Leszek Biały,
Źródło Mamerkusa
( recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:
Data wydania: 2010
ISBN: 9788373863620
liczba str. 847
tytuł oryginału: ------------
tłumaczenie: ----------
kategoria; powieść historyczna
Tym razem przydarzyło mi się przeczytać ciekawą i oryginalna powieść
zatytułowaną „Źródło Mamerkusa”, której autorem jest Leszek Biały. Jest
to powieść historyczna. W warstwie faktograficznej wiodącym wydarzeniem
jest tutaj pierwsza krucjata z 1099 r. Militarnym osiągnięciem tego
przedsięwzięcia było zdobycie Jerozolimy. Owszem mamy tutaj opisy bitew,
przede wszystkim najpierw zdobycie i obrona Antiochii, a później
zdobycie Jerozolimy i bitwa, obrona przez atak, i pokonanie, jednej z
armii muzułmańskich, albowiem władca Egiptu chciał skorzystać z
zamieszania jakim były krucjaty i powiększyć terytorium kosztem Turcji,
która wcześniej władała Ziemią Świętą. No ale to chrześcijanie z Zachodu
mieli ambicje zdobyć i utworzyć nowe Królestwo Jerozolimskie. I
niewątpliwie ten typowo zdarzeniowy punkt widzenia jest ciekawy i
czytelnik dowie się sporo jak w sposób literacki autor opisał
historyczne wydarzenia.
Jednak z historycznego punktu widzenia istotniejsze jest, że autor spróbował oddać mentalność człowieka średniowiecznego i jest to próba całkiem udana. Człowiek średniowiecza był człowiekiem wierzącym i nic dziwnego, że w tej książce wiara na wszelkie sposoby wałkowana przez autora musiała się pojawić.
Niewątpliwie interesujący jest dyskurs chrześcijańsko – islamski dwóch przyjaciół. Jednym z nich był bezimienny główny bohater, chrześcijanin, rycerz, który podąża na krucjaty, żeby zasłużyć na to, żeby ekskomunika nałożona na niego przez jednego duchownego została zdjęta. A drugim Yusuf, muzułmanin, intelektualista. Podążając z zachodu, z Hiszpanii na bliski wschód do Ziemi Świętej opowiadają sobie nawzajem niesamowite historie, słuchają również historii ludzi, których poznają. Zdarzają im się po drodze różne perypetie. Jedną z poznanych osób będzie Piotr Bartłomiej, który trudni się kombinowaniem. Jedną z jego intratnych biznesowych specjalności jest pokutowanie za innych i podróżowanie do Ziemi Świętej. Otrzymuje za to sowitą zapłatę. Ciekawostka jest to, że ktoś taki jak Piotr Bartłomiej doznaje objawień. Objawia mu się św. Andrzej, jeden z 12 apostołów, który daje mądre rady jak znaleźć włócznię, którą przebito Jezusa, i ta relikwia ma pomóc w utrzymaniu już zdobytej Antiochii. Mimo wątpliwości niektórych dowódców krucjaty i duchownych co do autentyczności objawień Piotra Bartłomieja, okazało się jednak, że ta odkryta włócznia dała krzyżowcom impuls do wgrania bitwy. Po trosze to przypomina to co działo się kilka wieków później we Francji, gdy Joanna d’Arc poprosiła niekoronowanego wówczas króla Karola VII o dowodzenie nad armią, bo taka jest wola Bożą, żeby zdobyć Orlean. Joanna pochodziła ze wsi, no i była kobietą, co w tej epoce było niedopuszczalne, żeby kobieta walczyła i dowodziła armią. Sprawę rozważyli teologowie i uznali, że jej objawienia są jak najbardziej autentyczne.
Powieść jest napisana w interesujący sposób, czytelnik wciąga się w te wszystkie opowieści, które poznaje. Mi kojarzy się to książką Umberto Eco „Baudolino”, no i książką „Rękopis znaleziony w Saragossie” Jana Potockiego. Mamerkus, rzymianin, mniej więcej rówieśnik Jezusa Chrystusa, przypomina Żyda Wiecznego Tułacza. Bóg uznał, że nadszedł kres ponad tysiącletniej wędrówki Mamerkusa po Ziemi, bo zabił go przypadkowy pocisk z kuszy.
Książka zatytułowana „Źródło Mamerkusa” jest dobra. Warto przeczytać. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz