środa, 7 listopada 2018

Robert Silverberg, Król snów

Robert Silverberg,




Król snów



cykl: Kronikinki Majipooru, t. 7



Wydawnictwo: Solaris
Data wydania: 2015 r.
ISBN:  9788375900224
liczba str.: 600
tytuł oryginału: The King of Dreams
tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
kategoria: science fiction  



recenzja opublikowana na portalu lubimyczytc.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/67305/krol-snow








Z wielkim żalem czas kończyć tą niezwykłą literacką podróż na odległą, fikcyjną, wielką planetę Majipoor. Książka teoretycznie science fiction, a jednak czytelnik odnosi wrażenie, że bliżej całemu cyklowi „Kroniki Majipooru” do fantasy. Udowodniłem to empirycznie, chociażby jakiś czas temu recenzując książkę zatytułowaną „Pani śmierci” Terry’ego Goodkinda. Jest to pierwszy tom inicjujący cykl „Kroniki Nicci”, których akcja toczy się dalej w „Uniwersum Miecz prawdy”. Zauważyłem tam szereg uderzających podobieństw między twórczością Goodkinda, a Silverberga. Nie ma potrzeby opisywać ponownie całej tej argumentacji radzę po prostu zajrzeć do tamtej recenzji. Co z tego wynika oprócz tego, że obaj pisarze to wybitni twórcy fantastyki? Na pewno to, że pewne koncepcje literackie mogą sprawdzić się i w fantasy i w science fiction i będą odbierane z zachwytem przez czytelników. O moich zachwytach nad opisami Majipooru również w kolejnej recenzji nie muszę się powtarzać, bo jak można się domyśleć ponownie autor zawarł to wszystko w sposób tak niezwykły, że chce się czytelnikowi nadal to czytać, mimo, że to przecież kolejna część. Ale autor to potrafi i ma świetne wyczucie tego o czym czytelnicy książek Silverbega chcą czytać. Oprócz motywów typowo ekologicznych i psychologicznych mamy też bieżącą politykę majipoorską. Następuje kolejna zmiana pokoleniowa na szczytach władzy. Prestimion zostaje pontifeksem, a Dekkeret koronalem. Na pewno gdyby autor chciał pisać kolejne tomy cyklu byłoby o czym pisać, bo przez piętnaście tysiącleci działo się wiele ciekawych rzeczy wartych opisania i byłyby to ciekawe historie. Wiemy o tym, bo autor nam o tym tu i ówdzie sygnalizował. 




No ale mamy tutaj początki panowania Dekkereta. Okazały się wcale nie takie łatwe, bo powrócił problem buntu na Zimroelu. Prokurator Dantiria Sambail zmarł, ale pozostał w grze jego wierny sługa Mandraliska. Wynalazł niezbyt rozgarniętych krewnych prokuratora i robi swoją politykę. Ma aspirację, żeby kontynent ogłosił niepodległość. Prestimion proponował rozwiązanie zbrojne. Jednak Dekkeret miał swój plan i podążając z królewską procesją miał zamiar wyjaśnić problemy drogą pokojową, pokazując przy tym swoja nietuzinkowość i to, że Prestimion nic a nic się nie pomylił w wyborze swojego następcy. Zaszła konieczność wykorzystania hełmów, których używają Barjazidowie w celu uniknięcia w przyszłości tego typu prób zamachów stanu. Dlatego też Dmitlak Barjazid został potęgą Majipooru jako król snów i miał dokonywać lustracji umysłów około 20 miliardów mieszkańców majipoorskiego globu i reagowania na potencjalne wrogie działania uprzykrzając delikwentom życie. Jak to wygląda w praktyce czytelnik miał okazję się przekonać czytając poprzednie części cyklu. Barjazidowie sprawdzili się w tej powierzonej im roli sprawując tę funkcję przez wiele tysiącleci. 





Książka zatytułowana „Król snów” podobnie jak pozostałe części cyklu jest wyjątkowa. Dlatego koniecznie warto po nią sięgnąć i zagłębiać się w literackich realiach Majipooru. Polecam.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz