czwartek, 28 sierpnia 2025

Oscar Martinez, Bestia. O ludziach, którzy nikogo nie obchodzą

 Oscar Martinez,


Bestia. 

O ludziach, którzy nikogo nie obchodzą


Wydawnictwo: Post Factum

Data wydania: 2019 r. 

ISBN  9788381107235

liczba str.: 352

tytuł oryginału:  Los Migrantes Que No Importan: En El Camino Con Los Centroamericanos Indocumentados En Mexico

tłumaczenie:  Tomasz Pindel

kategoria; reportaż 


recenzja upublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/bestia-o-ludziach-ktorzy-nikogo-nie-obchodza/opinia/92976681



No niestety zdarza się, że ludzie muszą uciekać ze swojego kraju, bo bieda i parę innych czynników sprawia, że ludzie żyją na granicy egzystencji. To często przymusza ludzi de facto do ruszenia w drogę i prowadzenia tak naprawdę koczowniczego trybu życia.



W tej książce pisarz - reportażysta Oscar Martinez z Salwadoru pisze o swoich rodakach, ale też o ludziach z paru innych sąsiednich krajów. Wszyscy muszą przebyć mało gościnne dla nich bezdroża Meksyku, bo robią przecież konkurencję dla samych Meksykanów, którzy też przecież chcą do Amerykańskiego raju. Tym sposobem są tam ludźmi gorszego sortu i bynajmniej nie jest to retoryka polityczna.


Za to zarówno ci lepsi i ci gorsi padają ofiarą innej retoryki wojenno – politycznej, a mianowicie koncepcji wojny z terroryzmem. Co prawda wśród tej rzeszy ludzi przestępców nie brakuje, za to nie ma tam ani jednego terrorysty, którzy chcą zniszczyć zachodni świat. Ale to akurat nikomu nic nie przeszkadza, bo fajnie jest dokopać obcemu.


Autor dokonał bezprecedensowej sztuki w historii literackiego reportażu, bo nie dość dał głos ubogim, tak jak postulował Ryszard Kapuściński, to jeszcze przeszedł z tymi ludźmi tą epicką drogę do ziemi obiecanej na co dzień ryzykując życie wcale nie w mniejszym stopniu niż dziennikarze – korespondenci wojenni.


Czym jest Bestia? To pociąg towarowy, którzy jedzie solidny kawał kraju. Tyle, że lokalsi dbają odpowiednio o to, żeby uprzyjemnić życie i to przy cichej współpracy władz i kolejarzy. To jest prawdziwa masakra! Jazda samochodami i środkami komunikacji publicznej raczej nie wchodzi w grę, bo kontrole są liczne na drogach. Tak więc idą, idą, idą i giną bardzo często. Bo wszędzie działają kartele, gangi, a i oddolnej inicjatywy jest sporo, bo przecież imigrantka nie pójdzie donieść na policję po zgwałceniu, tylko idzie dalej. Zresztą spośród tych dziewczyn rekrutują się ladacznice do burdeli w Ciudad Juarez, przygranicznego miasta po drugiej stronie jest El Paso. Bo do Ameryki nie dojdą, a pieniądze z nierządu jakieś są. El Paso znane jest z tego, że mur tam jest szczelny na tyle, że do Stanów nie dociera wojna karteli. Stamtąd odsyłani są nielegalni imigranci. W mieście lądują samoloty z całego kraju, idą pieszo przez most do mało przyjaznego Ciudad Juarez.


Dojście do Ameryki jest tak skomplikowane, na granicy niemożliwości niemal, ale ludzie idą i liczą, że Fortuna będzie łaskawa i ten los na przysłowiowej loterii przypadnie im. Strasznie trudna ta książka, tak jak losy ludzkie przepełnione krwią i licznymi dramatami i traumami. Jednak warto ją przeczytać. Polecam.





poniedziałek, 25 sierpnia 2025

Mike Resnick, Pirat

 Mike Resnick,


 Pirat


cykl: StarShip, t. 2


Wydawnictwo: Fabryka Słów

Data wydania: 2010 r.

ISBN;  9788375741476

liczba str.: 448

tytuł  oryginału: Starship: Pirate

tłumaczenie:  Robert J. Szmidt

kategoria: science fiction


recenzja opublikowana na portalu lubimyczytac.pl:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/50717/starship-pirat/opinia/92163208#opinia92163208



 

Kontynuując lekturę cyklu „StarShip”, czytelnik dziwi się, że po ucieczce z więzienia Winston'a Cole, bohater i zbawca przeszedł na ciemną stronę mocy i został piratem. Posiada stary bojowy statek Teddy Rosevelt oraz lojalną załogę, no i gwarancję, że będąc na liście przestępców jest najbardziej poszukiwana istotą w calutkiej galaktyce. Co prawda wie o tym i kręci się gdzieś po kosmicznych rubieżach. No ale jest zmuszony pojawiać się w pirackich interesach na terenie Republiki. No i są kłopoty.


Z działalnością piracką, czy to piratów w dawnych, niemal romantycznych dziejach piractwa na Starej Ziemi, jak i nowoczesnego, kosmicznego piractwa, jest ten kłopot, że nikt instruktażu piractwa nie przeprowadza, a jak się jest człowiekiem niemal kryształowym jak Winston Cole, to problem jednak jest. No ale z konieczności trzeba sobie jednak radzić, no bo utrzymanie kosmicznego statku kosztuje, utrzymanie załogi również, no i samemu ma się jakieś potrzeby przecież.


Jakoś się Cole i jego ekipa przystosowują się do nowych realiów, jest ciekawie, bywa ryzykownie, na tej nowej drodze zawodowej Cole i cała reszta poznaje nowych, ciekawych ludzi, paserów, piratów i innych takich co najmniej dziwnych typów. Na pewno najciekawszą postacią jest rudowłosa kobieta, zmieniająca imiona jak rękawiczki. Na pokładzie TR znana jest pod imieniem Walkiria. Ona przyłączyła się do Cole’a, ponieważ ich spotkanie zakończyło się porozumieniem. Deal polegał na tym, że Cole pomoże jej odzyskać ukradziony statek Pegaz przez pirata Rekina Młota. To jest kolejna ciekawa, acz mało sympatyczna, znajomość. No ale do tego spotkania/konfrontacji raczej zmierza cała ta książka. Starcie intelektu, wiedzy taktycznej. kontra brutalna siła. Kto kogo tu ogra?


Książka jest ciekawa, w interesujący sposób napisana. Niewątpliwie ciekawie są kreowane postaci, ludzi i nieludzi, oczywiście istot myślących. Warto też zajrzeć do kilku aneksów na końcu książki, bowiem zamysł autora jest niezwykle oryginalny. Jego ambicją było napisanie historii przyszłości ludzkości, której chronologiczny podział na epoki wygląda mniej więcej tak; 1. Nasza Epoka – bez nazwy, 2. Republika, 3. Demokracja, 4. Oligarchia, 5. Monarchia, 6. Anarchia. Z tego też dowiadujemy się, że działalność Winstone’a Cole’a przypadła na schyłkową Republikę, ok 4000 naszego roku, 1966 -1970 nowej ery, która kończy się na roku 21703. znana data końca Anarchii i być może początku czegoś nowego. Są też w aneksach przyjemniejsze rzeczy np. gra w Bilsaga, w której arcymistrzem była Walkiria i gra Toprench. Autor przygotował też ciekawostkę jak z techniczno – projektowego punktu widzenia wygląda statek Teddy Roosevelt. No i oczywiście zaprasza czytelników do lektury kolejnych tomów i wątpliwości chyba nikt nie ma, że będzie ciekawie. Książkę oczywiście polecam.


sobota, 9 sierpnia 2025

Andrzej Pilipiuk, Wojsławicka masakra kosą łańcuchową

 Andrzej Pilipiuk, 



Wojsławicka masakra kosą łańcuchową



cykl: Kroniki Jakuba Wędrowycza, t. 11



Wydawnictwo: Fabryka Słów

Data wydania: 2025 r.

ISBN:  9788383751702

liczba str.: 384

tytuł oryginału: --------

tłumaczenie: --------

kategoria: fantastyka



recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/wojslawicka-masakra-kosa-lancuchowa/opinia/92558966





Sygnet [ w: ] Pilipik A., Wojsławicka masakra kosą łańcuchową




Nie jest rzeczą dziwną, że nowy zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka mnie musiał zainteresować. W sumie to jest niesamowity fenomen, że ludzie czytają już przez jakieś 30 lat przygody dziadka w zaawansowanym wieku, zazwyczaj będący wskazujący na duże spożycie alkoholu, najczęściej bimbru własnej roboty. Trudno się spodziewać, że ktoś taki może mieć ciekawe przygody, ale Jakub i jego kumpel Semen nie byliby sobą, gdyby się wiecznie w jakieś kabały nie pakowali.


W tym nowym tomie też jest ciekawie. Nowości jest parę, na pewno nie brakuje Bardaków, w tym tych wykształconych, bo przecież Bardaki nie mogą ustępować Wędrowyczom na tym polu. Co ciekawe nie brakuje im również ambicji politycznych. O Wędrowyczach wiemy, że wnuk Jakuba Piotruś zostanie kiedyś prezydentem świata. No i jak to bywa wszedł w szkodę Sztucznej Inteligencji, i ci wysyłali terminatorów, żeby załatwiali sprawę, no ale zawsze pokonywał ich swojski samogon Jakuba. Izydor, nestor rodu Bardaków, nie mierzył tak wysoko, zadowolił się stanowiskiem wójta gminy Wojsławice. I w opowiadaniu zatytułowanym „Sygnet” mamy dość szczegółowo opisane polityczne realia wyboru Izydora na wójta. Dowiadujemy się, że dla rodu był to spory wysiłek finansowy, ale rzeczywiście dali radę. Kampania była przekonywująca, nie brakowało kiełbasy wyborczej ani piwa. Tylko Jakub i Semen kręcili nosem, ale tym razem spora liczba Bardaków miała znaczenie. Nie dało się nic zrobić. Pewnie to ma przypominać zachwyty jednej połowy kraju jak wygrywa druga w wyborach. Oczywiście zupełnie przypadkowo. No ale dwaj przyjaciele nie złożyli broni, a jak Jakub i Semen ruszą mózgownice, to jakieś efekty muszą być.


Były inne opowiadania, wycieczka do Turcji, wyprawa w przeszłość, żeby dorwać wściekłego mamuta, który opanował fortepian, bo jego mamucia kość została użyta do zbudowania jednego klawisza instrumentu. Był rosyjski wynalazek poduszka – uduszka. O sprawie dowiedział się mgr historii Piotr Bardak, oczywiście delikwentem na którym poduszka miał być Jakub Wędrowycz. Temat znał Semen i ostrzegł Jakuba, że czeka go ciężka przeprawa z wredną poduchą.


Ogólnie to fajny jest ten tom opowiadań, sporo się dzieje, jest śmiesznie, nie brakuje motywów niezwykle kreatywnych. Ciekawostką jest, że nie zawsze Jakub męczył duchy, zdarza mu się też z nimi dogadywać, zwłaszcza jeśli duchem jest ładna kobieta, i to księżniczka w dodatku. Książkę jako lekturę wakacyjną można polecić, Warto przeczytać.