środa, 19 stycznia 2022

Andrzej Pilipiuk, Upiór w ruderze

Andrzej Pilipiuk


Upiór w ruderze



Wydawnictwo: Fabryka słów 

Data wydania: 2020 r. 

ISBN:   9788379645749

liczba str.: 376

tytuł oryginału: --------

tłumaczenie: --------

kategoria: fantastyka


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4926635/upior-w-ruderze/opinia/68654467#opinia68654467      







Jak wiecie moi drodzy czytelnicy, zerkam czasem na twórczość Andrzeja Piliiuka, I to pomimo świadomości, że trudno tą literaturę uznawać za jakąś wybitną. W ramach gatunku fantastyki szeroko pojętej są to raczej książki rozrywkowe, bo mamy tu zabawy wszelkimi możliwymi koncepcjami literackimi, szczególnie ciekawe są np. przeróżne podróże w czasie. Nie jest tajemnicą, że Pilipiuk szczególnie dobrze czuje się w opisywaniu realiów XIX wiecznych. Powszechnie znane są prawicowe przekonania autora, no i że niechętnie odnosi się do lewej sceny politycznej i czasów „słusznie minionych” ,i to widać także po tej recenzowanej książce zatytułowanej „Upiór w ruderze”. Ok, autor ma do tego prawo, i czytelnikowi nic do tego, może po prostu nie czytać książek autora jeśli mu koncepty polityczne nie odpowiadają. Ja nie mam zwyczaju negować książek tylko z tego powodu, że mi np. nie po drodze z poglądami autora i skupiam się na wartościach literackich, i nie widzę w tym przeciwskazań, żeby książki czytać, bo one zawsze mogą wzbogacić czytelnika o pewną wiedzę. 


No ale zajmijmy się książką, jak wszystkie książki autora, są lekkie, łatwe i przyjemne, czytelnik doskonale się bawi, jest okazja się pośmiać. Jak autor zapewnia książka zacznie się wybuchowo, ale dalej będzie równie ciekawie. Zaczęło się w roku 1812, trzy młode panny, dwie szlachcianki i służąca są same w dworku szlacheckim w Liszkowie. Jakaś ciekawość spowodowała, że wszystkie trzy; Lukrecja Kornelia i Marcelina, trafiły do szopy, gdzie znalazła się armata z dawnych czasów, skończyło się to fatalnie. Skończyły jako pokutujące duszyczki mające pilnować majątku Liszkowskich przez kolejne 500 lat. A że z historii wiemy, że w przynajmniej w dwóch stuleciach było ciekawie, to i duszyczki miały co robić.


Cała opowieść już bardziej na serio zaczyna się pod koniec drugiej wojny światowej, Niemcy jeszcze się trzymają, ale Armia Czerwona już blisko. Dla jednych i drugich bogaty szlachecki dworek jest okazja do zgarnięcia solidnych łupów. No ale, te wredne duchy żyć nie dawały, to była nielicha przeprawa z pannami z XIX w. Dalej mamy opisanych kilka epizodów w okresu PRL- u i było nie mniej ciekawie, bo przybywali ambitni aparatczycy, których celem było się wybić i zdobyć awans na jakąś lepszą, w domyśle bogatszą lokacje, a z pałacu Liszkowskich wynieść to czego nie dali rady okupanci. Był nawet jeden, który miał ambicję naukowe i chciał robić doktorat z dokonań lokalnego bohatera walk o wyzwolenie kraju, wylansowanego przez Rosjan, a potem naszych. Problemem był jeden drobiazg, że Edward Kukuła był pospolitym złodziejem, i tylko swoisty układ akowców z Niemcami sprawił, że wytrzasnęli z niczego radzieckich partyzantów, oczywiście martwych, byli to ludzie skazani przez Państwo Podziemne, wśród nich złodziej z którego zrobiono miejscowego bohatera komunizmu, bo taki się przydał.


Czytając dumałem czy będzie coś o przyszłości, i o dziwo nie zawiodłem się, bowiem w połowie XXI wieku był atak kosmitów na Ziemię. W końcu wysłannicy Obcych trafili do Liszkowa, i oczywiście upomnieli się o pałac, a jak można się domyśleć, duchy trzech kobiet już zacierały ręce, żeby, mówiąc kolokwialnie i po pilipiukowsku, dokopać ufokom!


O to cała prosta historia, no i niesamowicie śmieszna. Książka jest po prostu przyzwoita, nadaje się do czytania, a historia wciąga. Bohaterowie są ciekawie wykreowani, czasem, czuć czasem niemal kabaretowe przerysowanie, ale bardzo mocno to nie przeszkadza w lekturze. Dodać można, że czytanie tej książki stratą czasu nie jest. Polecam 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz