wtorek, 23 listopada 2021

Arthur Charles Clarke, Imperialna Ziemia

 Arthur Charles Clarke, 



Imperialna Ziemia



Wydawnictwo:  Vis a Vis/Etiuda

Data wydania: 2011 r. 

ISBN:  9788361516606

liczba str.: 264

Tytuł oryginału:  Imperial Earth

tłumaczenie: Marcin Borski

kategoria: science fiction 


recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl: 

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/92003/imperialna-ziemia/opinia/67011804#opinia67011804     




Podejrzewam, że prawie każdy kojarzy „Odyseję kosmiczna 2001” Arthura C. Clarka, więc jest pewien, czego można się po twórczości tego autora. Książka „Imperialna Ziemia” nie jest jakaś specjalnie wybitna, ale i tak warta poznania. Motyw znany z szeregu książek sf, że spora cześć ludzkości udała się w kosmos, próbując tam szczęścia i układania sobie życia. Co nie znaczy wcale, że z Ziemią stało się coś dramatycznego. Nasza planeta funkcjonuje i wręcz jest nazywana Imperialną Ziemią i planety z kosmosu miały status kolonii i były uzależnione od planety i państwa Ziemia. Głównym bohaterem jest Duncan, który od urodzenia mieszka na Tytanie, księżyc Saturna. Opisane jest życie tego młodego geniusza jak temu bohaterowi i jego rodzinie żyje się w tej kosmicznej kolonii. Pewnego dnia Duncan się dowiaduje, że ma okazję odbyć podróż na Ziemię i spędzić tam troszkę czasu. Dzięki temu Duncun, jako bohater i narrator jednocześnie ma okazję opowiedzieć czytelnikom jak się zmieniło życie na Ziemi w tej literackiej przyszłości. Na pewno większe akcenty rozłożone są na ekologię. Wielkich metropolii jest niewiele i uchodzą one za coś w rodzaju skansenu.


Czyżby to była próba realizacji tego co w „Uniwersum Diuna” robił cesarz Letho II Atryda, syn Paula Muadiba, zwany też był Bogiem Imperatorem? On przemienił całe galaktyczne cesarstwo, głównie były to wsie, a nieliczne metropolie miały wielkość co najwyżej średniej wielkości miast. Po przejściu Złotej Drogi i przemiany w czerwia rządził bardzo długo, 3500 lat,  więc czasu miał sporo na realizację koncepcji.


Wracając do książki Clarka, Duncan po tej poznawczej podróży na Ojczystą planetę ludzkości wrócił, mając okazję zabawić się w kogoś w rodzaju etnografa. Pewnie musiał, bo się kończył termin czegoś w rodzaju wizy, ale też niczego nie żałował, że wraca do siebie na Tytana.


Tak jak wspomniałem, ta książka nie jest jakaś specjalnie odkrywcza, ani skomplikowana, zwłaszcza dla kogoś to troszkę tych książek przeczytał. Ale w sumie nie ma czego żałować. Warto książkę przeczytać. Polecam.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz