poniedziałek, 26 listopada 2018

Agata Christie, Noc w bibliotece

Agata Christie,


Noc w bibliotece


cykl: Panna Marple, t. 2 



Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2006 r. 
ISBN:   837469372X
liczba str. : 144
tytuł oryginału: The Body in the Library
tłumaczenie: Edyta Gałuszko Sicińska
kategoria: kryminał


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl





Przeczytałem „Noc w bibliotece” Agaty Christie. Tutaj mamy kobietę detektyw pannę Marple. Trudno mi jednoznacznie ocenić tą powieść w przekroju całej twórczości autorki, bo to chyba było by konieczne, żeby podejść do sprawy zrecenzowania konkretnie. Typowe kryminały czytuję stosunkowo rzadko, ponieważ odbiegają one on moich typowych gustów literackich i to mi jednak nie ułatwia życia jako recenzentowi, zdaję sobie sprawę, że niektórzy czytelnicy tej autorki mogą odebrać moje postrzeganie tej książki jako zwyczajną herezje, ale jednak piszę to co myślę o książkach i jaki jest efekt tych spekulacji intelektualnych. Dobra przejdźmy do konkretu, ciekawi mnie czy ta książka jest typowym dla autorki żartem literackim? Mam wrażenie, że jednak tak, w końcu Agatha Christi jest uznanym klasykiem tego gatunku i nie sądzę, że mamy tu do czynienia z niedoróbkami literackimi, tylko raczej chęć podejścia z dystansem do samej siebie, swojej twórczości, pokazaniem przy tym wręcz nieziemskiego poczucia humoru. Weźmy główną bohaterkę pannę Marple, kompletne przeciwieństwo Poirota, nie dlatego, że jest kobietą, bo nie przypuszczam, żeby do tego to się sprowadzało. U Poirota mamy psychologiczne kalkulacje naprawdę na wysokich obrotach, drobiazgowe rozwałkowanie każdego detalu i po nitce do kłębka dochodzenie do całej sprawy, czyli rozwikłanie zagadki kryminalnej. Panna Marle jest inna, jest niewątpliwie osobą, inteligentną, bystrą, przenikliwą, jednak sama przyznaje, że ona opiera się tylko i wyłącznie na tzw. mądrościach życiowych. Wcale nie ukrywa tego, że ma mentalność wiejskiej plotkary, koniecznie o wszystkich musi wiedzieć wszystko. A to chyba jednak za mało, żeby skomplikowane sprawy kryminalne były rozwiązywane. Tutaj w tej książce czytelnik może odnieść wrażenie, że właściwie to panna Marple ma więcej szczęścia niż rozumu. Niektóre jej pomysły są na pograniczu szaleńczej genialności, bo jednak niewątpliwie przenikliwa drobiazgowość cechuje ją podobnie jak Poirota. Nie ma tu zaprzeczenia, panna Marple z zadziwiającą prostolinijnością informuje bohaterów i czytelników, że po prostu zna się na ludziach i stosuje często stereotypowe analogie. U Poirota mamy spekulacje intelektualne godne np. wybitnego szachisty lub naukowca. No ale jeżeli takie działania są skuteczne w pomocy wymiarowi sprawiedliwości to widać tego typu spojrzenie, jakie ma panna Marple na problemy natury ludzkiej może okazać się przydatne. Tę pozycję cechuje, podobnie jak wszystkie książki Agathy Christie jedność czasu i miejsca, co jest pomocne zarówno w literackim usytuowania motywu kryminalnego w konkretnej, niewielkiej grupie społecznej, jak i drobiazgowe podejście przez autorkę do problemu np. dobrze poznajemy postaci występujące w tej powieści. Ofiarę dramatu poznajemy z opowieści innych zarówno osób, które mają dobre, jak i złe intencje. 



Mamy tragedię jak na kryminał przystało, zamordowana została nastoletnia blond piękność Ruby Kane. Jej ciało znaleziono w bibliotece pułkownika Bantry’ego. Policja i oczywiście lokalna detektyw panna Markle wzięli się do roboty. Przez całą książkę można odnieść wrażenie, że mamy tu pogaduszki przy angielskiej herbatce. W końcu było nie to stara jak świat angielska tradycja. No ale sprawa nabiera rozpędu i dąży do wyjaśnienia. Spojlerować za wiele to tu nie ma co, ale, że jakoś trzeba obronić moją tezę o żarcie literackim, to coś trzeba wspomnieć. Mamy refleksję dotyczącą obcinanych paznokci, dalej stereotypową analizę dotyczącą relacji w związku partnerskim i małżeńskim, że małżeństwa kłócą się bardziej namiętnie, że jest to swoisty rytuał i ona panna Marple wie to najlepiej jako ekspert. Panna Marple uważa się za mistrzynię w demaskowaniu drobnych kłamczuszków, ci podobno oddychają z ulgą odrobinę za wcześnie i to wystarczy, żeby byli skompromitowani. Jakież to nowatorskie podejście do problemu. Panna Marple czuje się w jakiś sposób osobą objawioną, być może przybiera to charakter religijny, do pełnienia tej specyficznej misji, bo przecież jest tyle zła i trzeba diabelstwo pogonić precz! Motyw zbrodni co prawda poznajemy na końcu, choć czytelnik się domyśla, że chodzi o całkiem ładną sumkę angielskich funtów, tu zapewne nie ma nic zaskakującego. Interesujący jest transfer ciała Ruby, to się często zdarza w powieściach i filmach kryminalnych. Jednak tutaj te przenosiny ciała kobiety są robione, jak się okazuje, dla kawału, co żartownisiowi ocaliło skórę, bowiem wybitnie pokrzyżowało plany mordercy. Nie brzmi to przypadkiem jak dobry żart? Dalsze pytania są standardowe: kto zabił? I czy morderca zostanie schwytany? 


Literatura potrafi zaskakiwać i mnie ta książka w tej materii zaskoczyła. Niewątpliwie twórczość tej pisarki jest fascynująca i warto czasem do tych książek zaglądać. Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz