środa, 30 września 2020

Roberto Santiago, Ana

 Roberto Santiago,  



Ana



Wydawnictwo: Muza

Data wydania: 2018 r.

ISBN:   9788328710221

liczba str.: 992

tytuł oryginału: Ana

tłumaczenie: Grzegorz Ostrowski, Joanna Ostrowska 

kategoria; thriller 



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4858266/ana/opinia/60208315#opinia60208315           



Przeczytałem thriller zatytułowany „Ana”, którego autorem jest Roberto Santiago. Spora cześć akcji dzieje się na sali sądowej, co z jednej strony sugeruje, że mamy tu nawiązania do książek Johna Grishama, a z drugiej mamy jednak całkiem oryginalny hiszpański klimat tej opowieści, pojawiają się też polskie wątki w tej opowieści, a konkretnie rodzina Kowalczyków rodzeństwo Sebastian i Helena, oraz jej syn Martin, który jest synem Alejandro Tramela. Sebastian jest Krupierem w kasynie Gran Castilla, w tym miejscu mamy akcję, nazwałbym retrospektywną, bo tam Alejadro Tramel grał w przeróżne gry hazardowe i zadłużył się na niebagatelną kwotę, co jest przedmiotem sporu prawniczego w sądzie. Kasyno chce odzyskać pieniądze od żony zmarłego Heleny Tramel Kowalczyk.



Książka zaczyna się od tego, że Alejandro trafia do więzienia i zanim popełnił samobójstwo zdążył poprosić swoją siostrę, główną bohaterkę, Anę o pomoc. Po śmierci Ana potrzebowała dużo czasu, żeby pozbierać się po śmierci brata. I odegrać się na kasynie za przymuszanie, jak się okazało do grania i dalszego zadłużania się, mimo, że ten był świadom swojego uzależnienia i chciał z tym skończyć. Wydawać się może, że to było szaleństwo, że zdecydowała się na spór prawniczy z największym kasynem w Hiszpani, działającym na granicy prawa, które reprezentowała jedna z najlepszych kancelarii adwokackich w Madrycie. Ona była prawnikiem, ale zajmowała się raczej drobnymi sprawami np. mandatami, a w rozgrywaniu prawniczych potyczek w poważnym sporze sądowym doświadczeń nie miała. Jednak jak widać tak intuicyjne działanie jest wpisane w jej pełen sprzeczności i nieprzewidywalności charakter, co sprawiło rywalom sporo trudności.


Książka jest dobrze napisana, zgodnie z logiką gatunku jaką są thrillery, nie brakuje tu zwrotów akcji, scen pełnych napięcia, które nie wiadomo jak się skończą. Bardzo ciekawa jest kreacja bohaterów, w tym samej Any, kobiety po 40 uzależnionej, od trunków, leków, seksu, była do brata niesamowicie podobna, z tą różnicą, że nie zbliżała się do kasyn, ale tą rozgrywkę rozgrywała wręcz w sposób mistrzowski, grając ostro jak trzeba, i taktycznie również dobrze kalkulowała. Pewnie też miałaby smykałkę do gier hazardowych jak brat, który uchodził za mistrza w te klocki, co może wydawać się co najmniej dziwne, biorąc pod uwagę skalę spirali zadłużenia w której się znalazł,, do tego przyczyniły się nie tylko błędy w kalkulacjach karcianych ale też raczej rozrzutny styl życia. Na pewno to warto przyznać, że autor pisze o bohaterach, tacy jacy są, mają słabości wszelakie nałogi, a inni z tego żyją. Tak widać kręci się świat jak nas przekonuje autor. Fascynująca jest kreacja głównej bohaterki tytułowej Any, pięknej, niezwykle inteligentnej silnej, pełnej samozaparcia i woli walki o sprawy ważne. Książka zdecydowanie jest warta polecenia. Warto przeczytać.

środa, 23 września 2020

Oliver Bowden, AC - Pojednanie

           






















                       
           

 Oliver Bowden,  



Assasin,S Creed - Pojednanie 





cykl: Assasin,S Creed, t. 7 



Wydawnictwo: Insignis

Data wydania: 2014 r.

ISBN:   9788363944704

liczba str.: 480

tytuł oryginału:   Assassin's Creed : Unity

tłumaczenie:  Przemysław Bieliński 

kategoria:  fantastyka, gry komputerowe



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/234823/assassin-s-creed-pojednanie/opinia/58738691#opinia58738691        


             




Świat fantastyczny w oparciu o wydarzenia historyczne, który wykreowała cała seria gier Assassins Creed jest fascynujący, w szczególności odwieczna rywalizacja templariuszy i asasynów, która toczyła się na kartach gier oraz książek. Jest to specyficzna podróż przez czas i przestrzeń. Tym razem w książce Oliwera Bowdena „Assasins Creed – Pojednanie” my czytenicy mamy okazję wybrać się w końcówkę XVIII wieku do Francji, tak jak było w grze „Assasins Creed – Unity”, a w książce jest urozmaicenie o podróż Elise de la Serre do Anglii. W grze głównym bohaterem jest Arno, asasyn, a w książce jego ukochana Elise, templariuszka. Cała seria pod katem interakcji templariuszowsko –asasyńskich jest fascynująca. Więc niby czemu nie mogła to być para, w którym obydwoje należą do dwóch zwalczających się organizacji, które nazywają siebie zakonami. Ostatnie kilkanaście lat XVIII wieku jest niezwykle barwne, a dominuje oczywiście czerwony kolor krwi. Nowy wynalazek gilotyna, niemal przemysłowo masakruje wrogów, a na koniec rewolucja wykańcza samą siebie. Cholernie intryguje wątek, że śmierć króla Francji, oczywiście głowa monarchy znalazła pod brzytwą nowego rewolucyjnego wynalazku, jest przedstawiona jako zemsta templariuszy za śmierć Jakuba de Molay w XIV w, , do której przyczynił się król Filip Piękny, oczywiście nie było opcji, żeby asasyni się w śmierć wroga czyli wielkiego mistrza zakonu Templariuszy się nie przyczynili. Niedługo potem nastąpiła oficjalna likwidacja templariuszy. Oczywiście w tej teoriospikowej konwencji zarówno asasyni jak i templariusze dalej rywalizują sobie w najlepsze przez kolejne stulecia, oczywiście w XXI wieku też ta odwieczna regularna wojna ma miejsce. Wygląda na to, że ten tytuł nie jest przypadkowy, bo książkowy Heytam Kenway zastanawiał się na ten temat, a to też jest mniej więcej ten sam okres, tyle, że to było po drugiej stronie Atlantyku. Tu ten motyw też rozpracowuje templariuszka Elise w czasie wizyty w Londynie, kiedy poznała angielskich asasynów. Wiadomo, że to oczywistość, że logika tego sporu na to nie pozwoli, że ta rywalizacja, o to kto jest lepszy i jak wykorzysta artefakty Prawdawnych musi trwać. Ale też okazuje się, że zdarzają się momenty, że jest blisko, czy coś z tego kiedyś wyniknie?


W książce poznajemy szczegółowo historię Elise de la Serre, która niemal z pochodzenia była templariuszką, takie rzeczy się zdarzały, że kolejne genaracje rodów wchodziły do jednego z dwóch rywalizujących zakonów. I co ciekawe, że rodzina de la Serre wychowywała młodego Arno, którego ojciec zginął w zamachu, który miał miejsce w Wersalu, o którym wiedziano, że jest z rodziny asasyńskiej, i jak wiemy z gry Arno właśnie asasynem został. Losy Arno poznajemy w grze, począwszy od wtajemniczenia w sprawy Asasynów, szkolenie, wykonywanie różnych misji skrytobójczych, bo w takich w szczególności asasyni się specjalizowali. Książka doskonale uzupełniając te motywy opowiada o losach pięknej Elise. Oczywiście siłą rzeczy te wątki muszą się łączyć ,wcale nie tylko dlatego, że Elise i Arno są parą. Ale mają wspólne przeżycia, w pewnym momencie, Elise popada w niełaskę u swoich, a Arno u asasynów i próbują działać na własną rękę. Oczywiście pojawia się w tym wszystkim, jak zwykle zresztą mnóstwo postaci historycznych, tutaj są to doskonale znani kart historii dygnitarze rewolucyjni, którzy działali po obydwu stronach i w ten sposób można wyjaśnić krwawe starcia pomiędzy frakcjami rewolucyjnymi. W tym też może tkwić klucz do rozwikłania zagadki, jak ta rywalizacja ma dalej funkcjonować, no ale tego być może dowiemy się w kolejnych częściach gier, książek, które jeszcze nie powstały. To tylko udowadnia, że seria Assasins Creed nie są prostymi grami, i niesamowicie daje do myślenia. Wiemy też, że nawet motywy znane ze starożytności miały duży wpływ na historię asasynów i templariuszy, i przy okazji całego świata w tym niezwykle fascynującym uniwersum, nawet jeśli oficjalnie tak się jedni i drudzy tak się nie nazywali.


Podsumowując to jest ciekawe, że ta seria wciąż jest rozwijana i za każdym razem jest równie ciekawa, niezależnie w jakich realiach historycznych motyw zarówno dawnej cywilizacji, jak i asasynów i templariuszy się pojawia. Książki są naprawdę wyśmienitym uzupełnieniem gier i to jest bardzo ciekawe, że w książce można poznać nieco inne punkty widzenia na całą historię. I to jest fajne. Ta książka jest ciekawa, niezwykle barwna, postaci zostały fajnie wykreowane, to dorobienie teoriospiskowych ideologii do realiów jak najbardziej historycznych jest ciekawe jak zawsze. Książkę warto przeczytać, i zalecam się wciąganie w tą historie w grach i książkach oczywiście.

 


piątek, 18 września 2020

Johannes Vilhem Jensen, Upadek króla. Powieść z czasów hanzeatyckich

Johannes Vilhem Jensen, 


Upadek króla. 

Powieść z czasów hanzeatyckich 



Wydawnictwo:  Wydawnictwo Poznańskie

Data wydania: 1971 r.

ISBN: --------

liczba str.: 189

tytuł oryginału: Kongens fald

tłumaczenie: Emilia Bielicka

kategoria: powieść historyczna



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/168937/upadek-krola-powiesc-z-czasow-hanzeatyckich/opinia/60238941#opinia60238941

                                                  




     

W ramach duńskiej edycji Book Trottera postanowiłem przeczytać i zrecenzować książkę zatytułowaną „Upadek króla.Powieść z czasów hanzeatyckich”, której autorem jest Johannes Vilhelm Jensen. Jest to powieść historyczna związana z panowaniem króla duńskiego, norweskiego i szwedzkiego, Christiana II. Król panował w latach 1513-1523 r. rządy były despotyczne, dążenie władcy do centralizacji władzy w Szwecji oraz krwawe, tzw. krwawa łaźnia sztokholmska z 1520 r., zakończone zachwianiem się i w końcu zakończeniem Unii personalnej Danii i Szwecji w 1521 r., no i w końcu też tytułowym upadkiem monarchy, czyli zakończeniem rządów i wyjazdem z kraju i przeżycie reszty długiego życia w niewoli.


W sumie moje wrażenie jest takie, że to raczej rodzaj publicystki historycznej niż powieść, oczywiście jest fikcyjny bohater literacki Michel Thorgensen, jego los był w dziwny, bliżej nieokreślony sposób z losem króla. Michel był studentem, potem absolwentem, kopenhaskiej uczelni, jego niskie pochodzenie uniemozliwilo mu kontynuowanie nauki na zagranicznych uczelniach. Wiadomo również, że brał udział w kampaniach wojennych w Szwecji i nie tylko. I to przeczucie głównego bohatera nie myliło. A czytelnik musi głowić się co tak naprawdę to może oznaczać, co pisarz chce przez to czytelnikom powiedzieć.


Przeróżnych refleksji autora tutaj nie brakuje, poprzez różne teoretyczne spekulacje: historyczne, polityczne, religijne, społeczne. Te spekulacje są bardzo interesujące, chociażby pojawiają się pytania, czy te wydarzenia świadczą o końcu cywilizacji, czy jednak historia ludzkości będzie toczyć się dalej mimo morderczych zapędów ludzi siedzących na tronach? Ja wiemy z historii troszkę bardziej współczesnej te zagadnienia wciąż intrygują, wręcz irytują tak samo. Oczywiście w historii okresu końca średniowiecza i początków nowożytności nie brakowało tego typu atrakcji pełnych przemocy, nikt w tej kwestii wątpliwości nie ma. To jednak chociaż tego typu krwawych wydarzeń jak na przykład mordowanie przeciwników politycznych, dostojników państwowych i kościelnych nigdzie w Europie nie brakowało, to jednak należy zastanowić się jaka była przyczyna, że Szekspir umieścił jeden ze swoich dramatów, „Hamleta”, właśnie w realiach duńskich? Ta myśl pojawiła się u autora posłowia do książki Stefana Kaszyńskiego, i to niewątpliwie jest intrygujące. Mamy sporo opisów duńskiej przyrody. Pojawiają się liczne opisy życia codziennego mieszkańców Kopenhagi.


Wszystko to sprawia, że książka jest ciekawa i warto ją przeczytać. Polecam.













poniedziałek, 14 września 2020

Ben Kane, Hannibal - Wróg Rzymu

 Ben Kane,


Hannibal -Wróg Rzymu


cykl: Hannibal, t. 1




Wydawnictwo: Znak

Data wydania: 2018 r.

ISBN:  9788324042791

liczba str.: 528

tytuł oryginału: Hannibal. The Enemy of Rome

tłumaczenie: Arkadiusz Romanek 

kategoria: powieść historyczna




recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl;

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4823729/hannibal-wrog-rzymu/opinia/60512276#opinia60512276   



                                                                                              

Po przeczytaniu trylogii „Kroniki zapomnianego legionu” Bena Kane’a stwierdziłem, że warto zapoznać się z kolejnymi książkami tego autora. Padło na trylogię „Hannibal” mówiące właśnie o kartagińskim przywódcy Hannibalu i o drugiej wojnie punickiej ( 218 r. p. n. e. – 201 r. p. n. e… ) toczona była, tak samo jak pozostałe dwie, między Republiką Rzymską a Kartaginą. Ostatnia trzecia wojna skończyła się doszczętnym zniszczeniem i złupieniem Kartaginy, czyli Rzym wygrał to starcie z tym równie silnym wrogiem walczącym z Rzymianami o dominację w basenie morza Śródziemnego. W pierwszym tomie poznajemy okoliczności wybuchu wojny, obydwie strony nie muszą specjalnie wysilać się, żeby znaleźć pretekst pod katem dyplomatycznym i rozpocząć działania zbrojne.


Ta wojna najbardziej jest znana z tego, że do walki nie tylko pod kątem transportu dóbr wojennych czy ludzi na pole bitwy, zostały wykorzystane słonie, które wraz z wojskami Kartaginy drogą lądową dotarły na półwysep Apeniński, przy czym najtrudniejsza była przeprawa przez Alpy. Rzecz jasna obie armie siłą rozpędu muszą trafić na siebie i zaczyna się typowa, wojenna masakra.


Oczywiście zgodnie z logiką powieści historycznych mamy fikcyjne postaci literackie uwikłane w jak najbardziej autentyczne wydarzenia, które miały miejsce w przeszłości. Tu mamy zarówno rzymską, jak i kartagińską rodzinę, których los sprawił, że doszło do spotkań. Rzymska rodzina, to bogata rodzina, przypuszczam, że ekwici, Fabrycjusza, jego syn Kwintus i córka Aurelia zaprzyjaźnili się z kartagińskim niewolnikiem Hanno, on i jego przyjaciel Saunitus zostali porwani przez piratów i sprzedani w niewolę. Hanno trafił ma służbę do rodziny Fabrycjusza, zaś Saunitus trafił do jednej ze szkół szkolących gladiatorów. Kwintus i Fabrycjusz trafili na front do wojsk rzymskich oczywiście, natomiast Hanno trafił na liczne pola bitew do wojsk Kartaginy, spotkał tam ojca i swoich braci. Jak nie trudno się domyśleć nie zbraknie im okazji się spotkać w przedziwnych okolicznościach. To dopiero początek przecież, bohaterowie przeżyją kolejne epickie przygody w czasie tej wojny, a czytelnik ma całe dwa tomy do przeczytania przed sobą.


Książka jest ciekawa, czego można było się spodziewać, mamy opisaną w interesujący sposób jedną z wojen, która przesądziło o losach obydwu krajów. Oczywiście motyw niewolnictwa jest zawsze silnie reprezentowany w książkach tego autora. Tu nie ma zaskoczenia. Na pewno nowe jest, że całkiem sporo czytelnik dowiaduje się o Kartagińczykach. Na pewno wiemy, że pod katem cywilizacyjnym byli równi Rzymianom, wykształceni Kartagińczycy znali łacinę i grekę. Znali antyczną literaturę i filozofię i zapewne tworzyli też własne dzieła.
Jestem ciekaw czy czytelnik dowie się czegoś więcej o Kartagińczykach niż o zdolnościach taktycznych samego Hannibala, niewątpliwie najbardziej znanego Kartagińczyka. Można się cieszyć, że te wydarzenie historyczne trafiły na karty literatury. Książkę warto przeczytać. Polecam