wtorek, 25 maja 2021

Praca zbiorowa, G. R. R. Martin , G. Dozois i inni, Niebezpieczne kobiety

Praca zbiorowa,

George  R. R.  Martin, Gardner  Dozois i inni, 

Niebezpieczne kobiety 



Wydawnictwo:  Zysk i S-ka

Data wydania: 2015 r.

ISBN: 9788377855713

liczba str.: 954

tytuł oryginału: Dangeorus Women

tłumaczenie: praca zbiorowa

kategoria: fantastyka



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/240842/niebezpieczne-kobiety/opinia/63685998#opinia63685998





Księżniczki i królowe, albo czarni i zieloni,           
[ w: ] G.R.R. Martin, Gardner Dozois,
 Niebezpieczne kobiety


Tom opowiadań zatytułowany „Niebezpieczne kobiety”, któremu patronują G. R. R. Martin i Gardner Dozois, zawiera najpierw wstęp Dozoisa 21 opowiadania, 21 autorów. Swoim zwyczajem szerzej zajmuje się jednym i dokonuję wyboru. A wybór był chyba najbardziej oczywisty czyli powrót do Westeros, czyli uniwersum wykreowanego przez G. R. R. Martina. Co nie znaczy wcale, że pozostałe opowiadania były nie warte tego, żeby je poznać, bo mamy takich autorów, jak Abercrombie, Sanderson, Diana Gabaldon i wielu innych, a to gwarantuje kawał dobrej literatury. Temat wiodący, coś o niebezpiecznych kobietach. Są to różne uniwersa fantasy, i sf, ale też mamy motywy historyczne oraz kryminały, czyli każdy powinien znaleźć tutaj coś dla siebie w tej książce.


Akcja opowiadania „Księżniczki i królowe, albo czarni i zieloni” ma miejsce w Westeros, ok 200 lat przed wydarzeniami w cyklu „Pieśń lodu i ognia”, który zaczyna oczywiście „Gra o tron”. I na wejściu dowiadujemy się, że mamy prawie taką samą grę o tron jak tą znaną z książkowego cyklu, tutaj nastąpił podział panującego rodu Targarienów, jak można się domyśleć, pozostałe rody w tym Lannisterowie i Starkowie opowiedzieli się po prostu, którejś ze stron, popierając stronę czarnych lub zielonych. Niebezpieczne kobiety owszem tu są, prowadzą skomplikowane gry polityczne, często prowadzące do batalii nie tylko na salonach, ale też na licznych polach bitew, bo jak mniemam te westerowskie gry o tron są bardziej wciągające niż wszystkie gry hazardowe razem wzięte, a stawka jest dużo wyższa, bo to nie chodzi o jedno życie, ale często o życie wielu ludzi. Myślę, że nie ma wielkiej potrzeby wczuwania się w motywy fabularne po za tym, że warto wspomnieć, że z jednej strony mamy córkę Viserysa I Rhaenyrę, a drugą była żona zmarłego króla Alicent, wspierała ona swojego syna Aegona, też pretendenta do tronu, i to ona przewodziła frakcji zielonych, a więc ci od Rhaenyry to byli czarni. No i poszli na całość, z grubsza podobnie jak to było w cyklu.

Podsumowując klimat opowiadania jest, smoki są, walka jest, właściwie jest to równie dobry materiał na wielotomowy cykl co sama „Gra o tron”, ale małe są szanse, że zrobi to sam Martin, bo cykl „Pieśń lodu i ognia” jest obliczony na jeszcze dwa tomy i nikt pojęcia nie ma kiedy powstaną. To opowiadanie i pozostałe warto przeczytać. Co prawda prawie tysiąc stron to troszkę tego czytania jest, ale na pewno warto zajrzeć do książeczki i zagłębić się w lekturze. Samo opowiadanie zatytułowane „Królowe i księżniczki albo czarni i zieloni” ma około stu stron, więc jak na standardy gatunku jakim jest opowiadanie jest spore. Polecam.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz