sobota, 28 marca 2020

Marc Elaberg, Chciwość

Marc Elsberg, 


Chciwość



Wydawnictwo: W. A. B.
Data wydania: 2019 r. 
ISBN:  9788328071476 
liczba str. 464 
tytuł oryginału:  Gier
tłumaczenie: Elżbieta Ptaszyńska - Sadowska
kategoria: thriller



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4898408/chciwosc/opinia/56985753#opinia56985753    







Książki Elsberga są bardzo specyficzne, autor głowi się i głowi, i duma jakie tu zagrożenie dla ludzkości wyspekulować i napisać o tym ciekawie, bardzo wiarygodnie i przekonywująco. Najczęściej to są dobre książki. Na razie nie zdecydowałem się tylko na recenzowanie „Elisy”,choć problem m. in. Produktów rolnych modyfikowanych genetycznie GMO i co za tym może iść jest ważny i ciekawy. W „Chciwości" mamy literacką próbę uchwycenia motywów typowo ekonomicznych. Bo na pewno wszyscy podlegamy regułom ekonomii, wahań koniuktur, a już w szczególności interesuje nas dlaczego jedni są bogaci, a inni są biedni. Czytałem kiedyś książkę Landesa „Bogactwo i nędza narodów”, tą pozycje w tym kontekście warto poznać. Mamy tam podejście do problemu z historycznego, socjologicznego i oczywiście ekonomicznego punktu widzenia. Elsberg podszedł do problemu troszkę inaczej zastosował pewne modele ekonomiczne chociażby przy zastosowaniu teorii matematycznych. Mamy np. teorię gier, teorię decyzji, ale też co ciekawe zastosowano metodę przypowieści, podobnych, które można znaleźć na kartach Biblii. Autor ustami swoich bohaterów wałkuje motyw, czterech chłopów, dwie kobiety i dwóch mężczyzn: Ann, Dana, Bill, Carl. Wszyscy mieszkają w jednej wsi, mieszkają obok siebie, ich pola pod katem wielkości są identyczne, a mimo to ich zbiory pszenicy troszkę się różnią. Oczywiście autor zakłada, że cała czwórka równie solidnie bierze się do swojej roboty i nikt pod kątem typowo branżowym amatorki nie robi, to bardzo istotne zastrzeżenie. Z czego to może wynikać? I dlaczego ekonomia próbuje wyrównywać różnymi metodami zaistniałe dysproporcje. Dochodzą do tego motywy ekonomiczne takie jak: koniuktury rolnicze, których, oprócz ekonomicznych wahań cen, dużym elementem jest pogoda, idąca za tym też zasoby wodne, jakość gleby, nasłonecznienie itd. I ta przypowieść w miarę prosta, przynajmniej w teorii, też ma dać do myślenia w kwestii globalnego procesu ekonomicznego. Pomysł bardzo ciekawy.



Warto też wspomnieć o wydarzeniach w książce. Ma miejsce prawdopodobnie zabójstwo, w formie wypadku limuzyny, laureata nagrody Nobla, z ekonomii rzecz jasna, Herberta Thomsona, na jednym z kongresów ekonomicznych, który odbywa się w Berlinie. Auto ma wadliwe hamulce, dochodzi do wypadku, dachowania. Ofiary giną. O związek z wypadkiem posądzony jest Jan Wutte. Od kierowcy i pasażera zdążył usłyszeć, że ma poszukać Fitzroi. Szybko go znajduje w jakiejś knajpie. A potem przez całą książkę trwa ucieczka przed policją. Trwa też demonstracja jak to często bywa przy okazji tego typu wydarzeń w którym biorą udział czołowi naukowcy świata, oraz politycy z wielu krajów świata. Więc niewątpliwie na tą chwilę Berlin stanowi wrzący kocioł, w którym nie wiadomo co wybuchnie. Przemówienie Thomsona miało być kluczowe, bo sytuacja ekonomiczna na świecie wyraźnie się skomplikowała i konsekwencje odczują wszyscy. Akcja książki się rozpędza. Strukturą przypomina po trosze książki Dana Browna, bohaterowie działają szybko, bo na wczoraj muszą coś zdziałać, mając na uwadze szereg trudności, no i przy okazji trwa specyficzny dyskurs ekonomiczny. Można odnieść wrażenie, że podobnie jak u ma to miejsce u Browna, w swój dyskurs autor wciąga również swoich czytelników. Do czego to zamieszanie doprowadzi?




Książka jest ciekawa. Niewątpliwie warta przeczytania. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz