Terry Goodkind,
Kamień łez
cykl: Miecz prawdy, t. 4
Wydawnictwo: Dom wydawniczy Rebis
Data wydania: 2000
ISBN: 8371204876
liczba str.: 891
tytuł oryginału: Stone of Tears
tłumaczenie: Lucyna Targosz
kategoria: fantastyka, fantasy
( recenzja
opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

Trzeba wspomnieć, że kamień łez to magiczny artefakt, jedna z pieczęci zamykająca bramy zaświatów. Tak się złożyło, że kamień łez dotarł do naszego świata. Khalan i Richard mają zamiar się pobrać zgodnie z rytuałem Błotnych ludzi. Jednak wydarzenia ich dogoniły, brama w zaświatach została otwarta, bowiem Rahl Posępny zawarł pakt z opiekunem i on miał jakąś kontrolę nad tym wszystkim. Gdy jego zabrakło zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Pojawiały się scrimy i screelingi, mało sympatyczne potwory z zaświatów. Zachodzi obawa, że brama z zaświatami zostanie całkowicie rozdarta i Opiekun stamtąd wyjdzie i w konsekwencji nasz świat zostanie przez zaświaty wchłonięty. Trzeba temu zapobiec. Tyle, że nasi bohaterowie zostają rozdzieleni. Richard trafił do sióstr światła, kłopot w tym są tam pałacu szkolącym magów siostry mroku. Richard stara się coraz lepiej rozumieć swoją magię, okazuję się, że nie tylko jest poszukiwaczem, ale również czarodziejem wojny, posiadającym obydwie magie: addytywną i substraktywną. Richard jest wyjątkowy, bo ostatni czarodziej wojny urodził się 3000 lat temu, to jeszcze Richard pojawia się w proroctwach starych jak świat. To, że te proroctwa dotyczą Richarda dowodzi tego, że nadchodzą czasy naprawdę trudne i że Opiekun ma zamiar zdrowo dać się we znaki, naruszając odwieczną równowagę miedzy dobrem a złem, a także między życiem a śmiercią. Siostry światła modłą się do Stwórcy, ale większość ludów ma swoje dobre duchy. Zastanawiające jest to, że najważniejsze, finałowe, wydarzenia, mają mieście w czasie zimowego przesilenia, a więc w czasie najdłuższej nocy w roku.
Wtedy potęga mroku jest najsilniejsza i wtedy trzeba ją pokonywać. Przypomina to motyw z religii chrześcijańskiej, pewnej najdłuższej nocy w roku narodził się Jezus Chrystus, po to, żeby zbawić ludzkość i pokonać zło.
Khalan podąża do Aydindrill, żeby skontaktować się z czarodziejem Zeddem, a ten z kolei odnajduje Adie, a potem oboje, muszą podążyć na koniec świata do Westlandu, żeby zostać wyleczonym z pewnej magicznej choroby. Khalan i troje Błotnych ludzi, którzy z nią podróżują muszą trafić do stolicy Middlandów. Po drodze jednak mają do czynienia z armią Imperialnego Ładu. Spokojnie, takich cudów nie ma, żeby sama jedna Khalan pogoniła 50000 ludzi. Ale wzięła pod dowództwo młodzież z armii Galei i nauczyła chłopaków walczyć. Przekonała ich, że standardowymi metodami nie mają szans. Potrzebne tu są metody wojny partyzanckiej. Jak to wyszło? A to już najlepiej sami przeczytajcie.
Pojawia się koncepcja dwóch światów, troszkę tu autor namieszał, bo powstaje wrażenie, że chodzi tu granice Middlandów i D’hary z Westlandem, potem wychodzi, że to coś innego, że jest magiczna granica nie do przejścia, ale jak się okazuje, że na nią również są sposoby.
Podsumowując, przeczytałem książkę zatytułowaną „Kamień łez” z zachwytem. Zdecydowanie polecam.