Neal Stephenson,
Ustrój świata, cz. 1
cykl: Cykl Barokowy, t. 6
Data wydania: 2007 r.
ISBN: 9788374800570
liczba str.: 354
tytuł oryginału: The System of the World
tłumaczenie: Wojciech Szypuła
kategoria: powieść historyczna
Recenzując „Cykl Barokowy” Neal Stephensona przyszedł czas na ostatnia
trylogię zatytułowaną „Ustrój świata” . Przeczytałem właśnie jej
pierwszą część, czyli szósty tom cyklu. Stephenson jak zwykle namieszał.
Akcja zaczyna się w momencie kiedy zakończył się pierwszy tom. W roku
1714 Daniel Waterhouse po latach nieobecności, wrócił do Londynu. Mamy
tam zawarte obserwacje co też zmieniło się przez te kilkanaście lat w
Anglii kiedy to przebywał w Amerykańskiej kolonii. Zaobserwował, że w
kraju dobrze się wiedzie, że są dobre efekty w pracy nad walutą, którą rozpoczął i
kontynuuje nada sir Isaac Newton jako dyrektor mennicy królewskiej. Ale
nudy powiecie tak wybitny naukowiec zabawił się w księgowego? Ale jednak
niekoniecznie, jak się okazuje, bo oprócz branżowej roboty z której
myśliciel, wybitny naukowiec, wywiązał się wyśmienicie Newton miał w
tym jeden ukryty cel typowo badawczy. Newton potrzebował dostępu do
srebra i złota, a gdzie mógł go znaleźć najwięcej jak nie w majątku
królewskim? Przez mennice przechodziło złoto jakiekolwiek trafiało na
rynek Anglii i z rozpędu kawał świata, który był koloniami brytyjskimi
również wchodził w grę.
Newton szukał śladów tajemniczego skarbu Salomona. Ciekawe, że natrafił na niego ścigając fałszerzy, to były fachowcy z 10 oryginalnych gwinei potrafili zrobić 11, która była równie dobra jak oryginał. Diabeł tkwił w szczegółach, w minimalnych różnicach wagowych, które były dopuszczalne przez mennice. Fałszerze również skupowali złoto i z niego robili monety. Newton natrafił na złoto, które znajdowało się na statku o nazwie Minerwa, prawie całe złoto skonfiskowane, ale, że Jack Sheftoe i jego kumple do remontu statku wykorzystali złoto, bo nic innego nie mieli pod ręką, to te złoto jako część statku się zachowała. Podróżnicy powoli się tych złotych płatów pozbywali zamieniając je sukcesywnie na ich tańszy odpowiednik.
Newton szukał śladów tajemniczego skarbu Salomona. Ciekawe, że natrafił na niego ścigając fałszerzy, to były fachowcy z 10 oryginalnych gwinei potrafili zrobić 11, która była równie dobra jak oryginał. Diabeł tkwił w szczegółach, w minimalnych różnicach wagowych, które były dopuszczalne przez mennice. Fałszerze również skupowali złoto i z niego robili monety. Newton natrafił na złoto, które znajdowało się na statku o nazwie Minerwa, prawie całe złoto skonfiskowane, ale, że Jack Sheftoe i jego kumple do remontu statku wykorzystali złoto, bo nic innego nie mieli pod ręką, to te złoto jako część statku się zachowała. Podróżnicy powoli się tych złotych płatów pozbywali zamieniając je sukcesywnie na ich tańszy odpowiednik.
W tej części opowieści o Jacku Sheftoe i pięknej Elizie jest niewiele, ale jak sądzę Stephenson ma zamiar z tym coś jeszcze zrobić w ostatnich dwóch częściach „Cyklu Barokowego”, bowiem te dwie postaci w szczególności ciekawych barw tej całej opowieści. No cóż pozostaje czytać dalej.
Warto przeczytać. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz