czwartek, 24 grudnia 2015

 Robert J. Szmidt, 



Otchłań



Seria: Projekt Dmitry Glukhowski: Uniwersum Metro 2033



Wydawnictwo: Insignis
Data wydania: 2015 r. 
ISBN:   9788363944971
liczba str. : 416
tytuł oryginału: -------------
tłumaczenie: -------------
kategoria: fantastyka, postapokaplipsa


  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

 



Byłem ciekaw jak Robert J. Szmidt literacko rozpracował literacki motyw postapokaliptyczny, który charakteryzuje serię „Metro 2033 Uniwersum” i cieszę się, że miałem okazję, bo autor napisał to w sposób wyśmienity. Oczywiście, że z jednej strony trzyma się konwencji charakteryzujący tą serią, jednak dodał parę swoich kreatywnych pomysłów dzięki czemu ta książka nabrała ciekawych barw i jest naprawdę interesująca. 
 

Oczywiście jest tam wszystko co dobrej książce według standardów przez Dmitrija Głuchowskiego wyznaczonych być powinno. Świat 20 lat po nuklearnej apokalipsie, ludzie chowający się jak szczury po kanałach i nie tylko, gdzie się da. A  na powierzchni rządzą mutanty, ewolucja nabrała kosmicznego przyśpieszenia. Ciekawe jest to, że ewoluują w niebezpieczny sposób również rośliny, niektóre z nich maja potencjał rozwalenia ludzkości od środka, bo zadomowiły się w kanałach. Gdyby wybuchły te grzybki zapewne szlag trafiłby niemal wszystkich mieszkańców podziemnego Wrocławia. Mamy głównego bohatera, tutaj jest nim Nauczyciel, który musiał opuścić enklawę Innego na skutek intrygi. Podpadł społeczności enklawy, ponieważ wbrew regułom nowych postapokaliptycznych czasów utrzymuje przy życiu Niemotę, swojego niepełnosprawnego syna zamiast, tak jak powinno być, pozostawić go własnemu losowi. Później, pod koniec czytelnik dowie się jaka jest historia Nauczyciela i Niemoty, ale nie ma potrzeby tu w recenzji jej zdradzać. Nauczyciel musiał opuścić enklawę Innego, bo drodze zabiwszy kilkanaście osób, które weszły mu w drogę. O przeszłości Nauczyciela dowiadujemy się, że nie zawsze zajmował się przekazywaniem z punktu widzenia nowych czasów wiedzy bezużytecznej, ale jak sam mówi doprowadzał cywilizację do ruiny, jako wysoko postawiony w hierarchii członek Czarnych Skorpionów, jednej z najbardziej krwiożerczych frakcji Wrocławskiego podziemia. Ci w końcu zostali załatwieni, bo wrogów mieli mnóstwo, ale nieliczni jak widać przetrwali, a legenda o Czarnych Skorpionach wciąż jest głośna. Pojawiają się ludożercy, którzy z konieczności, żeby przetrwać muszą zadowalać się ludzkim mięsem. Ponieważ jedną z ich ofiar był arcybiskup, papież Tomasz II, stojący na czele Nowego Watykanu ogłosił krucjatę. Tak jak u Głuchowskiego mamy bogatsze i biedniejsze enklawy. Mamy tutaj sporo refleksji natury filozoficznej dotyczących upadku cywilizacji. Jak to możliwe, że wystarczyło dwie dekady funkcjonowania ludzkości w świecie nuklearnej postapokalipsy, a cywilizacja zdegenerowała się do tego stopnia, że jej odrodzenie jest praktycznie niemożliwe. Ciekawe jest niemal bezpośrednie nawiązanie do „Metro 2033” Głuchowskiego, tam było, że Artem szukał u ideologów politycznych i przywódców religijnych odpowiedzi na pytania, czy w ich koncepcjach było miejsce na bezgłowe mutanty, bo on jakoś nie mógł ich znaleźć ani w Biblii, ani w dziełach Marksa i Lenina, a jednak wychodzi czasem na powierzchnie i te wredne paskudztwo widzi. Tutaj widać u Szmidta księża dowiedli, że apokalipsa jest karą Bożą za grzechy i pychę ludzką i cywilizacja musiała zostać zniszczona tak jak w Biblii wieża Babel. Oczywiście motyw końca czasów ma również proweniencje Biblijną. W efekcie przynajmniej w niektórych enklawach katolicyzm ma się dobrze. Zapewne jest nią nie tylko Nowy Watykan. Efekt, można by pomyśleć, że niemal wszystko zostało tu zrobione według standardów „Metra 2033 uniwersum” . A jednak…

 

Myślę, że Robert J. Szmidt nie byłby sobą, gdyby troszkę nie zamieszał w tej konwencji „Metro 2033” i postanowił wsadzić swoje trzy grosze. Moim zdaniem to dobrze, bo to byłoby paskudnie nudne gdyby wszystkie książki z tej serii były pisane na jedno kopyto. Jedną z enklaw jest Miasto, rządzi nią pan Jan, a więc autor postanowił nawiązać do swojej książki „Apokalipsa według pana Jana”. W tamtej książce pojawił się motyw bunkrów z niemieckiej twierdzy Festung Breslau, i tu widać te same bunkry, które zostały na przełomie wieków zmodernizowane za publiczne pieniądze. Zrobiono to po to, żeby garstka elity politycznej mogła ocaleć, gdyby przydarzyła się zagłada ludzkości. A więc mamy do czynienia z koncepcją szalenie intrygującą. Nierówności społecznych nawet apokalipsa nie jest w stanie rozwalić! Jednak Nauczyciel jest specyficznym buntownikiem. Najpierw wbrew wszystkiemu ratuje życie niepełnosprawnemu dziecku, a potem czytelnik widzi jego irytację, bo główny bohater przekonuje się, że część kombinatorów i cwaniaków zaskakująco dobrze potrafiła się urządzić w nowej rzeczywistości. Co z tego wszystkiego wyniknie? Sam jestem ciekaw co autor ma zamiar wykombinować w kontynuacji? 

 

Książka  zatytułowana "Otchłań" jest po prostu fascynująca. Koniecznie trzeba przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz