niedziela, 23 kwietnia 2017

Marek Krajewski,  




Koniec świata w Breslau  






Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2004 r.
ISBN: 8374141484
liczba str.: 318
tytuł oryginału: -------------
tłumaczenie: --------------
kategoria: kryminał, thriller 







 ( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/30252/koniec-swiata-w-breslau/opinia/39407399#opinia39407399  )   
















O twórczości Krajewskiego słyszałem co nieco od kilku osób, wynikało z tych wypowiedzi, że warto spróbować. Już same tytuły książek sugerują, że autor umieszcza akcję we Wrocławiu, wiadomo, że oprócz tego jest to Lwów. W książce zatytułowanej „Koniec świata w Breslau” oprócz Wrocławia jest to Berlin i Wiesbaden. Mamy tu do czynienia z kryminałem retro. A wiec motyw kryminalny z próbą przedstawienia wyniku stricte historycznych dociekań jak to było we Wrocławiu późna jesienią i wczesną zimą w 1927 r., a więc są to dwa ostatnie miesiące tegoż roku. Znawcom twórczości Krajewskiego postaci radcy kryminalnego Eberharda Mocka przedstawiać zapewne nie trzeba. Główny bohater wykreowany przez Krajewskiego jest specem od trudnych śledztw, przydaje się nie tylko interesujące analizy psychologiczne potencjalnych przestępców, które robi tutaj śledczy, ale też zachodzi potrzeba czasem do sięgania do archiwów, gdzie przydaje się autorowi rozeznanie jakie nabył w czasie nieskończonych studiów na kierunku filologia klasyczna, czyli znajomość łaciny i greki. 


W ogóle kreacja samego Eberharda Mocka i wszystkich innych bohaterów jest interesująca, ponieważ autora nie interesują tylko i wyłącznie kryminaliści, ale także zwykli ludzie, którzy czasem po ludzku upadając na tej granicy czasem się znajdują, a jednak jej nie przekraczają, pozostają w tym schemacie każdego kryminału po stronie dobra. O Eberhardzie Mocku czytelnik dowie się wszystkiego, zarówno pod kątem życia prywatnego i zawodowego. W jednym i drugim czasem Eberhard Mock zawodził, mimo to szefowie doceniają walory radcy kryminalnego, ponieważ ma nietuzinkowy umysł i jak się za coś bierze to konkretnie, a że czasem zawita do knajpy, skonsumować trunki, albo zawiera interesujące znajomości z córami Koryntu? Jak sam powie to specyfika tej pracy. Bohaterką, jeśli nie wiodącą, to na tyle ważną, że warto o niej wspomnieć, jest żona Eberharda Mocka Sophie. Ona jest jakieś 20 lat młodsza od niego, i między innymi stąd wynikają problemy z niezrozumieniem się obydwojga ludzi co prowadzi do poważnego kryzysu. Tu w zasadzie mamy małżeństwo w ostatnich fazach rozkładu, co zaowocowało rozejściem się obydwojga.


O tyle jest istotne, że Sophie została wplątana w wątek kryminalno –teoriospiskowy. Niejaki Władimir Orłow, rosyjski arystokrata, wieści koniec świata. Te proroctwo ma poprzedzić seria krwawych mordów, które będą powtórką tego co się wydarzyło w przeszłości mniej lub bardziej odległej. Powtarzają się daty dzienne, stąd też te morderstwa są nazywane kalendarzowymi, bo morderca oznacza kiedy to się dokonało. Sprawa jest na tyle skomplikowana, że policja potrzebuje pomocy branżowych historyków, bibliotekarzy, filologów, archiwistów, którzy pomagają Mockowi grzebać w archiwach w wyjaśnianiu sprawy. Są podejrzenia, że w tej grupie znalazł się morderca. 


Akcja stopniowo się rozkręca, z wątku typowo kryminalnego, mamy też wątek thrillerowy, a więc przepowiednie końca świata, a także koncepcja, że Zbawiciel narodzi się w wigilię, a matką będzie nierządnica babilońską. Czy będzie koniec świata? Czy sprawa zostanie rozwiązana, a morderca i jego mocodawcy zostaną schwytani?



Książka jest interesująca, w bardzo ciekawy sposób autor odtwarza realia Wrocławia lat 20 XX wieku. Poznajemy mentalność bohaterów. Także przekonujemy się, że koncepcja końca świata działa na wyobraźnię ludzi, i co niektórzy liderzy sekt skrzętnie coś takiego wykorzystują, wzbogacając się kosztem swoich wyznawców. Podsumowując książkę zatytułowaną „Koniec świata w Breslau” warto przeczytać. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz