czwartek, 20 sierpnia 2015

Terry Goodkind, 


Bezbronne Imperium 


cykl: Miecz prawdy, t. 10 


Wydawnictwo:  Dom wydawniczy Rebis
Data wydania: 2009 r. 
ISBN:  8373014365
liczba str. :  543
tytuł oryginału:  Naked Empire
tłumaczenie: Lucyna Targosz
kategoria: fantastyka, fantasy

 (  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl: 









W dalszym ciągu literacko kręcę się po uniwersum świata fantastycznego wykreowanego przez Goodkinda. Wojna trwa dalej. Wojska Imperialnego Ładu pustoszą Midlandy i powoli szykują strategię jak dobrać się do D’hary. I to dokładnie tam na ziemiach lorda Rahla najprawdopodobniej rozstrzygną się losy wojny. Sprawa jest naprawdę poważna, bo do tej pory armie Midlandów i D’hary mogły taktycznie się wycofywać uprzykrzając po drodze życie wrogom sprawiając, że ponosi wprost niewyobrażalne straty w ludziach, które są nadrabiane, bo żołnierzy ze Starego Świata wciąż przybywa. Tym razem trzeba będzie podjąć ostrą walkę, o pełną pulę. Wszystko wskazuje na to, że wygrana imperatora Jaganga jest niemal pewna. Ale Richard Rahl prorokowany zbawca świata jest gościem, którego nie można lekceważyć. Co ciekawe ma tego świadomość sam Jagang, bo dokładnie dokładnie w tej części zatytułowanej „Bezbronne imperium” dał to zalecenie Nicholasowi Slide’owi. Slide to czarodziej, złodziej dusz, żeby pokonać Slide’a trzeba cudu. Czy tej mocy cudotwórczej wystarczy Richardowi w dodatku srogo doświadczonemu zarówno przez własną moc magiczną, jak i truciznę? A więc w tej części czekają na niego nie lada wyzwania. 


Bandakar, a ściślej Imperium Bandakarskie, to tajemnicze państwo w Starym Świecie, do którego trafili między innymi potomkowie Rahlów, których zwano filarami świata, a więc ludzie pozbawieni nawet najmniejszej iskierki magii, a dzięki temu żadna magia na nich nie działa. Jak czytelnik może się zorientować iskierkę daru magicznego ma praktycznie każdy bohater książki niezależnie czy pochodzi z Nowego czy Starego Świata, dzięki czemu może na tych działać zarówno każda magia dobra, jak i zła ze względu intencje czarodzieja lub czarodziejki, no i dwa rodzaje magii, które tutaj występują: addytywną i substraktywną. Tą pierwszą ma każdy czarodziej, bowiem jest to magia z tego świata. Magię substraktywną, którą jest magia z zaświatów można się wyuczyć, więc ma ją nie każdy czarodziej. Natomiast Richard Rahl, czarodziej wojny, ma wrodzone obydwa rodzaje magiczne, co jest jednym z czynników, które czynią z Richarda postać absolutnie wyjątkową. Wcześniej tymi darami magicznymi dysponował poprzedni czarodziej wojny Barracus, tyle, że było to bardzo dawno, trzy tysiące lat wcześniej.
To krótkie wyjaśnienie spraw magii było konieczne, teraz jednak wracam do wyjaśnienia na czym polegała wyjątkowość mieszkańców Bandakaru. Byli oni wygnani najpierw z D’hary. Jednak dawno temu wielki czarodziej Kaja Rang uznał, że również w Starym Świecie ludzie zwani filarami świata są niebezpieczni., bowiem idee, które wyznają, jego zdaniem były niebezpieczne, rewolucyjne, burzyły porządek świata, mogły prowadzić do anarchii. Ludzie ci wyrzekali się wszelkiej przemocy, dążyli do neutralności. Nie poradził sobie z tym Kaja Rang, potrzeba było Richarda, żeby wyjaśnił mieszkańcom Bandakaru ich błędy i wypaczenia. Richard przekonał ich, że jeżeli chcą być wolnymi ludźmi muszą zdobyć się na odwagę i sami przegonić precz wojska Imperialnego Ładu, a więc muszą zawalczyć o swoją wolność zabijając wroga. Powód jest prosty, są na świecie ludzie, do których dotrze, tylko i wyłącznie argument siły. A więc kiedy zachodzi konieczność użycia siły, to trzeba to zrobić i nie można się zawahać. 


Interesujący jest motyw ludzi innych, obcych, niezależnie na czym ta inność polega, czy na jakimś wyjątkowym darze, czy po prostu jest to kolor włosów, nadzwyczaj dobre zdrowie lub jego brak. W poprzedniej części Richard nie zabił, swojej siostry Jensen, ponieważ jest innym Rahlem i uważa, że każdemu trzeba dać szansę, żeby mógł żyć i wybrać dobrą drogę. W tej części Jensen była uważana przez mieszkańców Bandakaru za wiedźmę, bo ma rude włosy, no i jeszcze jakąś kozę ze sobą przytargała, a więc to miał być kolejny dowód na diabelstwo wcielone Jensen, bo jej koza Betty miała być duchem opiekuńczym. Richard wykazał absurdalność tych twierdzeń i sprawił, że mieszkańcy Bandakaru przekonali się do Jensen. Tylko tyle i aż tyle.

 
Podobnie z motywem narodu wybranego, za taki uważali się Bandakarczycy, tutaj nie trzeba wielkich spekulacji, żeby dojść do tego, że ma to proweniencję Biblijną, bo za naród wybrany przez Boga uważali i nadal uważają siebie Żydzi. Oprócz funkcji typowo religijnych Biblia, a w szczególności Stary Testament, spełnia funkcję mitu założycielskiego narodu Izraela, który tam został zawarty, i czytając można się wiele dowiedzieć o historii Żydów, a także pośrednio historii bliskiego wschodu. Po zburzeniu świątyni Jerozolimskiej w 70 roku n.e. Żydzi zostali po raz kolejny, wcześniej były niewole Egipska i Babilońska, wygnani ze swojej Ziemi, mogli wrócić na te tereny dopiero w XX wieku, kiedy powstało państwo Izrael. Wcześniej nastąpiło wstrząsające dla całego świata wydarzenie jakim był holokaust. Widać pośrednio do tych wydarzeń Goodkind również nawiązał. Jako czytelnik po raz kolejny może się przekonać nawet dla całej fantastyki i science fiction druga wojna światowa jest toposem. Ponieważ ten motyw i związany z tym motyw zła, pojawia się począwszy od Tolkiena, poprzez wiele wybitnych dzieł klasyków fantastyki. Widać pisarze tworzący fantastykę próbują uwrażliwiać i ostrzegać swoich czytelników na ogrom zła jaki miał miejsce kilkadziesiąt lat temu, i że należy o tym pamiętać. Możliwe, że pisarze mają nadzieje, że da się tego uniknąć. Tym bardziej, że współcześni wojskowi nie walczą łukami, kuszami i mieczami, ale przecież wynalazczość doprowadziła do tego, że opcja końca świata jest bliższa niż kiedykolwiek i może o tym zadecydować nawet przypadek np. błąd systemów ostrzegawczych. A więc to nie są żarty. 


Zabieram się za kontynuowanie czytania cyklu „Miecz prawdy” Książkę „Bezbronne Imperium” rzecz jasna polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz