środa, 30 listopada 2022

Andrzej Pilipiuk, Faceci w gumofilcach

Andrzej Pilipiuk,




 Faceci w gumofilcach 



cykl: Kroniki Jakuba Wędrowycza, t. 10 






Wydawnictwo: Fabryka Słów

Data wydania: 2022 r. 

ISBN: 9788379648467

liczba str.: 433

tytuł oryginału: --------

tłumaczenie: -------

kategoria: fantastyka


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/5035357/faceci-w-gumofilcach/opinia/73874291#opinia73874291 



Globalne ocieplenie [ w: ] A. Pilipiuk, Faceci w gumofilcach


Była okazja parę razy, ostatnio całkiem niedawno, napisać coś ciekawego na temat przygód dwóch wesołych seniorów Jakuba Wędrowycza i jego kumpla Semena Korczaszki. Teraz pojawiła się książka zatytułowana "Faceci w gumofilcach", którą napisał rzecz jasna Andrzej Pilipiuk, pierwszy raz w życiu kupiłem książkę w dniu jej premiery. Niewątpliwie są to na tyle oryginalni bohaterowie, że właściwie ciężko się doszukać analogii, bo zapewne porównania Jakuba Wędrowycza do filmowego Ferdynanda Kiepskiego, czy znanego już światowej popkulturze Geralta z Rivii, chyba jednak nie są do końca trafione. Podobieństwo jest jedno między całą trójką, że wszyscy są w stanie dużo wypić, zarówno Ferdek, jak i Geralt byliby dla Jakuba godnymi oponentami w starej jak świat sztuce spożywania trunków wszelakich. W końcu było nie było słynnej mordowni jaką popijali wiedźmini Jakubowi nie było dane konsumować, podobno trzeba mieć do tego wiedźmińskie mutacje, żeby dało się to wypić, podobnie byłoby zapewne z rynkolem, trunkiem, który konsumowali kroganie z "Uniwersum Mass Effecta". Można by dywagować, że jeżeli Jakub Wędrowycz nie dałby rady, to kto?



No dobra, ale skończmy z tymi literackimi żarcikami, co do mocnych głów bohaterów literackich, filmowych, czy growych, przejdźmy powoli do sedna sprawy. Opowiadań jest jedenaście, oprócz zwyczajnych przygód, typu rozmowy przy trunkach, sparringi, kto jest kim itp., walki z duchami i innymi tajemniczymi, bytami, kosmitów, ufoków, jak ich Pilipiuk nazywa dosłownie nie było, ale wspomnień czy to w rozmowach, czy to w jednym z opowiadań, że ktoś miał układ z kosmitami było jak najbardziej.


Na pewno nie tylko ja się zastanawiałem, jak to będzie w nowej książce, chociażby z nowymi technologiami, które są wszechobecne i które musiały wpłynąć na mieszkańców ściany wschodniej o zaawansowanym wieku, mamy latające drony, jest mowa o tym, że wszyscy sporą część naszego czasu spędzamy wpatrując się w ekrany wszelakie i że nas ta technika zdrowo porobiła, zdaniem głównych bohaterów oczywiście. Semen ma nawet internet u siebie. Z tej okazji panowie, Jakub i Semen, umówili się na oglądanie ładnych kobiet, tak jak je pan Bóg stworzył, zapewne w akcji. W końcu nic co ludzkie nie jest im obce. Jakub jest bardziej konserwatywny od swego kumpla, ale i jemu przydał się stacjonarny telefon, zabytkowy do muzeum się nadający, ale jednak i o dziwo, mimo, że Jakub nie zaprzątał sobie głowy podłączeniem prądu do swojej chałupy, ten telefon przynajmniej raz zadzwonił. Przy kilku okazjach pojawił się wątek wojny, niemal na ich podwórku, Rosji z Ukrainą oczywiście. Przypuszczać można, że pewnie gdyby premiera książeczki była odrobinkę późniejsza dwie rakiety z Przewodowa wybuchałyby również w książce. Bo nikt z nas nie ma wątpliwości, że to dla bohaterów książki jest to po sąsiedzku niemal. Jak można się domyśleć była opisana wojenne losy w miarę młodego Jakuba i Semena w czasie II wojny światowej, jak to dzielne walczyli w partyzantce w grupie Wypruwacza.


Każde z tych opowiadań jest ciekawe i warte przeczytania, pośmiania się, wyluzowania. Ciekawy był powrót do książki „Upiór w ruderze” w opowiadaniu „Trzy damy i warchoł”, Jakub i Semen mają tam okazję wybrać się do Liszkowa, żeby uporać się z duchem Rocha Liszkowskiego. Na pewno nietypowi byli zleceniodawcy, bo jak wiadomo dwie panny Liszkowskie i jedna służąca, od ponad 200 lat same są duchami, po tym jak eksplozja w szopie wysłała je na tamten świat. Było o tym jaki panowie mają koncept jak „uprzyjemnić życie” pewnemu lokatorowi Kremla.



Zdecydowałem się wybrać opowiadanie zatytułowane „Globalne ocieplenie” , mowa tam o starym jak świat sporze sąsiedzkim jaki wiodą Wędrowyczowie i ród Bardaków. W Polskiej literaturze mamy „Zemstę” Fredry i tutaj Jakub i jego wierny wróg Izydor Bardak śmiało mogą robić za rejenta Milczka i cześnika Raptusiewicza. No ale literatura science fiction też zna o wiele dłuższy spór dwóch rodów Harkoneenn’ów i Atrydów, który trwa tysiące lat i zdaje się nie mieć końca. Jest to oczywiście „Uniwersum Diuna” Franka i Briana Herbertów. Tutaj w książce Pilipiuka możemy się dowiedzieć czy komuś na ręce wyrośnie kaktus zanim jakiś Bardak napije się bimbru z Wędrowyczem? 


Co my tu mamy? Jakub i Semen piją sobie trunki w knajpie w Wojsławicach, istotna jest tu data 11 listopada, i nagle robi się zimno, coraz zimniej, zimniej i zimniej, zimniej niż na Syberii nawet. Szybko się wydało, że to jest robota Bardaków. Jakub i Semen mają poważne kłopoty, bo jak do akcji wchodzą lute, anioły zimy z książki „Lód” Dukaja, to żartów nie ma. Można się domyśleć, że Jakub Wędrowycz nie z takich opresji w jednym kawałku wychodził, ale było ciężko, bardzo ciężko, bo nawet śmierć po obydwu panów się osobiście pofatygowała.


Podsumowując to są naprawdę ciekawe i bardzo fajne opowiadania. Zdecydowanie polecam.




wtorek, 22 listopada 2022

Eric Flint, David Weber, 1634, Wojna bałtycka, cz. 1

Eric Flint, 

David Weber,



 1634, 

Wojna bałtycka


cykl: Pierścień ognia, t. 3, cz. 1      


Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Data wydania: 2021 r. 

ISBN:  9788382022193

liczba str.; 926

tytuł oryginału: 1634: The Baltic War

tłumaczenie; Michał Bochenek ,Barbara Giecolt

kategoria; historia alternatywna 


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4967152/1634-wojna-baltycka/opinia/72415395#opinia72415395 



Po przeczytaniu książek zatytułowanych „1632” i „1633” , pierwszą napisał sam Eric Flint, drugą duet pisarski Eric Flint, Dawid Weber, w tej książce ponownie Flinti Weber ponownie odpalili komputery i wzięli się za pisanie nowej książki. Dodać trzeba, że wyszła im, kolokwializując, niezła ponad 900 stronicowa cegła.


Realia nie uległy zmianie nadal ci sami ludzie mierzą się z realiami XVII wiecznymi. Chociaż zmiany niewątpliwie są, bo temat, że mamy nowych ludzi z przyszłości, którzy od dwóch lat mieszają w Europejskiej geopolityce i jakoś wszystkie strony do tego ustosunkowały się. Oczywiście nasi też czują się coraz lepiej w tej nowej rzeczywistości i w iście amerykańskim stylu ją kreują. Powstaje nowe państwo Stany Zjednoczone Europy (SZE) , powstaje na terenie Cesarstwa Niemieckiego i częściowo przejmuje funkcje Cesarstwa. Strukturą ma podobną, cześć obszar centralnego, a reszta to republiki podległe, wasalne. Wiadomo, że żeby utrzymać tą coraz potężniejszą machinę państwową Amerykanie musieli wciągnąć do interesu część tubylców, którzy stali się siłą rzeczy kastą uprzywilejowaną mającą dostęp do technologii, nie tylko tej co została przetransferowana, bo tego na skutek zużycia jest tego coraz mniej. Ale trzeba sobie radzić i wymyślać „koło na nowo”. Postępy jakieś są skoro pojawiają się chociażby samoloty, podobne do tych jakie działały na frontach I wojny światowej, czyli znaleźli się jacyś bracia Wright w tej alternatywnej rzeczywiści i dali radę. Domyślać się można, że dało się radę z ropą naftową i przerobienie tego na standardową benzynę z czego pewnie tureccy sułtani są bardzo zadowoleni, którzy przewodzili całym światem arabskim i w tym czasie rządzili sporym kawałkiem Europy i Afryki, oprócz Azji rzecz jasna.


Tu konkretnie mamy rywalizację o basen morza Bałtyckiego, a jak wiemy sporo tu się działo. Jak zwykle jest sporo tutaj dyplomacji, a nie brakuje też batalii bitewnych na morzu i lądzie. A wspomniane samoloty robiły wśród wrogów dokładnie takie jakie w cyklu „Pieśni lodu i ognia” zrobią smoki w tym tomie który powstaje, na pewno srogo rozpalą zimę, ale akurat zachwytów w Westeros z tego powodu nie będzie, bo i tak kraj jest srogo udręczony wojnami i różnymi atrakcjami, jak wiemy przyszła zima, a spichlerze są puste. Krótko i na temat mówiąc dzieje się.


Niewątpliwie koncept literacki jaki prezentują autorzy jest bardzo ciekawy, niewątpliwie znają oni realia epoki i kombinują jak wyglądać mogłaby alternatywa, bo o to przecież chodzi w dobrej historii alternatywnej. A interwencja przybyszów z II polowy XX wieku jest siłą rzeczy znaczna. Książka jest ciekawa i warto ją przeczytać. Polecam.




niedziela, 20 listopada 2022

Robert J. Szmidt, Ostateczne rozwiązanie

Robert J. Szmidt, 




Ostateczne rozwiązanie



Wydawnictwo: Znak Horyzont

Data wydania: 2021 r.

ISBN:  9788324079414

liczba str.: 384

tytuł oryginału: ----------

tłumaczenie: ------------

kategoria: historia alternatywna



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4968570/ostateczne-rozwiazanie/opinia/73386351#opinia73386351



Książek, które opisują historycznie alternatywny motyw, że nazistowskie Niemcy, jeżeli nie wygrają II wojny światowej, to przynajmniej ją przetrwają i wyjdą z niej jako silny kraj jest troszkę. Spróbował swoich sił w tym temacie Robert J. Szmidt. Polski pisarz napisał książkę zatytułowaną „Ostateczne rozwiązanie” i trzeba obiektywnie stwierdzić, że jest ona dobra i upiornie groźna, tak samo jak chociażby ”Vaterland” Roberta Harrisa.



I na tym podobieństwa w twórczości obydwu pisarzy w ramach tworzenia koncepcji historii alternatywnej się nie kończą. Albowiem w tamtej książce podobnie, jak u Szmidta, kluczowym motywem była kwestia Żydowska, czyli nazistowska koncepcja ostatecznego rozwiązania. Ale to nie koniec, bo u Szmidta ten termin ma przynajmniej jeszcze jedno znaczenie, czyli po prostu próba, jak wiemy praktycznie niemożliwa, wygrania wojny. Pomysł jaki miał Himmler, następca Hitlera, który zginał w zamachu, jednym z 42, historycznie prawdziwym, który się nie udał. W tym konkretnym polegało to na tym, że Hitler śpieszył się na pociąg do Berlina i musiał wcześniej opuścić salę, i mównicę, w której były zamontowane ładunki wybuchowe, który zmiótłby z powierzchni razem z Hitlerem mnóstwo ludzi, w tym sporą część elity NSDAP. W alternatywnej koncepcji służby specjalne Rzeszy doszły do tego co się święci, i sam Himmler spowodował, że Hitler mówił tak długo jak było trzeba ok półgodziny dłużej, nawet się nie zorientował, że czas minął i było bum, a Hitler trafił na tamten świat, w tym również paru rywali Himmlera do objęcia funkcji nowego fuhrera Rzeszy.



W tym momencie oprócz alternatywnej political fiction zaczyna się typowo szpiegowski thriller, dokładnie tak samo jak było w książce Harrisa, tyle, że Szmidt oparł akcję o typowo Polską specyfikę, bo w alternatywnej koncepcji nic tu się nie zmienia Polska jest podbita przez nazistów, a naziści robią swoje, tyle, że tylko Himmler jest bardziej cwany i posługiwał się dobrym pijarem, o tym co się dzieje w Polsce, i o tym, że dziesiątki tysięcy Żydów wyparowywują, bo podobno wyjechali do Nowej Palestyny, i nikt nie ma głowy, żeby sprawdzać jak było, z wyjątkiem polaka Jana Karskiego i agenta brytyjskiego wywiadu Karla. No ale służby specjalne Rzeszy pod zarządem Himmlera działały sprawnie, więc wszystko na to wskazuje, że pozwalali im robić swoje. Uznali zapewne, że mniej zamieszania będzie z tego niż aresztowanie Brytyjczyka, a z państwem wyspiarskim Niemcy chcą mieć przyzwoite stosunki. Tamci zresztą z wzajemnością zawczasu pozbyli się Winstona Churchilla. No a po za tym rozsądnie rozgrywający politykę naziści mieli swoje plany polityczne, i sprawienie, że nikt tematem kwestii Żydowskiej się nie zainteresuje. Czy byłoby to możliwe, że na przykład Francja będzie państwem satelickim Rzeszy, o czym czytelnik dowiaduje się w pierwszych rozdziałach książki? Trudno powiedzieć, możliwe, że do takiego konceptu ktoś wpadłby gdyby dysponował wehikułem czasu i dowiedział się, że takie koncepty polityczne pojawią się w II połowie XX w. Podobnie było w książce i filmie „Ambassada” Niemcy dowiedzieli się, że Hitler prowadzi Niemcy do katastrofy, a nie żadnej tysiącletniej Rzeszy i wyspekulowali, że będzie taniej poddać się, zakończyć temat, a wojnę ograniczyć do tzw. incydentu wrześniowego.



Niezależnie od tego czy te koncepcje z książki Szmidta były realne historycznie do przeprowadzenia czy nie, można by tu długo dywagować, ta książka niewątpliwie ciekawie i oryginalnie rozpracowywuje zagadnienie i daje do myślenia. Bo pytania będą ludzi nurtować, czy rzeczywiście Niemcy byli blisko wygrania wojny i co by z tego wynikło, chociażby problem rozwoju broni atomowej, czy byłyby użyte i idący za tym wyścig zbrojeń. Czy może byłoby to zbędne, a naukowcy z lat 30 i 40 zajęliby się czymś innym np. Autor w sposób, ciekawy, wiarygodny nakreślił opisy postaci historycznych i fikcyjnych w książce, Książkę czyta się ciekawie. Polecam