Philip K. Dick,
Człowiek z Wysokiego Zamku
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Data wydania: 2023 r.
ISBN: 9788381886819
liczba str.: 336
tytuł oryginału: The Man In The High Castle
tłumaczenie: Lech Jęczmyk
kategoria: science fiction, historia alternatywna
recenzja opublikowana na lubimyczytac.pl:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/czlowiek-z-wysokiego-zamku/opinia/75471044

Można się głowić po jasną cholerę komuś takie coś i bohater, który żyje w świecie koncepcji które tworzy i jest, jakbyśmy to w slangu powiedzieli, troszkę odklejony? Ośmielę się przypuszczać, że ta jego odklejka jest formą niezgody na to, że wojnę wygrała horda neobarbarzyńców i robi co chce. Wiadomo cenzura i te sprawy i jawne pisanie o tym co myśli by nie przeszło, już nie mówiąc, że skończyłby marnie. A tego typu raczej naukowe spekulacje zostały, pewnie i tak dla wąskiej grupy odbiorców, dopuszczone na rynek wydawniczy. Pewnie lepsza taka forma buntu niż żadna.
Jak ciekawie napisał autor przedmowy Maciej Parowski, interpretując to z czym my tu mamy do czynienia z perspektywą pisania o porządku powojennym z punktu widzenia dusz ludzkich.
Tu w książce bohaterami są raczej drobni przedsiębiorcy z japońskiej Ameryki. Wiadomo o czym myślą ludzie o tym, żeby zarabiać pieniądze: dolary, jeny, marki itd. No i jakie mogą być z tego problemy i czy ich zachwycają problemy, z tym, że muszą kontaktować się z ludźmi, których w najlepszym wypadku ledwo trawią i to jest najdelikatniejsze z możliwych określeń. Na tym polega maestria Dicka, że coś takiego jest niemal niemożliwe do wychwycenia, o co mu tak naprawdę chodzi. Chyba najciekawszy jest kontekst, o to, że Abendsen opuścił Wysoki Zamek i zamieszkał na mieście. Czyżby to było Orwellowskie "Pokochanie Wielkiego Brata"?
O analogiach można pewnie tu napisać sporo, bo troszkę książek, filmów, gier, że Ameryka została pokonana i rządzą jacyś obcy, czy to są kosmici, czy inne narody, czy ludzie o różnej politycznej proweniencji opanowują kraj, o tym, że nawet z Ameryki da się trzeci świat zrobić. Czyli sporo tego, na pewno ciekawy jest film "Czerwony świt", w tej konwencji jest też gra "Homefront. The revolution", i w filmie i grze Koreańczycy z Północy Amerykę opanowali i działa jakaś partyzantka, bojownicy o wolność kraju. O koncepcjach, że naziści jeśli nie wygrali wojny to przynajmniej przetrwali 1945 r. też jest troszkę. Trzeba przyznać, że na tym tle koncepcja Dicka jest naprawdę ciekawa i niezwykle oryginalna.
Książka jest niesamowita, fascynująca, interesująca. Niewątpliwie daje do myślenia. Bo przecież nazistom nie chodzi tylko o to, żeby podbić nowe tereny, ale też kontrolować życie każdego człowieka od kołyski aż po trumnę. Tu spekulacje literackie są zbędne, bo wiemy, że nazistowska inżynieria społeczna była niezwykle precyzyjna, kogo trzeba wyeliminować, to bez wahania to robili, a kto się nadawał, wedle ideologii nazistowskiej oczywiście, do przeróbki to dawali mu żyć. Po 20 latach po wojnie rzeczywiście zarówno japońska i niemiecka strefa Ameryki była spokojna i był tam dobrobyt, w to jesteśmy w stanie uwierzyć. Czyli ma to sens. Zdecydowanie polecam.