piątek, 29 września 2017

Marcos Chicot,






Zabójstwo Pitagorasa




Wydawnictwo:  Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza S. A.
Data wydania: 2015 r. 
ISBN: 9788377589878
liczba str. :  704
tytuł oryginał:  El asesinato de Pitágoras
tłumaczenie: Katarzyna Okrasko
kategoria: thriller, kryminał




 ( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/263198/zabojstwo-pitagorasa/opinia/42102686#opinia42102686              )           

 

 







Z zainteresowaniem wytargałem z bibliotecznej półki książkę zatytułowaną „Zabójstwo Pitagorasa” i niewątpliwie warto było, ponieważ ta książka jest zaskakująca. Wcale nie tylko dlatego, że po trosze interesuje się filozofią i polityką, o tym, że jestem historykiem już nie wspominając. Sporo też jest o matematyce, tak jakby autor chciał dotrzeć za jednym zamachem zarówno do tych którym bardziej leży humanistyka, jak i do umysłów ścisłych. Mało tego ta książka jest również wyśmienitym kryminałem i thrillerem. Mamy tu morderstwa a także niezwykle krwawą i brutalną walkę o władzę, pieniądze, bajeczne wręcz fortuny, no i mamy niesamowicie przedstawione emocje dobre i złe. I to wszystko mamy w jednej tylko książce. Bohaterowie to nie tylko filozofowie, ludzie bujający w obłokach, zajmujący się wszelkiej maści spekulacjami naukowymi, ale też mamy tu ludzi twardo stąpającymi po ziemi, chociażby filozof Pitagoras jest też wpływowym politykiem, który ma wpływy niemal we wszystkich miastach tzw. Wielkiej Grecji, czyli kolonii Greckiej w Italii. Bohaterowie tej książki są ludźmi z krwi i kości, są dobrzy lub źli, maja swoje cele i próbują je osiągać różnymi metodami. Jest w tej książce zaskakująco dużo przemocy fizycznej i psychicznej co dowodzi prawdziwości poprzedniego zdania. Do tej drugiej należą też próby wdzierania się do cudzych umysłów, te koncepcje znane są raczej z literatury fantastycznej niż retro kryminałów opartych w dużej mierze na faktach historycznych. Akcja powieści rozgrywa się w roku 510 p. n. e. głównie w Krotonie, Sybaris lub okolicach, są to kolonie greckie w Italii, zwane Wielką Grecja. A przemoc fizyczna wiadomo, nie brakuje tu scen bardzo brutalnych, książka niemal cała ocieka krwią ludzką niczym w jakimś opętańczym szale dance makabre! Bo to niewątpliwie jest taniec śmierci, która zbiera tu na kartach tej książki obfite żniwo. Dowodzi to tego jak niezwykłym kunsztem literackim Marcos Chicot wykazał się pisząc powieść zatytułowaną „Zabójstwo Pitagorasa”


Jak na prawdziwy kryminał przystało mamy tu zarówno grupę przestępców dowodzonych przez tajemniczego osobnika, którego tożsamość stanowi taką samą zagadkę kryminalną, jak motywy jego zbrodni, stworzył on organizację przestępczą, którą dzisiaj byśmy zdefiniowali jako mafię. Widać tego typu działalność jest stara jak świat. Tym ojcem chrzestnym był tajemniczy człowiek w masce będący człowiekiem wybitnie inteligentnym, co najmniej pokroju samego Pitagorasa, a są uzasadnione podejrzenia, że przebija on osiągnięciami naukowymi lidera wspólnot Pitagorejskich. Wybitnym osiągnięciem tego bossa mafijnego jest doprowadzenie do wojny między dwoma miastami Krotoną a Sybaris. Mało tego był zdolny do tego, że osiągnął swój cel niezależnie od tego, która strona tą wojnę wygrała. Mistrzostwo świata normalnie.
No i jest tez osoba prowadząca śledztwo jest nim Egipcjanin Akenon, który akurat trafił do Sybaris, żeby rozwiązać pewną sprawę na zlecenie multimilionera arystokraty Glaukusa. Oczywiście Akenon dociekł jaka jest prawda wziął za to sowitą zapłatę na tyle dużą, że mógł przeżyć parę lat leżąc bykiem. No ale o rozwikłanie sprawy tajemniczych morderstw swoich uczniów poprosił go sam Pitagoras, który znał ojca Akenona, gdy by w Egipcie, no i stąd poznał też z rozpędu naszego głównego bohatera. A teraz po latach obydwaj panowie spotykają się ponownie. Najpierw ginie Klejstenes, główny kandydat na, żeby zastąpić Pitagorasa. Co skłania Pitagorasa do rewizji swoich planów. Uczniów w najwyższej randze wtajemniczenia we wspólnocie, czyli wielcy mistrzowie, jest kilku i wszystkich spotyka marny los, umierają jeden po drugim. Jeden z nich ma zostać następcą ojca założyciela wspólnot. Akenon przy wsparciu swojej rówieśniczki, pięknej Ariadny, mądrej córki Pitagorasa, było nie było bez wątku typowo miłosnego, tego typu książki nie dałoby się napisać jak sądzę, bierze się do roboty. Próbuje rozwikłać sprawę pierwszego i kolejnych morderstw. I mimo, że kwalifikacji zawodowych w branży detektywistycznej oraz inteligencji Akenona nikt nie podważa to jednak sprawa długo jest niewyjaśniona, a tajemniczy geniusz zbrodni nadal robi swoje. Wykorzystując majątek który zarobił uczciwie rozwiązując matematyczna zagadkę dotyczącą liczby pi, a konkretnie kilku cyferek po przecinku, którą zlecił szalony milioner Glaukus, przekupuje ludzi, zdobywając wpływy w obydwu miastach w Sybaris i Krotonie. Cel człowieka w masce jest jeden. Zniszczyć Pitagorasa! Dlaczego to robi? Kim jest? 

 

Książka jest naprawdę wyjątkowa, tak jak wspomniałem zawiera w sobie motywy typowo kryminalne, a także motywy walki o władzę, pieniądze, wpływy, również kobiety, znany z thrillerów. Autor zadbał też o to, żeby w ogólnym zarysie przedstawić główne założenia filozofii i etyki Pitagorejskiej, okazuje się, że była ona nie tyko logiczna, co można założyć na wstępie, wszak logika jest działem filozofii, ale też jest ezoteryczna, metafizyczna, ontologiczna, epistemologiczna i eschatologiczna. Mamy też rozważania dotyczące matematyki, w szczególności algebry i geometrii. Ciekawostką jest fakt, że Pitagoras uważał, że muzyka ma wiele wspólnego z matematyką i dlatego zalecał swoim uczniom członkom wspólnoty rozwijanie talentów muzycznych. Tą wiedzę dało się wykorzystać w praktyce na polu bitwy w wojnie Krotony z Sybaris, co walnie wpłynęło na jej przebieg. To wszystko sprawia, że ta powieść zatytułowana „Zabójstwo Pitagorasa” jest fascynująca, wręcz genialna i koniecznie trzeba ją przeczytać. Zdecydowanie polecam.

środa, 20 września 2017

Erica Spindler,




Morderca bierze wszystko 




Wydawnictwo: Harlequin Polska 
Data wydania: 2006 r. 
ISBN: 8323816964
liczba str.: 480
tytuł oryginału:   Killer Takes All
tłumaczenie; Krzysztof Puławski 
kategoria: kryminał 



 ( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/35878/morderca-bierze-wszystko/opinia/41947533#opinia41947533   )   
 





Książka zatytułowana „Morderca bierze wszystko” jest kryminałem wielowątkowym morderstw mamy tu sporo kilkanaście przynajmniej dotyczy motywu gier RPG. Te gry kreują coś w rodzaju innej rzeczywistości, gdyby dotyczyła tylko komputerów można by powiedzieć, że wirtualnej, ale w RPB można grać na planszy, wystarczy, że zbierze się kilka osób, które chcą przenieść się w inny świat wykreować siebie jako postaci fikcyjne które chcą pokonać innych graczy. W tym tajemniczym RPG, które jest oparty na „Alicji w krainie czarów” Lewisa Carolla występują postaci z tej bajki. Głównym rozgrywającym jest Wielki Biały Królik, który jest kimś w rodzaju kreatora gry, uważa siebie za najlepszego i ma zamiar to udowodnić. Jeśli to zrobi, pozabija pozostałych graczy wygra, a jeśli ktoś pokona Wielkiego Białego Królika w bezpośrednim starciu wygra, tak będzie też jeśli futrzak nie dotrze do finału i będą go rozgrywali dwaj pozostali gracze. Opis jak wygląda ten RPG w który można grać w realu, spotyka się kilka osób i grają w grę planszową, i wirtualu, wiadomo gracz łączy się z rywalami przez internet, jest konieczny, bo do tego sprowadza się to co my tu mamy. Różnica jest zasadnicza ktoś gra w ten RPG w realu, naprawdę giną ludzie, a stawka jest wysoka. Akcja toczy się głównie w Nowym Orleanie.


Pierwszą ofiarą jest Cassie, i jej współlokatorka Beth, która nakryła sprawcę na gorącym uczynku i również zmarła. Cassie jest nałogową graczką w RPG, jej przyjaciółką Stacy Kilian, była policjantka z Dallas, która przeniosła się do Nowego Orleanu studiować na Uniwersytecie Nowoorleańskim literaturę. Te dwie kobiety oprócz tego, że się przyjaźniły były też sąsiadkami. Tym sposobem usłyszawszy strzał Stacy pierwsza trafia na miejsce zbrodni. Oczywiście wzywa policję. Główna bohaterka pomimo, że zrezygnowała z pracy śledczej w policji postanowiła wykorzystać doświadczenie zdobyte w tym fachu i pomóc policji rozwikłać zagadkę tego morderstwa. Tyle, że sprawa z każdym dniem się wikła coraz bardziej. Stacy dowiaduje się o grach RPG, o graczach, o tym co sądzą na ten temat specjaliści z zakresu nauk psychologicznych, itp. Stacy przy pomocy policjantów prowadzących sprawę Spencera Mallone’a i Tony’ego Sciame próbuje rozwikłać tą kryminalną zagadkę tyle, że zaraz wikła się w kolejne. Poznaje jednego z twórców gier RPG, pomysłodawcę Wielkiego Białego Królika i tej całej najbardziej ezoterycznej gry w świecie RPG, milionera Leonarda Noble’a i jego całą rodzinę, w tym córkę 16 latkę o imieniu Alicja rzecz jasna. Siłą rzeczy jest jednym z pierwszych podejrzanych, bo kto może być sierściuszkiem mordercą jak nie pomysłodawca Wielkiego Białego Królika?


Dalej giną kolejni ludzie z otoczenia rodziny Noblów. Akcja nabiera tempa, wikła się coraz bardziej pojawiają się kolejni podejrzani, w tym ponoć nieżyjący wspólnik Leo Noble’a Richard Danson podszywajacy się pod nauczyciela Alicji Clark’a Dunbar’a. Sprawa robi się coraz bardziej intrygująca. Na liście tego mordercy geniusza psychopaty jest też sama Stacy jako Szczere Kocisko z tej racji, że ma pazurki jak kiciuś i pcha się w przekonaniu Wielkiego Białego Królika nie tam gdzie ją chcą. Czy Stacy przeżyje i przy pomocy policji rozwikła sprawę? Kto to jest i jaki ma motyw. Czy będziecie zaskoczeni po przeczytaniu książki? Geniusz zabójcy polega na tym, że wykreował ta niezwykłą intrygę, cały czas grał/a a ludzie ginęli naprawdę. No i też na tym, że ta opcja jest najmniej prawdopodobna. A jednak…


Książka jest ciekawa. Warto przeczytać. Polecam.
 Wiera Szkolnikowa,






Namiestniczka, cz. 3 - Spadająca strzała




cykl: Namiestniczka, t. 3  




Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data  wydania; 2012 r. 
ISBN:  9788378393658
liczba str.:  600
tytuł oryginału; Strela na izlete
tłumaczenie; Rafał Dębski
kategoria: fantasy




 

( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
 

 




Przeczytałem ostatnią część trylogii „Namiestniczka”, tym razem jest to niemal bezpośrednia kontynuacja, król Elian wrócił i narobił bałaganu prowadząc ewidentnie prowojenną politykę. Niemal bezbronną Landię dało się podbić migiem, ale już z Kavdmem było więcej kłopotów, na lądzie i morzu były przegrane i w efekcie utrata jednej prowincji. Zaczęły się kłopoty gospodarcze skarbiec migiem opustoszał, bo wszystko szło na wydatki wojenne, w tym eksperymenty z wynalazkami na potrzeb wojny. W dodatku w kraju w którym był względny dobrobyt zwiększyło się rozwarstwienie społeczne biedota niemal głodowała, a bogaci mieszczanie wzbogacili się jeszcze bardziej o książętach rządzących prowincjami nie wspominając. Salome Jasna która będąc namiestniczką nie popisywała się za specjalnie jednak okazało się, że do roli królowej dojrzała, poprawiała niektóre niedociągnięcia rządów króla, rozdawała jałmużnę, wspierała biednych, no i w ogóle się wyrobiła. Co prawda nie na tyle, żeby dojść do poziomu chociażby namiestniczki Enrissy, ale jak na nią to i tak wiele. Okazało się bowiem, że kraj potrzebował królowej. Wyszkolił ją minister bezpieczeństwa Heng. Zbliża się bitwa na końcu czasów, Ared, zły, jeden z bogów, przeciwnik siedmiu dobrych bóstw jest coraz potężniejszy. Przepowiednie mówią jednak, że w ostateczności Ared przegra. W sumie ciekawe na czym miała by polegać wygrana Areda? To zasadniczo nie zostało sprecyzowane, u Goodkinda np. miało to być rozerwanie zasłony oddzielającej nasz świat z zaświatami, czyli praktyczny koniec świata. No i jest jeszcze jedna kwestia w „Namiestniczce”, kto ma z tym złem walczyć? Co najwyżej mamy tu paru kandydatów ale pewników nie ma, kto weźmie oręż i powalczy?


Czytelnik może zastanawiać się czy autorka ma zamiar do tego uniwersum wrócić z lepszymi pomysłami. Być może warto, bo i tak, Surem pozostałe prowincje imperium, no i kraje sąsiednie zostały ciekawie opisane przez autorkę.
Na pewno plusem jest kontynuowanie wątków typowo obyczajowych, i inne kwestie które składają się na mentalność bohaterów. To sprawia, że obraz świata fantastycznego jest u Szkolnikowej niezwykle barwny na pewno ciekawy. Bohaterowe są ciekawie wykreowanie przez pisarkę, są na tyle interesujący i fascynujący, że czytelnik z niektórymi z nich chce się utożsamiać, a na innych znalazłby z chęcią jakieś ładne pieski, żeby ich pogoniły. 


Na pewno zaskakują analogie typowo historyczne i polityczne, nie tylko dotyczące czasów cara Piotra Wielkiego w Rosji, jak to stwierdziłem recenzując pierwszy tom, ale znaleźć można odniesienia do zimnowojennego wyścigu zbrojeń, który ma miejsce w książce w czasach króla Eliana, i w przekonaniu niektórych bohaterów jest bezsensowny, bo prowadzi do wynajdywania coraz bardziej niebezpiecznych broni, a wiadomo, że wynalazków ukryć się nie da i wrogowie będą dążyli do przejęcia tej samej broni lub wynalezienia jakiegoś gorszego paskudztwa. Efekty mamy także w czasach współczesnych gdy mamy napięcia dyplomatyczne wokół Korei Północnej, które może spowodować nawet zagrożenie wojną nuklearną. Po raz kolejny czytelnik ma okazję się przekonać, że fantastyka wcale nie musi być tak fantastyczna jak to się może wydawać, skoro można wynaleźć w niej analogie nawet do bieżącej sytuacji politycznej. 


Ciekawe są oczywiście analogie literackie, wspominałem o cyklu „Pieśni lodu i ognia" G. R. R. Martina, ”Sagi o Wiedźminie” Sapkowskiego, Oczywiście „Władcy pierścieni” Tolkiena i do tego jak trylogię Tolkienowską interpretują Rosjanie Kirył Yeskov i Nik Pierumov. Wspomniałem powyżej w recenzowaniu trzeciego też o cyklu „Miecz prawdy” Terry'ego Goodkinda w którym to cyklu analogii politycznych jest pełno. Niewątpliwie literatura fantastyczna jest swoistym dyskursem w którym autorzy książek przedstawiają własny punkt widzenia na przeróżne problemy nurtujące pisarzy i czytelników. 


Warto przeczytać trzy części „Namiestniczki” Wiery Szkolnikowej. Polecam

niedziela, 10 września 2017

 Nerea Riesco,




Słoń z kości słoniowej 




Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2012 r. 
ISBN:  9788376598369
liczba str.: 478
tytuł oryginału:  Elefante de marfil
tłumaczenie; Elżbieta Sosnowska 
kategoria; powieść historyczna 





( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
  



Książka „Słoń kości słoniowej”, której autorką jest Nerea Riesco, jest powieścią historyczną, której akcja toczy się w drugiej połowie XVIII wieku i pierwszych latach XIX wieku. Mam takie przeczucie, że troszkę ten rozrzut w czasie nawiązuje do książki „Sto lat samotności” Marquza, tam mamy losy rodziny Buendiów, a tutaj mamy pewne miejsce w Sewilli, jest to drukarnia, o niezwykle oryginalnej nazwie ” Tu drukuje się książki”. I to jest warstwa typowo wydarzeniową tej książki. Bowiem motyw drukarni i książek, a także motyw poszukiwań pewnego dokumentu króla Alfonsa X Mądrego, który był królem Kastylii i Leonu. Władca jest znany m. in. z tego, że jest autorem pierwszego na świecie manuskryptu o szachach klasycznych z 1283 r. I tym sposobem przechodzę powoli do sedna tego o czym ta książka jest tak naprawdę, o szachach właśnie. A także o rywalizacji chrześcijan z muzułmanami, którzy walczyli nie tylko na froncie, ale z równym zapałem rywalizowali również na planszach szachownic. Szachy bowiem są znane z tego, że są metaforą wojny. I tu dla nikogo nie ma żadnego zaskoczenia. Ale jak się okazuje szachy są również metaforą życia, a więc ludzkich zmagań z przeciwnościami losu. Mieszkańcy Sewilli przeżyli trzęsienia ziemi, m. in. słynne Wielkie Trzęsienie Ziemi w Lizbonie, które w istocie było tsunami, jednym z największych w historii, odczuwalne po dwóch stronach Atlantyku, i w całej Europie zachodniej, powodzie, epidemie, głód, wojny, Napoleon Bonaparte interesował się również Hiszpanią i wojska urządzały strategiczną penetracje tego kraju. No i było wiele innych zdarzeń o mniejszym lub większym znaczeniu. No i mamy wreszcie tytułową figurkę słonia, w szachowej nomenklaturze hiszpańskiej jest to biskup, u nas hetman lub królowa. 


Ciekawe, że w świecie Islamu słoń wziął się z tego, że jest podobny do skoczka, czyli konika, bowiem wedle starych jak świat norm szachowych słoń mógł ruszać się o 2 pola w każdym kierunku, czyli jego siła rażenia w porównaniu do współczesnego hetmana jest mizerna, tyle, że podobnie jak skoczek mógł przeskakiwać inne figury i podobnie jak szachowa konnica zaskakiwać tym przeciwnika. W książce posiadacz białego słonia z kości słoniowej był uprawniony do tego, że weźmie udział w rozstrzygającym pojedynku z szachistą muzułmaninem. Dotychczas jest remis 2:2. Do rozstrzygającej batalii dojdzie jeśli zostanie odnaleziony oryginał dokumentu króla Alfonsa X. Obydwie strony poszukują go od 500 lat. Stawką jest zdobycie Giraldy, bramy przebaczenia, są to dwie wieże Sewilskiej katedry jedną z wiesz mają nasi, czyli chrześcijanie, drugą muzułmanie, która spełnia funkcję minaretu. Czy dwaj rywale posiadacze, dwóch figurek słoni staną do szachowej bitwy? 


Tak jak wspomniałem akcja książki toczy się przez kilkadziesiąt lat. Książkę zaczyna wspomniane trzęsienie ziemi. Mamy bardzo ciekawie wykreowanych przez autorkę wiele postaci, właścicielka drukarni dona Julia, murzynka mamita Lula. Niewątpliwie ważni są tutaj Leon de Montenegro, Abel de Montenero, i Guiomar de Montenegro, po kolei prawowici posiadacze słonia z kości słoniowej.
Książka ma ciekawą strukturę, tak jak w partii szachowej: Otwarcie, Połowa partii, no i Koniec Partii. Czy będzie szach mat?


Książka jest ciekawa i fascynująca. Warto ją znaleźć na bibliotecznej lub księgarskiej półce i po przytarganiu jej do domu przeczytać. Polecam.