czwartek, 27 kwietnia 2017

Marcin Wolski, 





Prezydent  von  Dyzma  




Wydawnictwo: Zysk i S -ka
Data wydania: 2013 r. .
ISBN:  9788377852200
liczba str.: 352
tytuł oryginału: ------------
tłumaczenie: ----------
kategoria: thriller



( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
 
Tym razem Marcin Wolski nie napisał książki z gatunku historia alternatywna tylko świetny thriller szpiegowski, zatytułowany „Prezydent von Dyzma” choć o koncepcję alternatywną autor troszkę tutaj się ociera i rozważania z zakresu gdybologii stosowanej, naszej narodowej specjalności. Koncepcja ta polega na tym, że Hitler wpadł na pomysł, że warto znaleźć Nikodema Dyzmę, tego samego, bohatera książki Tadeusza Dołęgi Mostowicza i zrobić z niego męża opatrznościowego narodu, który stanie na czele Polski i to wystarczy, żeby żołnierze z kraju nad Wisłą zechcieli walczyć z Rosją Radziecką po stronie Niemców. Co na ten temat myśleliby nasi ma wizję Hans Frank, pojawiały się w niej okrzyki „Prezydent won Dyzma”. Wiadomo w prawie to v, ale to prawie robi różnicę. Jednak naziści próbują szczęścia licząc na to, że Polaków da się przekonać. W poszukiwania zaangażowana została czołówka NSDAP, czyli Heinrich Himler, Joseph Geobels i Hans Frank. W teorii wszyscy działają razem, w końcu tworzą jeden team, ale w praktyce miejsce nr. 1 po ustąpieniu Hitlera może być tylko jedno, a to wystarczająca motywacja, żeby panowie działali na własną rękę i w dodatku nawzajem siebie szpiegowali z czego wynika, że nawzajem krzyżują sobie szyki.


Nikodem Dyzma, który miał zostać premierem, czemu po kilkunastu latach nie mógłby zostać prezydentem i to lojalnym komu trzeba? Widać polityczni gracze z międzynarodowej pierwszej ligi i to obydwu stron frontu II wojny światowej uznali, że się nadaje. I tym sposobem Nikodem Dyzma ma swoje kilka minut nawet w światowej geopolityce, bo widząc zainteresowanie Niemców tą ważną personą, swoje plany wobec Dyzmy zaczęli mieć zarówno Rosjanie, Brytyjczycy i Amerykanie. Najzabawniejsze jest, że sam o tym nie wie, bo zapewne wszystkim by wykręcił jakiś numer w stylu Dyzmy. Przez całą książkę ucieka przed Niemcami, bo podejrzewał, że czymś się jednak zdołał się czymś narazić. Mamy tutaj wojenną epopeję Dyzmy, trzymał się z dala od polityki wszelakiej, robił mniejsze większe biznesy w branży rozrywkowej. Miał udziały w knajpach, burdelach, zdarzało mu się brać udział w złodziejskim procederze, itp. Czyli robił dokładnie to czego po tej postaci można było się spodziewać. Tą opinię znanego hochsztaplera i niezłego kombinatora psuje Dyźmie fakt, że uratował życie swojego syna i znanej Żydowskiej artystki, o istnieniu którego nie wiedział, z getta od niechybnej śmierci. Czym zasłużył sobie na miejsce sprawiedliwi wśród narodów świata w Instytucie Yad Vashem w Izraelu.


Rozpoczęła się ta szalona gra wywiadów w której stawką większą niż życie jest dorwanie Dyzmy. Udział w niej wzięli: Hans Kross, Max Sterlitz, Otto Skorzenny, a także swoje trzy grosze wsadził w to zamieszanie niejaki James Blond, który zadebiutował w ten sposób w tej szpiegowskiej rozgrywce. Niemiecki szpieg dr. Neddle został namierzony i musiał ratować się ucieczką z wysp Brytyjskich. Blond także w tej książce zdobywa serca pięknych kobiet i niemal natychmiast ochoczo je łamie, bo przecież wiele piękności tylko czeka na swoją kolej. No wiadomo wybitny szpieg nie mógł odbiegać zbytnio od postaci przez Iana Fleminga wykreowanego. Książka jest co najmniej równie brawurowa i krwawa, co literackie i filmowe wyczyny agenta 007, no bo przecież do roboty wzięli się tutaj najlepsi fachowcy, szpiedzy z licencją na zabijanie, którzy reprezentują kilku graczy w światowej geopolityce. Czasu jest niewiele, praktycznie na wczoraj, akcja trwa dokładnie tydzień. Mamy ostatnie miesiące 1944 r., a więc niemal przeddzień katastrofy idei tysiącletniej Rzeszy i wygranej wojny przez aliantów. Co niektórzy dowódcy Niemieccy zdawali sobie sprawę, że klęska jest nieuchronna i od tego może uchronić III Rzeszę jakieś genialne i zaskakujące posunięcie, I Dyzma miał być tym remedium. Pytanie czy udałoby się przekonać Polaków do tej koncepcji? Czy jakikolwiek Quisling, o ile by się rzeczywiście znalazł, pchałby się na stołek w chwili gdy Niemcy zbierają tęgie baty na froncie? Czy Dyzma na to by poszedł? Chyba jednak dał odpowiedź na to pytanie próbując uciekać Niemcom. Jak to wszystko się zakończy?


Książkę warto polecić, bo jest świetna. Czyta się ją niesamowicie szybko, ponieważ wciąga nieziemsko, ciężko się oderwać od tej lektury. Zdecydowanie warto po tą książkę sięgnąć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz