sobota, 29 sierpnia 2015

Terry Goodkind, 


Pożoga

cykl: Miecz prawdy, t. 11


Wydawnictwo:  Dom wydawniczy Rebis
Data wydania: 2008 r. 
ISBN:  9788373016736
liczba str. : 590
tytuł oryginału: Chainfire  
tłumaczenie; Lucyna Targosz
kategoria: fantastyka, fantasy



(  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:  




Ciąg dalszy literackiej wędrówki po fantastycznym uniwersum Goodkinda trwa. Kolejna część zatytułowana „Pożoga” mam wrażenie jest bardzo mroczna. Oczywiście w całym cyklu „Miecz prawdy” autor doświadcza Richarda i pozostałych swoich bohaterów, a jednak ta część zaskakuje owa mrocznością. Wcale nie dlatego, że ginie więcej ludzi, bo nie sądzę, żeby ta liczba była tutaj oszałamiająca. Ot chociażby parę magicznych popisów Nicci, które zdrowo dały się we znaki wojskom Imperialnego Ładu. Ten transfer Nicci na stronę D’Hary i Midlandów był niezwykle korzystny, bo dotychczas wszyscy bardziej bali się Nicci, zwanej też panią śmierci, niż samego Jaganga, a więc wytrącenie tego oręża z rąk wroga to jest sukces. Coś takiego tylko Richardowi mogło się udać. Bitwa o Altur Rang, miasto z którego pochodzi imperator Jagang była owszem ciekawa. To było jasne, że po rewolcie w tym mieście imperator ściągnie armię, żeby zrobić porządek. 


Jednak mrok tej książki polega na czym innym, to niezwykle niebezpieczny czar zapomnienia. Ten czar zwany chainfire lub pożogą, to swego rodzaju magiczną atomówka, może wykończyć ludzkość. Na razie siostra mroku Ulicia spróbowała szczęścia z Khalan, ukochaną Richarda. Po co do szczęścia Ulicii i jej koleżankom siostrom mroku była potrzebna matka spowiedniczka? Do gry wróciły szkatuły Ordena. A że to nie są zabawki czytelnik cyklu ma okazję przekonać się już w książce „Pierwsze prawo magii”, która rozpoczyna właściwy cykl. Rahl Posępny chciał ściągnąć Opiekuna, przeszkodzi mu Richard. Teraz to samo chcą zrobić cztery siostry mroku. Matka spowiedniczka jako jedyna osoba może zweryfikować wiarygodność „Księgi Opisania mroku”, którą na pamięć zna Richard. A więc znowu tej złej hydrze Richard musi łeb ukręcić. 


A tymczasem wszyscy zapomnieli o istnieniu matki spowiedniczki z wyjątkiem Richarda, którego przed działaniem magii uchronił miecz prawdy. Richard rozpacza, bo po pierwsze zastanawia się, co też się przydarzyło Khalan, a po drugie, skoro można było sprawić, że choć jedna osobę wcięło, oznacza to tyle, że światu może grozić zagłada. Bo nie sposób przewidzieć jak zadziała czar, czy jego działanie można powstrzymać. Nietrudno się domyśleć, że Richard mówiący o kobiecie, która w przekonaniu wszystkich, nawet jeżeli istniała, to z Richardem nie miała żadnego związku, bo w tej alternatywnej wersji wydarzeń Khalan zmarła zanim poznała Richarda, jest uznawany w najlepszym wypadku za kogoś kto ma urojenia, a niektórzy podejrzewają, że ześwirował. Implikacje tego stanu rzeczy byłyby poważne, no bo jak władca, który jest świrem może wygrać jakąkolwiek wojnę, skoro osoba podejrzana o chorobę psychiczną na skutek schorzenia bez przerwy wtłacza błędne dane do analizy i w efekcie nie potrafi wyciągać racjonalnych wniosków, a to kończy się podejmowaniem błędnych działań. 


