Algis Budrys,
Cytadela
Wydawnictwo: Stalker Books
Data wydania: 2022 r.
ISBN: 9788367223133
liczba str.: 208
tytuł oryginału: Citadel
tłumaczenie: Tomasz Walenciak, Ireneusz Dybczyński
kategoria: science fiction
recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/cytadela/opinia/84152473
Kryształowa ściana, oko nocy [ w: ] Algis Budrys, Cytadela
Miałem okazję niedawno przeczytać książkę pt. „Ten cholerny księżyc”, zresztą ten utwór znalazł się również w tym tomie opowiadań pt. „ Cytadela”, więc trzeba było dokonać jakiegoś innego wyboru. Zaintrygowało mnie dość długie opowiadanie zatytułowane „Kryształowa ściana, oko nocy”. W tym opowiadaniu będzie mowa o tych cholernych Marsjanach. Ciekawostką jest to, że konwencja tego opowiadania jest wyjątkowa, bardzo realistyczna, bowiem czytelnik ma okazję się przekonać, że wszystko co jest związane z pieniędzmi, nie straci na aktualności również w przyszłości bliższej i dalszej. W sumie nie ważne, czy to będą dolary, kredyty, solarisy, czy jeden czort wie jeszcze, jak będą się nazywały ziemskie i kosmiczne waluty, nadal pieniądze papierowe czy wirtualne nadal będą wzbudzać silne emocje negatywne i pozytywne. Tak jak to ma miejsce praktycznie w każdej epoce, zwłaszcza w kręgach biznesowych/finansowych, dźwięk, szelest przepływu pieniędzy doprowadza ludzi do szału. Nie obce też będą rozważania o zapachu pieniędzy. I dokładnie tak jest tutaj w tym opowiadaniu mamy spotkanie biznesowe gdzieś na wyspie Manhattan, gdzie kiedyś było miasto Nowy Jork, wieżowe są jeszcze wyższe niż kiedyś, w sensie dosłownym sięgają gwiazd. Zapewne budowanie portów kosmicznych na wysokości kilkunastu kilometrów też problemem wielkim nie jest, jak to sugeruje parę książek z gatunku science fiction z samym Clarkiem, tym od „Odysei kosmicznej 2001”, na czele. No ale wiemy, że jeden z uczestników siedzi/pracuje w biurze gdzieś na kosmicznej wysokości a jakiś gość do niego się wybrał. Jak nie trudno się domyśleć przybył porozmawiać o interesach. Telefon zadzwonił. Tak zaczyna się gra i akcja opowiadania.
Jednym z szefów globalnej korporacji jest Rufus Sollenar. Gościem jest pan Ermine ze Specjalnego Biura Public Relations IAB. To coś w rodzaju instytucji kontrolnej firm z branży. Panowie wymieniają grzeczności, udowadniają sobie kto tu jest bossem, dzisiaj co niektórzy by powiedzieli sigmą, Pan Ermine mówi, że jego brat pracuje w jednej z federalnych agencji, a ma w tym jakiś cel zapewne. Czyżby to były typowe zagrywki w tych kręgach? No ale gospodarz nie wywalił gościa za drzwi więc chce poświęcić mu swój bezcenny czas i wysłuchać co ma do powiedzenia. Dalej dowiadujemy się, że mowa tutaj o branży technologicznej, ściśle telewizyjnej, mowa jest o jakimś patencie, EV, na nowy standard odbiornika TV. Czyżby Algis Budrys spekulował, że z TV będzie troszkę jak z radiem, wieszczy się upadek tego medium, ale jakoś trwa. Z TV wydaje się, że tak jest, bo w dużym stopniu rolę rozrywkową i informacyjną przejmuje internet. Autor jest zdania, że TV z jakiś powodów się utrzyma i nadal będzie spełniać swoje role nie tylko informacyjno – rozrywkowe. Nie zmieni się to, że ktoś będzie na tym zarabiał duże pieniądze, w tym firmy produkujące wyposażenie wszelakie, bo to już widzimy, że jakość odbioru ma znaczenie, i TV chcąc utrzymać się na powierzchni musi w tym wyścigu o dobrą jakość technologii utrzymywać dobre lokaty. Jak nie trudno się domyśleć chodzi też o rywalizację panów Sollenar’a i Burr’a. Korporacje obydwu szefów dzieli raptem kilka przecznic a mają wpływ na cały glob, a nawet kawał kosmosu. Można się domyśleć, że troską pana Ermine jest aby standard EV odniósł sukces rynkowy, Sollenar jest pewny swego i opowiada, że projekt to pewniak, nie jest zagrożony. No ale jest problem, tych cholernych Marsjan, bo ich inżynierowie znają się na swojej robocie i mogą wyprodukować coś jeszcze lepszego, a wtedy projekt EV i finanse wszystkich firm stowarzyszonych w IAB trafi szlag. W tym kontekście informacja, że Cortwighte Burr ściągnął coś od Marsjan jest ważna. Na tym skończyło się to spotkanie biznesowe, pan Ermine wyszedł.
W kolejnej części jest mowa o czymś co możemy nazwać szpiegostwem Sollenar szpieguje Burra, żeby odkryć co on kombinuje z tą marsjańską technologią, badając, czy rzeczywiście jest w stanie mu zagrozić i obalić standard EV. A potem padł strzał Burr został trafiony. Wynika z tego, że działalność biznesowa jest ryzykowna pod tym względem, że można stracić troszkę krwi, a nawet życie. Nie zabił, ale tym razem przyszedł przeciwnik, i niczym jakiś spiderman biegał po szklanych ścianach wieżowca, żeby ściągnąć rywala na dno. Ta próba również się nie powiodła, skończyło się na połamanych palcach.
Trzecia sekwencja to całkiem publiczne spotkanie na balu, gdzie Sollenar jest laureatem jednej z dorocznych, branżowych nagród, oznacza to tyle, że marsjański wynalazek okazał się niewypałem, i że standard EV stał się powszechny w użytkowaniu. Jednak inżynierowie z Marsa całkiem beznadziejni nie są, skoro Burr był zdolny do takich wyczynów i jest praktycznie nieśmiertelny, a to na pewno w biznesie jest uważane za interesujący bonus, warty każdej ceny zapewne. Mamy jeszcze kolejne spotkanie z panem Ermine, bowiem cała ta afera wywołała spore komplikacje w organizacji IAB. W końcu rzadko zdarza się, że dwaj biznesmeni bawią się w bossów mafii i jeden próbuje wykończyć drugiego w sensie dosłownym. Ciekawą, acz nie kluczową dla tej opowieści kwestią jest jak sprawa pod kątem biznesowym dalej wygląda. No ale dowiadujemy się kim są umownie napiszmy kontrolerzy pokroju pana Ermine, oprócz tego, że są lojalni i praktycznie nieprzekupni, jeżeli nie są Marsjanami, to zoperowano ich na Marsie, są w posiadaniu nadzwyczajnych umiejętności, zapewne są też nieśmiertelni. Pod tą procedurę kontrolną trafił Rufus Sollenar. Dowiedział się, że został objęty nakazem organu kontrolnego i szybko przekonał się co to oznacza!
Krótko mówiąc panowie, panie pewnie też, w ciekawy i niezwykle barwny sposób załatwiają sprawy biznesowe. Pewnie polisy na życie w tym uniwersum opiewają na ogromne kwoty, co tylko poddymia atmosferę zapewne. Algis Budrys dał radę, opowiadanie o sprawach ekonomicznych wyszło wyśmienicie. Polecam i stwierdzam, że wyzwanie litewskie Book Trottera było bardzo udane.