środa, 23 grudnia 2015

 Melania Reiter, 


Ambassada


Wydawnictwo: Agora
Data wydania: 2013 r. 
ISBN:  9788326812804
liczba str.; 280
tytuł oryginału: ----------
tłumaczenie: ------------
kategoria: fantastyka, historia alternatywna  



 
 
recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:




Ta książka jest nietypowa, bo powstała na podstawie scenariusza filmowego Juliusza Machulskiego. Najpierw był film zatytułowany „Ambassada” podobnie jak ta książka, a potem dopiero książka, a to zdarza się o wiele rzadziej niż filmy, które powstają na podstawie książek. W dodatku autorka Melania Reiter jest postacią fikcyjną, książka jest napisania w formie pamiętnika Melanii, bohaterki tej opowieści. W dodatku temat jest z założenia kontrowersyjny, bo motyw prześmiewczy nazizmu i samego Hitlera jest trudny. Bo przecież nazizm to ogromna tragedia dla świata. Oczywiście satyryczne podejście do Hitlera i jego koncepcji politycznych jest tak stare jak sam Hitler. Pierwszy był "Dyktator" Charlie Chaplina. Czyżby ludziom było potrzebne rozwalanie systemu śmiechem? I dlatego się śmieją? Jeśli zastosujemy logikę sentencji „Jeśli zabrakło Ci łez by płakać, to nie płacz, śmiej się”*, to może coś w tym być. 


„Ambassada”, to jak już wyżej wspomniałem to pamiętnik Melani Reiter, i wszystkie wydarzenia czytelnik widzi z perspektywy narratorki., żyjącej w czasach współczesnych. Melania jest aktorką, która wróciła z mężem do Warszawy, po dwuletnim pobycie na prowincji. Jej mąż Przemek potrzebował trochę czasu na szukanie natchnienia i pisanie książki.  Na zaproszenie wuja Przemka Reitera mają okazję kilka dni w luksusowym apartamentowcu, jeszcze nie zamieszkanym, lokatorzy mają się tam dopiero wprowadzić. Tymczasem jednak to Melania i Przemek korzystają z gościny wuja. No i przekonują się, że jednak nie są sami, że nie wiedzieć jakim sposobem ich sąsiadami są naziści, pracownicy Niemieckiej ambasady z roku 1939 r., która została przez pomyłkę zburzona przez Niemców w czasie bombardowania stolicy. Nie trudno się dziwić, że Przemek i Melania są mocno zdziwieni jak to jest możliwe. Odkrywają, że ma miejsce jakaś anomalia, po prostu pojawia się dziura w czasie, przez którą można swobodnie przechodzić do 1939 r, i z powrotem. Koncepcja ciekawa, troszkę nawiązująca do twórczości Andrzeja Pilipiuka, acz czytelnik odnosi wrażenie, że niekonsekwentna, bo ta dziura jest jakaś płynna, niektóre piętra owszem są stałe jak te na którym znajduje się mieszkanie w którym goszczą Melania i Przemek, no i jedno z pięter ambasady, a pozostałe piętra budynku są zmienne, raz jest tam 1939, a raz 2013 r. No i dalej zachodzi interakcja między ludźmi, których dzieli ponad 70 lat w czasie, dla nazistów którzy maja okazję z mieszkania Melanii i Przemka oglądać XXI wiek to jakieś science fiction podobnie jak nasze wynalazki, telewizja, smartfony, internet, samochody, itd. Ta interakcja jest rzeczywiście w interesujący sposób przedstawiona. Można się dogadać skoro Melania lgnęła do Antona, a Przemek do Ingeborg, a więc nastąpiła wymiana partnerów. Melania, Paweł i Anton doszli do wniosku, że pojawiła się opcja pomajstrowania w historii. Podejmują działania w tym kierunku.


Dziwi mnie, że naziści z Hitlerem i Ribbentropem na czele na to samo nie wpadli, że nie dokonali próby zakombinowania, żeby zrobić coś z tym, żeby zmienić bieg historii na swoją korzyść. Czytelnik może odnieść wrażenie, że aż takimi gamoniami jak zostali tutaj w "Ambassadzie” przedstawieni, to oni nie byli. Jakoś nie wątpię, że gdyby rzeczywiście los podarował im tę szansę, to z chęcią przetransferowaliby parę militarnych zabawek do swoich czasów. No ale idea tego całego zamieszania była inna, prześmiewcza, co by było gdyby, kolokwializując, „jak ktoś zrobiłby wodzowi trzeciej Rzeszy jesień z dupy średniowiecza” i dokładnie o to tu chodzi. Hitler przyjeżdża do ambasady Rzeszy w Warszawie, bo ściąga go tu Ribbentrop. Pomijając fakt, że to mało prawdopodobne, że od raz przyjechałby sam Hitler, on miał swoich ludzi i zapewne najpierw dotarłby tu Himmler, który pierwszy zainteresowałby się, że Ribbentrop wytrzasnął jakaś wróżbitkę, jak nazwana została Melania. No ale chodziło o to, żeby sklecić w miarę zgrabnie tą opowieść, no i to Hitlera miała spotkać ta przykrość, że wpadł w ręce Melani, Przemka i Antona. Melanii wpadł do głowy koncept, że Hitler bez wąsów nie będzie już Hitlerem. Jak to Melania ujęła, „no Przemek masz okazję dołożyć Hitlerowi nie krępuj się”. Było w książce tu pewne nawiązanie do Schmitta „Przypadek Adolfa H”, że „Hitler mogłeś zając się malowaniem, a nie pchać się w politykę” to znowu kwestia Melanii. To jest interesujące, jednak dla równowagi przydałoby się, żeby znalazło się nawiązanie do książki „On wrócił” Timura Vermesa. Tak wykreowany Hitler przez Vermesa Hitler bez trudu poradził sobie w naszych czasach, może nawet byłby w stanie znowu przejąć władzę. a mając możliwość powrotu, jaką dali mu twórcy „Ambassady” wróciłby i poprawił parę swoich błędów z historii, już nie mówiąc o atomowych zabawkach. Choć tam w książce Vermesa również motywów nazwijmy to kabaretowych nie zabrakło, no bo Hitler, osoba bezdomna, będący na łasce pracownika kiosku, jednak jest śmieszny, to jednak ten Hitler jest inteligentny i ma niesamowite zdolności analityczne. Niemal bez pudła robi analizy dotyczące naszych czasów. Szkoda tego, że ta koncepcja w „Ambassadzie" nie była brana pod uwagę, a sam motyw został zbanalizowany i spłycony, bo to pasowało do koncepcji filmowej i literackiej. Tak więc ta opowieść jest troszkę naciągana. No cóż po prostu należy to traktować tylko i wyłącznie jako pewna zabawę konwencjami i realizowania potrzeby pośmiania się z Hitlera, który „umarł na grobie idei chorej swojej” **


Na koniec, żeby nie było tak śmiesznie, z tej okazji, że są święta proponuję wysłuchanie „Kolędy Warszawskiej 1939r." w wykonaniu Margareth, ***


Książkę i film przy okazji również, oceniam jako nieco ponad przeciętna. Warto, przeczytać, obejrzeć. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz