śledztwo prowadzi koleś o pseudonimie Laska z filmu „Chłopaki nie płaczą” niż Krzysztof Chmura, literat i osoba wykształcona. Nawet jeżeli główny bohater nadużywa alkoholu i zdarza mu się ćpać, to jednak powinien mieć w sobie więcej intelektu, a nie dziwić się jak jakiś dres, że jego kolega Adam, redaktor lokalnej gazety, ma tyle książek i kiedy on to czyta. A więc postać głównego bohatera jest po prostu niespójna logicznie. Krzysztof, sam będąc biedny, na swoich książkach za bardzo się nie dorobił, ma kobietę, bogatą biznesmenkę Agnieszkę, a więc powinien robić wszystko, żeby ta miłość przetrwała, bo nawet jeżeli można podejrzewać, że Agnieszka ma kogoś na boku, to Krzysztof powinien znaleźć w sobie siły, żeby o ten związek walczyć. A on nie, pomijając jego fatalną postawę, przede wszystkim notoryczne upijanie się, to jeszcze chętnie korzysta z innych okazji, żeby zaspokajać swoje potrzeby natury erotycznej. W końcu ucieka jak tchórz od Agnieszki. Nawet jeżeli pobił jej ojca, bo miał swoje powody, uzasadnione podejrzenie, że pan Malczewski macza brudne paluszki w głównym wątku kryminalnym, powinien zachować się jak mężczyzna i opowiedzieć ukochanej jak było. 


Wątek kryminalny jest dość sensowny, zaginął Robert Rutkowski, mąż Iwony, siostry Agnieszki, szybko padło przypuszczenie, że został porwany i jest gdzieś przetrzymywany. I tu już zaczynają się schody dla autora. Rutkowski został porwany. Przypuszczam, że porywa się zazwyczaj kogoś dla okupu, tu czegoś takiego nie ma, mamy motyw zemsty. Brak tu elementarnej logiki, bo jeżeli coś robi się z zemsty załatwia się sprawę z marszu, po prostu zabija się delikwenta, znikając jak najdalej i pozbywając się problemu, a nie przetrzymuje się tą osobę dla zabawy, czekając tylko na to, aż policja się upora z problemem i dorwie złoczyńców. 


No ale to widać charakteryzuje bohaterów Radwańskiego, oni po prostu nie używają mózgu. Czytelnik odnosi wrażenie, że autor chce napisać tzw. kryminał typu skandynawskiego, problem w tym, że wątek Darka i jego kumpli, nastolatków, osiedlowych żulików, nie wiąże się w żaden sposób z przygodami Krzysztofa Chmury, po za tym, że to te same miasto, w którym rozgrywa się akcja: Zielona Góra. Po prostu w pewnym momencie Darek i jego kompani znikają z książki. Po co oni tam w ogóle byli potrzebni? 


Podsumowując, ta książka kompletnie nie trzyma się kupy. Mam dobrą radę dla Ciebie mój drogi czytelniku, trzymaj się z daleka od tej książki. 


                     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz