Robert Silverberg,
Lord Prestimion
cykl: Kroniki Majipooru, t. 6
Wydawnictwo: Solaris
Data wydania; 2010 r..
ISBN: 9788375900217
liczba str.518
tytuł oryginału;Lord Prestimion
tłumaczenia: Krzysztof Sokołowski
kategoria: science fiction
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
Czytam z zachwytem kolejny, szósty, tom cyklu „Kroniki Majipooru”
zatytułowany „Lord Prestimion” . Mamy w tej książce bezpośrednią
kontynuację zdarzeń z poprzedniego tomu zatytułowanego
"Czarnoksiężnicy Majipooru", tam były batalistyczne opisy wojny domowej,
czyli obalenie uzurpatora Korsibara. A w tej mamy czas następujący po
wojnie, zaszła też konieczność obalenia prokuratora Ni –moya Dantyrii Sambaila. Przy czym rozumienie tej funkcji publicznej jest nieco inne, prokurator na Majipoorze był namiestnikiem kontynentu Zimroel, później władzę nad tym kontynentem sprawowało pięciu książąt, rycerzy kandydatów Dantiria Sambail udając sojusznika Prestimiona, w końcu był jego kuzynem,
wspierał reżim Korsibara. Po przegranej wojnie znalazł się w lochu na
Zamku. Jednak zdołał stamtąd umknąć zachowując nienawiść do Prestimiona,
no i narobić nowemu, legalnemu koronalowi sporo kłopotów. Poszukiwania
prokuratora trwają, tym samym kolejna wojna domowa wisi w powietrzu.
Tymczasem Majipoor nie pozbierał się po wojnie. Prestimion chciał
dokonać niemożliwego sprawić, żeby szkody dokonane przez Korsibara i
jego klikę zostały zniwelowane. Zażądał od magów, żeby dokonali za
pomocą magii zbiorowej amnezji. A przecież wojny i jej efektów, bo
przecież zginęli ludzie, widoczne gołym okiem są szkody wywołane
działaniami zbrojnymi obydwu stron konfliktu, nie da się wymazać z pamięci. A jednak Prestimion spróbował szczęścia, czego efektem musiało widać
być powszechne szaleństwo, które jest destrukcyjne, bo przyczynia się do
kolejnych śmierci i wielu nowych zniszczeń. No i pojawili się Barjazidowie,
jak wiemy z wcześniejszych części przedstawiciele tej dynastii byli
królami snów, potęgą Majipooru. Tu mamy wyjaśnienie jak do tego doszło.
Czytelnik znajduje potwierdzenie faktu, że maszynka króla snów to
iście diabelski wynalazek. W szczególności to jest widoczne w czasie
bezprecedensowego pojedynku ojca, który wsparł rebelianta prokuratora i
syna, który opowiedział się za Prestimionem, którzy używając swoich
maszyn walczyli o najwyższą stawkę ocierając się przy tym o zniszczenie
psychiczne. Założenie tej mechanicznej korony i walka z przeciwnikiem
dysponującym tą samą bronią to jak ujeżdżanie milionów gromów błyskawic
lub pędzącej rakiety. To porównanie oddaje potęgę tej broni, i nic
dziwnego, że jej posiadacze przez szereg pokoleń byli kolejną potęgą
planety.
Czym tak naprawdę są potęgi Majipooru? To nie tylko władza polityczna
usankcjonowana w średniowiecznym tego słowa rozumieniu, a wiec potęgi
byli reprezentantami bogini na planecie. Ale też potęgi są żywiołem,
działaniem świata. Potęgi w niemal dosłowny, nadprzyrodzony sposób,
niczym greccy herosi ogarniają cały wielki Majipoor realnie wpływając na
umysły mieszkańców planety, czyni to głównie Pani wyspy, król snów, ale
również koronal i pontifex mają tą niewyobrażalną moc z której czasem
korzystają, a więc jest to niemal dosłowny rząd dusz trudny na dobrą
sprawę do pojęcia. Jednak realny, bowiem sny, czy prorocze wizje są
niezwykłe, bo oddziałują z tą samą siłą na wydarzenia, co fakty mające
miejsce w pobliżu. Dlatego trzeba się dobrze wczytać w ten cykl, żeby
zrozumieć na czym tak naprawdę polega działanie Majipooru. Na tym też
polega absolutna wyjątkowość tego cyklu, bowiem życie na Majipoorze ma
wymiar niemal ekologiczny, wszystko jest ze sobą zżyte, stanowi jeden
wielki organizm. Czytelnik podróżując na literacki Majipoor oddycha
powietrzem Majipooru, podziwia widoki tej zróżnicowanej planety,
doświadcza jej barw, głosów, ludzkich, nieludzkich, zwierzęcych, a nawet
roślinnych, słyszymy plusk wód oceanicznych, morskich, rzek, jezior.
Oczyma wyobraźni czytelnik poznaje spore obszary planety. Równie
fascynujące są tutaj zarówno wsie, miasta, wielkie pustkowia i obszary
gęsto zaludnione, zwiedzamy również tereny niedostępne typu góry czy
pustynie. Tytuł tej części cyklu sugeruje, że Prestimion jest wyjątkowym
władcą, wręcz można powiedzieć, że jest podobny do lorda Valentine’a,
chyba nawet w ten sam sposób jest z innej bajki, a jednak to jest
czynnik decydujący, bo Prestimion żyje życiem Majipooru troszcząc się o
każdego mieszkańca i zamartwiając się, że zwykli ludzie i nieludzie też
muszą się uporać z szaleństwem. Przez wszystkie karty książki głowi się
co można za tym zrobić i działa tutaj niczym prorok, mesjasz, lekarz
cudotwórcza. Czyżby było to nawiązanie do średniowiecznych królów
cudotwórców, których Bóg obdarował łaską leczenia niektórych chorób?
Książka jest zachwycająca, pasjonująca, Silverberg kreuje rzeczywistość
Majipooru nie tylko jako pisarz, ale też zdawać się może, że usiłuje
wchodzić tu w rolę artysty malarza przedstawiając w niezwykły,
mistrzowski sposób piękno Majipooru. Zdecydowanie polecam.