Paweł Majka,
Berserk
Wydawnictwo: Filia
Data wydania; 2017 r.
ISBN: 9788380752153
liczba str.: 358
tytuł oryginału: ----------
tłumaczenie; --------
kategoria: postapokalipsa
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
Wydawać by się mogło, że przy tym zalewie literackiej postapokalipsy i
zombie postapokalipsy nie da się nic nowego już napisać a jednak Paweł
Majka zaskoczył niezwykle mroczną koncepcją. Jak widać na pewno autor
wyspekulował, że fantastyka wyśmienicie się nadaje do literackich
opisów stanu psychiki ludzkiej.
Autor pyta do czego pod kątem ewolucyjnym prowadzi nas świat, że stajemy
się coraz bardziej uzależnieni od techniki w szczególności informatyki
szeroko rozumianej z którą każdy ma do czynienia nawet gdy ma oczy
wpatrzone w internet na zwykłym PC-ie czy laptopie, już nie mówiąc o
tym, że potrzebujemy do szczęścia tabletów, smartfonów i jeszcze innych
różnych urządzeń. Na dobrą sprawę tego nikt nie zbadał. Koncepcja, że
cały świat od tego dostał szału, zwanym tutaj berserkiem jest naprawdę
szokująca. Jednak zapewne w przekonaniu autora z czegoś ten koncept
wynika. Nie wiem czy autor dysponuje badaniami psychoanalityków
chociażby tych którzy zajmują się badaniem uzależnień od internetu, np.
pornografii internetowej, czy gier komputerowych czy tylko wystarczyła
Majce jego własna intuicja? Te pytanie można zadań pisarzowi przy
jakiejś okazji.
Berserk to coś w rodzaju choroby cywilizacyjnej. My sami doprowadziliśmy
do tego, że cywilizacja się skończyła. Koncepcji skąd się wzięło jest
multum, jedni uważają, że to robota fundamentalistów ekologicznych,
inni, że to sama planeta, czyli natura zastosowała mechanizm samoobrony,
inni, że jest to czynnik kosmiczny bliżej nieokreślony, być może jakiś
inteligentni kosmici uznali, że na Ziemi sprawy źle się mają i używając
informatycznej metafory konieczny jest tu reset, a może jest to element
cyklu natury, kiedyś coś wykończyło dinozaury, teraz kolej na nas
ludzi. Co to jest za diabelstwo i jak się rozprzestrzenia? Ponoć to jest
coś w rodzaju wirusa, ciekawe, że przypomina, i znów informatyka,
działa to tak, że mózg ludzki po prostu sczytał pewne dane z internetu,
radia, telewizji, i zrobili to praktycznie wszyscy ludzie na globie, czy
ktoś zdołał tego uniknąć. W Krakowie, gdzie toczy się akcja
najprawdopodobniej nie, ale wykluczyć się tego nie da całkowicie. Są
spekulacje, że to jest możliwe, że ktoś kto gruntownie zbadał proces był
w stanie ocaleć. Ciekawe, że dość dobrze przygotowane były dzieci,
które co prawda zachorowały na łagodną odmianę berserku, grupa fanatyków
gier komputerowych doszła do wniosku, że szykuje się coś złego i
postanowiła okopać się na Wawelu. I tam przetrwać co się powiodło. Na
Wawelu mieszka ok 50 dzieci. W przeciwieństwie do dorosłych pamiętają
wszystko co było, w czasie półtoramiesięcznego globalnego szału gdzie
ludzie zabijali się nawzajem i zjadali w sensie dosłownym. Ciekawe, że
nie byli zombiakami, oni myśleli, używali narzędzi, zbierali się w
grupy, i szli na polowanie. Ci ludzie nic nie pamiętali, niektórym tylko
się śniło co robili w czasie tego zbiorowego szaleństwa.
No ale w końcu się obudzili i trzeba było świat posprzątać i
zorganizować się na nowo. Diabli wzięło 7 z 8 miliardów ludzi. Istnieje
duże prawdopodobieństwo, że i ten miliard zostanie w krótkim czasie
zdziesiątkowany, poprzez choroby głów, a nawet deficyt dzieci. W
Krakowie, mieście 800 tysięcznym została może setka dzieci przy życiu, a
dorosłych około 20 tysięcy. Te liczby pokazują rażącą dysproporcję.
Mieszkańcy miasta podzielili się na kilka frakcji. Dóbr wszelakich jest
sporo, za wyjątkiem elektryczności, czynnych wodociągów, itp. No ale
jedzenie zostanie szybko zjedzone, albo zgnije i trzeba sobie radzić.
Deficyt jedzenia i wody to gotowy pretekst do kolejnych wojen, ciekawe,
że jest nim też deficyt dzieci. Małolaty pochowały się na Wawelu i
innych twierdzach np. szpitali czy więzień i są wobec dorosłych nieufne.
Swoją drogą ciekawe co będzie jak sami staną się dorosłymi? Tu autor
nie wczuwa się w odpowiedź, ale można się domyśleć, że nastąpi podział
na pamiętających i tych z amnezją. Wystarczy tylko dobra ideologia, że
jedni bądź drudzy są nieludźmi i kolejna krwawa jatka gotowa. Czy
ludzkość ocaleje? Czy będziemy w stanie stworzyć na nowo cywilizację?
Książek jest mnóstwo na ten temat, począwszy od serii „Uniwersum metro
2033”, „Szczury Wrocławia” Szmidta, „Bastion’ Kinga, no i niewątpliwie
„Miasto ślepców” Jose Saramago. Efekt u portugalskiego pisarza właściwie
był podobny, wystarczyło, że ludzkość oślepła na kilka tygodni i
Lizbona właściwie niczym się nie różniła od Krakowa w koncepcji Majki.
Bohaterów mamy kilku: Karol, Rafał, Kruchy, Lucyna, Sylwia, dzieci Kasia
i Maciej. Mamy przedstawione ich losy po otrzeźwieniu ze stanu
berserku. Tylko Kasia opowiada swoją historię i Maćka w czasie szału.
Bohaterem jest też miasto. Większość budynków nadaje się wprawdzie do
użytku, mało jest za to ziemi dlatego z niektórych miejsc trzeba usunąć
asfalt, chodniki z deptaków, wyburzane są blokowiska, najlepsze do
zamieszkania okazują się stare kamienice, bo niektóre z nich mają
chociażby piece. Mamy wszechogarniający zapach palonych ciał. Kraków to
miasto ciche i ciemne w nocy. Ciche, bo nie ma zwierząt, uciekły przed
ludźmi. Nieliczne psy i koty mają dzieci na Wawelu. Mamy opisaną
historię enklawy kapitana Karola. Niewątpliwie Majka wykorzystał tu w
tej książce swoje doświadczenie z pisania dwóch książek z „Uniwersum
Metro 2033”, ale też pewne pomysły są zupełnie nowatorskie, genialne,
straszne.
Książka jest fascynująca i naprawdę przerażająca zarazem. Zdecydowanie polecam.