sobota, 31 marca 2018

Terry Goodkind, Pani śmierci


Terry Goodkind,




Pani śmierci





cykl: Kroniki Nicci, t. 1





seria: Uniwersum Miecz Prawdy, t . 18 



Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis

Data wydania: 2017 r. 

ISBN: 9788380621992

liczba str.: 504

tytuł oryginału:  Death's Mistress

tłumaczenie: Lucyna Targosz 

kategoria: fantastyka




recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl

 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4634987/pani-smierci/opinia/45233895#opinia45233895  








Rozpocząłem czytanie nowego cyklu Terry’ego Goodkinda, który zatytułowany jest „Kroniki Nicci”, a jego akcja nadal toczy się w tym uniwersum, co prawie wszystkie książki tego autora, a mianowicie „Miecz prawdy” . Chronologicznie akcja podąża dalej. W poprzednim tomie zatytułowanym „Serce wojny” Lord Richard Rahl i spółka pogonili precz demonicznego imperatora z przeszłości Sulachana, który uparł się powrócić. I narobić niezłego bałaganu. Nastąpił też stworzenie dwóch światów, ci którzy chcieli świata bez magii zostali przetransferowani do innego świata. Z książki, która jest potwierdzającej regułę wyjątkiem „Reguła dziewiątek” domyślamy się tego, że ten drugi świat to jest nasz świat, a ten alternatywny magiczny pozostał sobą acz z pewnymi zmianami politycznymi. Na mapie pozostało tyko jedno imperium D’hary. Ale ponieważ nie ma tam współczesnych wynalazków w tym internet, to przepływ informacji jest wolny i pewni wszelkiej maści watażkowie nie wiedzą, że nie ma imperatorów Starego świata. Obydwoma światami Starym i Nowym rządzi D’hara. To jest wynik wojny, a konkretnie inwazji imperatora Jaganga na Nowy świat i wygranej bitwy na przedpolach Pałacu Ludu i samym środku tej budowli. 
Wiem, jak to wygląda, jak masło maślane, i pojęcia o co chodzi z tymi światami, ale to sam autor tak namieszał. W dodatku w Starym świecie nie tolerowano magii, w przeciwieństwie do Nowego świata i to ludzie stamtąd zostali wysłani do nowej rzeczywistości, w której zaczęli budować od nowa cywilizacje bez magii. To już było. Pozostajemy w tej alternatywnej przepełnionej magią rzeczywistości. Czarodzieje, Pani śmierci Nicci i były prorok, były, bo proroctwa zniknęły ze świata magii, Nathan mają misję specjalną zleconą przez lorda Rahla. Mają opowiadać o tym co się wydarzyło, o tym, że zachodzi transformacja zarówno polityczna, ale też widać zmiany układu gwiazd w kosmosie, idącego za tym zmian klimatu, np. zmian prądów morskich nikt nie jest w stanie przewidzieć efektów tej transformacji. Jak to są poważne zmiany mogą zajść wystarczy jak sobie uświadomimy, co by się stało gdyby np. jeden Golfsztrom zmienił kierunek, spowodowałoby to niezłe reperkusje w klimacie, przynajmniej w Europie i w Ameryce. Gdyby watażkowie nie chcieli dobrowolnie uznać władzy lorda Rahla Pani śmierci ma ich przekonać, jeśli to by się nie powiodło zagrozić, że armia D’hary zrobi porządek. 
 

Czarodziej, prorok, Nathan Rahl, daleki krewny Richarda, wraz z czarodziejką Nicci podejmują się misji. Trafiają najpierw do wiedźmy Red. To wyznaczyło kierunek ich szlaku, podążają do Kol Aldur. Nathan, dowiaduje się, że tam odzyska swój magiczny dar, a Nicci, że po drodze ocali świat. Obydwoje nie wiedzą co ich czeka, ale podróżują gdzieś w nieznane głębie Starego Świata. Nie wiedzą czy konkretnie to wiedźma miała na myśli, ale już w tym pierwszym tomie Nicci ratuje świat dwukrotnie, najpierw przed zakusami Życiożercy, a potem mnemoniczki Wiktorii, która nazwała się Pani Życia. Czyli była dokładnym przeciwieństwem Życiożercy, który pochłaniał wszelkie życie i stwarzał tym zagrożenie dla świata. A Wiktoria wyczarowała eksplozję życia, która również zagrażała światu. Obydwoje Roland, który został Życiozercą i Wiktoria, która nazwała siebie Panią Życia, byli czarodziejami bibliotekarzami w Cliffwail, czytając starożytne księgi mieli do czynienia z magią i próbowali szczęścia z niej korzystać nie mając umiejętności kontrolowania. Richard, Nathan, Nicci, którzy przeszli przez Pałac Proroków, tam w dosyć restrykcyjny sposób uczono młodych czarodziejów kontrolowania magii. Nicci była tam, jedną z sióstr nauczycielek. Nathan spędził tysiąc lat, na czytaniu proroctw. Nicci około dwustu. Richard był krótko, bo on z czarodziejem Zeddem na spółkę zniszczyli Pałac Proroków. Chodzi tu o wyjaśnienie czytelnikom jak ważną umiejętnością jest kontrolowanie magii. Nauka w pałacu proroków trwała kilkadziesiąt, jeżeli nie setki lat. Czas tam na skutek działania magii się zatrzymywał. Nicci i Nathan podążają szlakiem i bynajmniej nie jest to nudna wędrówka, bo wyznań po drodze nie brakuje. Mamy burze na morzu, walkę, z Selka, podwodnymi ludźmi, no i czarodziejskie pojedynki z Życiożercą i Pania Życia. Nicci była wykwalifikowaną czarodziejką, a tamci raczej amatorami, co nie znaczy, że te zwycięstwa były łatwe. Miały bowiem swoją cenę. No ale tego zdradzać nie zamierzam, bo warto dowiedzieć się tego z książki. Mamy dwoje zwykłych bohaterów. Bannona Farmera, który został towarzyszem podróży Nicci i Nathana, no i nastolatkę Oset mieszkankę doliny przekształconej przez Życiożercę w wyjawione pustkowie. Życiożerca zżerał wszystko co żyje. Los Oset w dziwny sposób splótł się z losem samej Nicci. 
Czy bohaterowie tej powieści dotrą do celu, do Kol Aldur? 



Równolegle czytam „Kroniki Majipooru” Roberta Silverberga i co mnie uderzyło czytając powieści Goodkinda, że przesycona jest motywami typowo silverbergowskimi. Chociażby tytuł lord, noszą go Rahlowie, i koronalowie Majipooru. Dalej u Silverberga jest król snów i panią wyspy snów, dwie potęgi Majipooru. Tutaj u Goddkinda mamy nawiedzających sny. Wiemy, że jednym z najpotężniejszych nawiedzających sny był sam imperator Jagang, który dzięki temu kontrolował umysły. Królowie snów robili właściwie to samo zdrowo uprzykrzając życie jeśli mieli kogoś na muszce. Niewielu było w stanie przeciwstawić się tej mocy. Ta sztuka udała się samemu koronalowi Prestimionowi. W tej części mamy podróż morzem, a ten motyw co i rusz mamy u Silverberga. Nie ma u Goodkinda co prawda smoków morskich, za to są smoki lądowe. Co tu więcej porównywać, obydwa te cykle to po prostu literacki geniusz obydwu autorów. Obydwaj Goodkind i Silverberg wykreowali fascynujące koncepcje fantastyczne, które dają czytelnikowi do myślenia. 



Książkę „Pani śmierci”, polecam. Widać, że Goodkind ma stare/nowe ciekawe pomysły na rozwijanie tej fantastycznej koncepcji jaką jest „Uniwersum Miecz prawdy” i mam to przeczucie, że kolejne części cyklu „Kroniki Nicci” będą jeszcze ciekawsze, bo widać, że to dopiero początek nowej literackiej przygody, ale jaki początek? Niezwykle zachęcający. Zdecydowanie polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz