czwartek, 12 marca 2015

Jakub Wojtaszczyk 


Portret trumienny 


Wydawnictwo: Simple Publishing
Data wydania: 2014 r.  ( promocja książki )
ISBN:   9788379750016
liczba str. ; 138
tytuł oryginału: ------------
tłumaczenie: -----------
kategoria: literatura współczesna 


  recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:




 Simple Publishing  - wydawca książki 



Książka przypomina „Gnój” Kuczoka. Tutaj w „Portrecie trumiennym” mamy opisany jeden dzień z życia głównego bohatera. Aleksander wsiada do pociągu i jedzie do rodzinnej miejscowości, niewielkiego miasteczka. Tam odbywa się zjazd rodzinny, urodziny matki. Opisane są punkt po punkcie wydarzenia, rozmowy, oglądane seriale, wiadomości, kłótnie na punkcie światopoglądowym. Po prostu zwyczajna codzienność, no może świąteczna codzienność.
 

Ten środek wyrazu artystycznego był autorowi potrzebny, żeby przedstawić w książce mocno przejaskrawiony obraz rodziny, a raczej zaniku relacji między członkami tej konkretnej rodziny. Co prawda jest tutaj wyraźnie zakreślona opozycja osoby z aspiracjami intelektualnymi i ludzie, którzy takowych nie mają i idące za tym różnice światopoglądowe, styl życia i wiele innych. Owszem ma ona jakieś znaczenie, często bardzo duże, ale nie jest ono tak znaczące jak to autor opisuje. Zanik relacji w rodzinach to jest po prostu specyfika naszych czasów, jak to się mawia, z rodziną najlepiej na zdjęciu. I chyba do tego autor nawiązuje tworząc makabryczne, kompletnie oderwane od rzeczywistości zakończenie. Główny bohater bierze spluwę i z zimną krwią zabija wszystkich. A potem robi zdjęcia zabitych, portrety trumienne, dokładnie tak jak to robili naziści. To jednak jest zaskakujące i kompletnie bezsensowne zakończenie powieści. Jak mam wrażenie sam autor daje tutaj interpretacyjną furtkę, że to mogłoby delirium senne. Inaczej to by się kompletnie kupy nie trzymało! Aleksander, nasz główny bohater, w myślach określa co niektórych, że mają nazistowska mentalność, a jeśli to naprawdę zrobił znaczyłoby to ni mniej więcej, że praktycznie niczym się od swojej rodziny nie różni. A nawet jest od nich gorszy. Nie wiem co autor chciał osiągnąć, bo na pewno czytelnika do swoich racji tym nie przekonał, nawet trudno to uznać za coś szczególnie bulwersującego, wszak nie takie numery na kartach literatury odchodzą, to jest po prostu głupie!

 

Głównym bohaterem jest Aleksander, z zawodu historyk sztuki, pracujący w galerii sztuki, w życiu prywatnym jest gejem, wie o tym cały świat tylko nie rodzina. Świadczy to o tym, że wstydzi się tego kim jest, bo wiedział z góry, że to nie będzie zaakceptowane. Pewnie by nie było, ale to, że w żaden sposób się nie stara przekonać do swoich racji, pokazać kim jest naprawdę. To trudne, ale próbować zawsze trzeba, zwłaszcza jeśli uważa się za kogoś mądrzejszego. Jasne, że mam świadomość, że to nigdy nie jest łatwe, że rodziny sobie nie wybieramy itd. Wręcz człowieka czasem zwyczajnie trafia szlag i to jest zrozumiałe, ale pójście na łatwiznę, w stylu, „nie, bo nie”, usprawiedliwieniem, ani rozwiązaniem nie jest. 

 

Ta książka miała szanse być przyzwoitą książką, ale niestety autor spieprzył robotę. Lepiej dać sobie spokój.



2 komentarze:

  1. Hm. A ja ją odebrałam zupełnie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem, Na tym polega piękno literatury, że każdy czytany tekst interpretuje na swój sposób.

    OdpowiedzUsuń