Dlaczego tyle rozwodzę się na temat zdrowia psychicznego Richarda? Ponieważ robi to sam Goodkind. Koniecznie trzeba przypomnieć, że akcja cyklu „Miecz prawdy” toczy się w dwóch wymiarach. Jeden to jest wojna, a drugi psychika poszczególnych bohaterów. Te dwa wymiary teoretycznie funkcjonują oddzielnie, a w praktyce są ściśle ze sobą powiązane i nie można ich ze sobą rozddzielać. Bo jeżeli Richardowi udowodniono by chorobę psychiczną w efekcie oznaczałoby to wygraną Jaganga. Bo to co robi Richard i co ma Richard zrobić przepowiadają tysiące proroctw. Ale na skutek tego, że wcięło Khalan, to chainfire zaczęło zjadać wszystkie proroctwa. Nie chodzi tu nawet o białe plany w księgach, ale o to, że nawet osoby, które czytały te księgi zapomniały co było w tych zagubionych proroctwach, bo one miały coś wspólnego z Khalan, a jeżeli nie ma Khalan, nie ma proroctw jej dotyczących. Richard jako poszukiwacz prawdy rozumiał powagę sytuacji. Udał się do wiedźmy Shoty i ta naprowadziła go na niezbędne informacje. A że nie ma nic za darmo zażądała od Richarda miecza prawdy, który przejął poprzedni, tzw. fałszywy poszukiwacz, Samuel, podopieczny wiedźmy. Po utracie miecza Samuel przemienił się w dziwnego stwora, bo tak zadziałała na niego magia miecza. Osamotniony Richard próbuje rozwikłać zagadkę, wspierają go Nicci i morth sith Cara, przyjaciółki Richarda, co ciekawe robią to mimo, że nie wierzą w istnienie Khalan. A więc „Pożoga” traktuje również o pięknie przyjaźni.


Co wynika z tych rozważań dotyczących, prawdziwego lub rzekomego, sfiksowania Richarda? A mianowicie to, że odkrywamy jak wielkie znaczenie ma życie ludzkie Prawdopodobnie my wszyscy nie zdajemy sobie z tego sobie sprawy na ile jesteśmy ważni dla innych, nawet jeśli nie jesteśmy żadną Khalan, ani żadnym Richardem, tylko po prostu zwyczajnymi ludźmi. Myślę, że dopiero gdybyśmy mogli patrzeć z perspektywy innych ludzi zorientowalibyśmy jakie wielkie spustoszenie nasze zniknięcie by poczyniło. I to jest piękne, bo ten cykl traktuje o wartości życia, nawet jeśli my go mamy dosyć. Być może właśnie dlatego Goodkind nakazał Richardowi, przynajmniej chwilowo kompletnie się zeschizować, zdołować, żebyśmy my czytelnicy mogli się dowiedzieć, że załamania mogą przydarzyć się każdemu, nawet tym wielkim. Ale istotne jest, żeby umieć się podnosić i znajdować siły iść dalej. Nie zgadzam się z Godkindem, że wiara w Boga nie ma żadnego znaczenia, wręcz przeszkadza. Jestem przekonany, że gdyby Richard był człowiekiem wierzącym wszystko poszło by inaczej. No ale autor miał taką koncepcję, a nie inną i według tej swojej koncepcji kreuje swoją rzeczywistość literacką. A my czytelnicy nawet jeżeli się z tym nie zgadzamy, to i tak nie mamy wyjścia, musimy przejść z tym do porządku dziennego. Warto doceniać niesamowity artyzm cyklu „Miecz prawdy” i to ile serca autor w to włożył, żeby ten cykl wyglądał tak niesamowicie, a to jest widoczne. 


Tak jak wspomniałem książka zatytułowana „Pożoga” jest bardzo mroczna, ale jest też piękna, bo traktuje o niesamowitej miłości Richarda i Khalan. Richard o tą miłość jest w stanie walczyć, nawet z całym światem i w tym tkwi sedno miłości doskonałej. Czytelnik kibicuje Richardowi z całego serca, żeby znalazł Khalan, a na świecie zapanował porządek. 


Zdecydowanie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz