poniedziałek, 6 lipca 2020

Ilona Andrews, Magia wskrzesza

Ilona Andrews,


Magia wskrzesza


cykl: Kate Daniels, t. 6


Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2018 r.
ISBN:  9788379643585
liczba str.: 450
tytuł oryginału: Magic Rises 
tłumaczenie:Kaja Wiszniewska - Mazgiel 
kategoria: fantastyka



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4852468/magia-wskrzesza/opinia/59099688#opinia59099688     





Jak ktoś kojarzy czytelniczy cykl o przygodach Kate Daniels z grubsza wie czego może się spodziewać po kolejnej części zatytułowanej „Magia wskrzesza”, który napisał duet autorski o pseudonimie Ilona Andrews. A jednak autorzy bazując cały czas na pozornie niezbyt skomplikowanym koncepcie przekonują czytelnika, że da się stworzyć coraz to nowsze opisy sytuacji, przez co fabuła rozwija się bardzo fajnie, a czytelnik coraz lepiej poznaje główną bohaterkę Kate, jej ukochanego, władcę bestii, Currana i parę innych osób, ludzkich i wilczych. W sumie to już nie zaskakuje, że Kate nabiera coraz więcej rysów słowiańskich, chociażby z poprzedniej części czytelnik dowiedział się, że Kate zna język ukraiński i rosyjski, i mimo faktu, że angielski wystarcza, żeby poruszać się po całym świecie, w tym względzie, magia która ponownie się pojawiła się w świecie po kilku tysiącach lat, nic nie zmieniła, to jednak znajomość języka Czechowa i Gogola głównej bohaterce się przydaje.



Zaskoczenie jest. Do tej pory akcja po za Atlantę raczej nie wychodziła. A teraz w tym szóstym tomie reprezentacja Gromady, z szefem Curranem na czele, oczywiście Kate również, wybierają się do Gruzji, konkretniej do Abchazji. Odbywa się tam coś w rodzaju zjazdu wilczych Gromad z kilku krajach Europy z udziałem honorowych gości z Ameryki, w końcu wataha z Atlanty jest najliczniejsza w Stanach, tylko wilczury z Alaski zbliżają się liczebnością do Gromady Currana. Z tą różnicą, że wilki Atlanty żyją w dużym mieście, w przeciwieństwie do tych z Alaski i pewnie nikt im tam w drogę nie wchodzi, bo przestrzenie leśne i surowy, zimowy klimat Alaski do dobre środowisko dla wilkołaczej społeczności. Oczywiście mówienie tu o wilkach jest raczej umowne, bo zmiennokształtni mogą przemieniać się w różne zwierzęta, w tym morskie, jak się okazuje. Sam Curran przemienia się w króla zwierząt lwa. Curran ma świadomość, że z perspektywy Ameryki Gruzja to raczej dziki kraj, a przybysze z innych krajów też raczej wybierają tereny gdzie są puszcze, górskie, itp. W ciemno można strzelać, że będzie się działo i dokładnie tak jest, pojawiają się dziwne potwory, co brzmi dziwnie, bo przecież transformacje w wilczury to robota magii, ale są jeszcze bardziej pokręcone transformacje jakby jakaś koniunkcja sfer tutaj namieszała. A to już będzie dawało jeszcze większe pole do popisu autorom. Misja tej wyprawy nie są tylko dyplomatyczne pogaduszki z kolegami z drugiego końca świata, ale zdobycie antidotum na Lyc, co powoduje zezwierzęcenie, przemianę w Loopy. Najbardziej przykre jest jeśli to dotyczy wilczego potomstwa. I taka sytuacja ma tutaj miejsce.




Czy zdobyli ten środek? I jak powiodła się misja? Na pewno można dodać, że podróże kształcą, także ta grupa zdobyła cenne informacje. Raczej nie zaskakują perturbacje emocjonalne między Kate a Curranem, bo cały cykl również do tego się sprowadza. Bo w końcu to jest bardzo ekspresyjny związek, pięknej ludzkiej kobiety i wilkołaczego lwa, zarządającego kilkutysięcznym stadem równie niebezpiecznych osobników było nie było. Tutaj, w tej części,  wchodzi zazdrość, Curran niebezpiecznie, zdaniem Kate oczywiście, zbliża się do pięknej zmiennokształtnej Lorelei, a i Kate nie miałaby problemu, żeby znaleźć adoratorów. I obydwoje muszą się z tym uporać. Ciekawą postacią jest dr. Doolitle, to bardziej pseudonim doktorka, osoby, której wilcy potrzebują, kogoś kto jest lekarzem i weterynarzem w jednym. Wynika z tego, że wykształceni ludzie również w tego typu bardzo specyficznych społecznościach są niezbędni. Tym bardziej, że ataki magii są wciąż nową rzeczywistością, z którą ludzie radzą sobie coraz lepiej, ale jednak dla specjalistów z wielu branż jest to wielkie wyzwanie, bo istotą magii jest przecież nieobliczalność, a żeby społeczności, miasta, państwa, organizacje międzynarodowe mogły funkcjonować trzeba to transformacje w rzeczywistości jakoś wyliczać i podchodzić do tego racjonalnie i taktycznie.




Książka jest dobra, ciekawa, interesująca. Polecam.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz